XLIII

1.8K 63 4
                                    

Grace

Siedziałam przy stoliku w salonie i rysowałam wymarzoną suknię ślubną. Od dziecka wiedziałam, jak bym chciała, aby wyglądała moja suknia. Taką właśnie ją narysowałam. Przecież nie mogłam iść z Knightem na zakupy. Chłopak musiał wiedzieć, w jakie kroje celować, aby mi się spodobało.

- Mój aniołek zawzięcie pracuje - zauważył Vaughn, stawiając na stole dwa kubki wypełnione herbatą.

- Lepiej je stąd zabierz, jeśli nie chcesz, abym musiała przez kolejne dwie godziny malować nową suknię. Nie masz pojęcia, jak człowiek się wkurza, kiedy jego dzieło zostanie zniszczone przez głupotę i nieuwagę ludzką.

- Kotek pokazuje pazurki - zaśmiał się, posłusznie zabierając kubki z napojem. Postawił je na podłodze. - Widzę, że masz bogatą historię jako artystki. Chciałbym, abyś kiedyś namalowała mnie nago, Grace. Położę się w jakiejś seksownej pozie na łóżku, a ty będziesz malowała mnie godzinami. Mój fiut będzie kurewsko bolał, ale dla pięknego dzieła jestem w stanie się poświęcić.

Zaśmiałam się, skupiając się na pracy.

- Śliczna jest ta sukienka - dodał, opierając podbródek na moim ramieniu. - Jak dla mnie mogłabyś wystąpić na ślubie nago, ale wtedy musiałbym zawiązać oczy Knightowi, aby drań nic nie zobaczył. Wydłubałbym mu oczy, gdyby kiedyś zobaczył cię nago.

Cała zesztywniałam. Momentalnie do mojej głowy powróciło ostatnie wspomnienie z więzienia, w którym poznałam Vaughna.

Przed oczami miałam scenę, kiedy Vaughn w furii wydłubał oczy jednemu ze strażników więziennych. Kilka godzin później uciekł z więzienia i wparował do mojego mieszkania, porywając mnie.

Dostawałem ciarek na samo wspomnienie o tamtej chwili.

- Wybacz, aniołku - wyszeptał Vaughn, odsuwając się nieznacznie. - Nie chciałem ci o tym przypomnieć. Na szczęście już nie jestem tym żałosnym typem, którym wtedy byłem. Przysięgam, że już nigdy nikogo nie skrzywdzę, kochanie.

Uśmiechnęłam się lekko, odwracając głowę w stronę mężczyzny. Nachyliłam się i pocałowałam go w usta, po czym wróciłam do rysowania wymarzonej sukni ślubnej.

Skupiałam się na kryształkach, które miały znajdować się na gorsecie. Dół sukni był w stylu księżniczki. Może było to oklepane, ale w ten wyjątkowy dzień chciałam wyglądać zjawiskowo. Miałam nadzieję, że Knightowi uda się znaleźć podobną suknię. Za plecami Vaughna dałam mu już rysunek mojej wymarzonej bielizny na noc poślubną. Wiedziałam, że Vaughn wykręci Knightowi szyję, gdy dowie się, że dałam mu takie szkice. Byłam jednak gotowa podjąć się tego ryzyka, aby uszczęśliwić mojego ukochanego w noc poślubną.

Gdy skończyłam, odsunęłam się od rysunku. Oparłam plecy o oparcie kanapy i pochyliłam głowę.

- Kotku, ty płaczesz? - spytał Vaughn, obejmując mnie ramieniem. Dwoma palcami chwycił mój podbródek i tym samym nakierował moje spojrzenie na siebie.

Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się sztucznie przez łzy.

- Po prostu inaczej wyobrażałam sobie dzień ślubu - wyznałam cicho, nie chcąc zrobić mu przykrości.

Vaughn bardzo się starał, abym była z nim szczęśliwa. Chciał, abym miała poczucie bezpieczeństwa. Robił wszystko, abyśmy żyli w miarę normalnie, ale moja przeszłość nigdy nie zostanie wymazana z mojej głowy. Nigdy nie zapomnę rodziców.

- Aniołku...

Rzuciłam się w ramiona mężczyzny. Powstrzymywałam łzy. Musiałam się trochę wypłakać, ale na szczęście stopniowo się uspokajałam.

VaughnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz