XXX

2.5K 74 8
                                    

Grace

Siedziałam w salonie, przyglądając się Vaughnowi i Knightowi. Bracia stali w kuchni, rozmawiając ze sobą. Widziałam na ich twarzach uśmiechy. Cieszyłam się, że mimo tego, iż poznali się dopiero kilka dni temu, ich relacja wyglądała tak dobrze.

Czułam się zmieszana. Dobrze, że przyjechał Knight. Potrzebowałam chwili dla siebie, aby pomyśleć, co dalej począć.

Zdawałam sobie sprawę, jak zmieniło się moje podejście do Vaughna. Wcześniej chciałam uciec stąd gdzie pieprz rośnie. Błagałam na kolanach Vaughna, Knighta oraz Ryana. Nie wyobrażałam sobie spędzić tutaj reszty życia. Zadziwiające, że w ciągu kilku dni moja perspektywa tak bardzo się zmieniła.

Dalej nie wyobrażałam sobie, że to działo się naprawdę. Zostałam uprowadzona przez człowieka, który był we mnie do bólu zakochany. Był mordercą i zajmował się handlem ludźmi. Gardziłam takimi osobami. Każdy miał jakieś motywy i rozumiałam powód, dla którego Vaughn obrał taki, a nie inny kierunek życia. Nie potrafiłam jednak zrozumieć siebie.

Nagle kanapa obok mnie się ugięła. Wystraszona odwróciłam się w bok, patrząc na Knighta, który usiadł obok mnie. Mężczyzna przyniósł dwa kubki herbaty.

- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko mojemu towarzystwu, Grace.

Pokiwałam przecząco głową. Spojrzałam się ponad ramieniem bruneta na Vaughna, który na kuchennym stole rozłożył walizkę z pieniędzmi. Był pochłonięty ich liczeniem.

- Grace, czy wszystko jest w porządku?

Ton głosu Knighta podpowiedział mi, że nie chciał, aby Vaughn usłyszał naszą rozmowę. Mówił cicho i nerwowo.

- Jakoś sobie radzę - wyznałam, wzdychając ciężko. - Sama nie wiem, co się dzieje, wiesz? Mam wrażenie, że się w tym pogubiłam. W jednej chwili jestem wściekła na Vaughna i na cały wszechświat, a w drugiej myślę tylko o tym, jak dobrze się przy nim czuję. Coś jest nie tak, Knight. Nie wiem, czy mogę ci ufać. Mówię ci tak dużo, ale zrozum, że nie mam żadnego przyjaciela...

- Możesz mi powiedzieć o wszystkim, Grace - odrzekł stanowczo, przerywając mi.

Uśmiechnęłam się smutno, kiwając głową.

- Boję się tego, co się ze mną dzieje. Martwię się, że gdy zupełnie mu ulegnę, nie będę już sobą. Powinnam walczyć. Powinnam próbować uciekać. Zamiast tego siedzę i ciągle płaczę, przytulając się do Vaughna i na niego krzycząc.

Mężczyzna posłał mi uśmiech pełen współczucia. Sięgnął w stronę stolika, aby chwycić oba kubki. Podał jeden mi, sam upijając łyk herbaty.

- Nie powiem, że cię rozumiem, Grace - zaczął spokojnie. - To jest dla mnie nowością. Miałem brata, którego nie mogłem poznać przez dwadzieścia siedem lat. Nie masz pojęcia, jak mi ulżyło, kiedy usłyszałem, że ojciec umarł. Od dawna wiedziałem, co się działo z Vaughnem. Śledziłem jego życie, bojąc się mu ujawnić. Nie mogłem ryzykować. Ojciec był wariatem, wiesz? Skrzywdziłby nas oboje bez chwili wahania.

Przypatrywałam mu się ze smutkiem. Knight widocznie cierpiał. Nie dziwiłam mu się. Rodzina, w której się wychowywał, była toksyczna. Świadczył o tym chociaż fakt, że oddali Knighta do domu dziecka, gdy urodził się Vaughn.

- Kiedyś obiecałem sobie, że po śmierci ojca zrobię wszystko, aby odzyskać brata. Nie sądziłem, że zostanę wplątany w sprawy kryminalne, ale jestem szczęśliwy, że wszystko się udało. Wiem, że jesteście tu bezpieczni. Nikt was nie znajdzie. Policja nigdy nie wpadnie na trop, że ktoś tu mieszka. Mogę spać spokojnie ze świadomością, że mój brat i jego ukochana są cali i zdrowi.

VaughnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz