IV

3.5K 123 20
                                    

Grace

- Dlaczego zdecydowałeś się zostać mordercą, Vaughn?

Nie mogłam skupić się na patrzeniu w niebieskie oczy tego mężczyzny. Vaugh mnie fascynował. Spodziewałam się zastać w tym pomieszczeniu bandytę z typowego rysopisu. Bezwzględnego, bezczelnego i zamkniętego w sobie.

Vaugh w jednak niczym go nie przypominał. Mężczyzna wyglądał bardzo młodo. Jego uśmiech kontrastował z tym, co czytałam na jego temat w aktach. Mógł mi nie wyglądać na zabójcę, ale  z pewnością nim był. Po prostu doskonale ten fakt ukrywał.

Powtarzano mi, że w pracy z więźniem liczy się kontakt i więź, jaka wytworzy się między opiekunem i więźniem. Mimo tego, że bardzo chciałam patrzeć w jego oczy, kiedy rozmawialiśmy, nie potrafiłam się na to zdobyć.

- Myślałem, że najpierw porozmawiamy o sobie jak dzieci w szkołach - odparł brunet, cicho się śmiejąc. - Wiesz, jak to jest, Grace. Dzieci w pierwszej klasie zwykle się przedstawiają swoim kolegom. Mówią, jak mają na imię, czym się interesują, a czasami gdzie mieszkają. To ich chwila dumy. Myślą, że kogoś obchodzą ich zainteresowania, ale tak naprawdę każdy czeka na swoją kolej, aby się wypowiedzieć. Nie uważasz tego za dziwne, Grace? Już od początku życia jesteśmy wychowywani w ten sposób, żeby to na nas zwracano uwagę. Mało kto troszczy się o innych. Choć ty wydajesz się być zupełnym przeciwieństwem mojego rysopisu, nie uważasz?

Patrzyłam się w jego oczy, z których nie umiałam nic wyczytać. Mimo szczerego i przyjaznego uśmiechu na twarzy, Vaughn zdawał się mieć w sobie coś z doskonałego aktora. Chyba minął się z powołaniem. Zamiast zostać mordercą powinien był pójść do szkoły aktorskiej.

- Wybacz, Vaughn, ale mam tutaj zadanie, które chcę wykonać. Ja jestem tutaj od zadawania pytań - odpowiedziałam.

- Grace, myślałem, że będziesz mogła porozmawiać ze mną jak z człowiekiem. Tymczasem traktujesz mnie jak zadanie do wykonania. To niemiłe, wiesz?

Starałam się z całych sił nie przewrócić oczami.

- Wróćmy do mojego pierwszego pytania. Dlaczego stałeś się mordercą?

- Tak się po prostu stało - odrzekł enigmatycznie, wzruszając ramionami. Odchylił się wygodnie w krześle, nie przestając się do mnie uśmiechać. - Wybacz, Grace. Może i jestem mordercą i siedzę w więzieniu, ale nie muszę ci się spowiadać ze swojego życia. Poza tym, nie znam cię i ci nie ufam. Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć.

- Nie twierdzę, że tak nie jest - odpowiedziałam, nachylając się do chłopaka. On również wykonał ten sam gest, przez co byliśmy bliżej siebie niż kiedykolwiek wcześniej.

- Jesteś naprawdę ładna.

- Słucham?

- Stwierdzam fakt, Grace. Jesteś śliczna i wygadana. Zwykle lubię kobiety, które są uległe, ale ty mi się podobasz.

Zaśmiałam się z zażenowaniem, patrząc się litościwie na przystojnego mordercę siedzącego blisko mnie.

- Vaughn, proszę cię. Powiedz mi, dlaczego stałeś się mordercą? Nie musisz wyznawać mi szczegółowych powodów, jeśli to zbyt osobiste. Sam mówiłeś, że mi nie ufasz. Spraw więc, żeby tak się stało. Żebyś mi zaufał.

Niebieskie oczy mężczyzny rozbłysły z zaciekawieniem. Nachylił się jeszcze bliżej mnie, choć na więcej nie pozwalały mu kajdany. Spojrzał się na nie z niechęcią, po czym wrócił wzrokiem w moje oczy. Przeszedł mnie dreszcz.

- Dobrze więc, Grace. Zacznijmy grę w zaufanie. Powiedz mi o sobie coś, czego nie wie nikt, a ja wyznam ci, dlaczego zacząłem zabijać.

Vaughn był przebiegły. Zastanawiało mnie, co taki inteligentny i wygadany chłopak robił w więzieniu. Za żadne skarby nie potrafiłam go sobie wyobrazić w roli mordercy. Gdy czytałam o zabójstwach, jakich dokonał i starałam się wyobrazić go w tej roli, zwyczajnie nie potrafiłam tego zrobić.

VaughnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz