XXVII

2.5K 81 15
                                    

Grace

Siedziałam w wannie. Nogi miałam przyciągnięte do piersi. Obejmowałam je rękami i ukradkiem co chwila zerkałam na Vaughna, który się golił.

Głowa bolała mnie niemiłosiernie od płaczu i od nadmiaru informacji. Nie miałam już siły płakać. Oczy potwornie mnie szczypały, a łzy nie stanowiły już dla mnie oczyszczenia. Na Vaughna też nie działały, więc nie miałam powodu, aby znów płakać.

Mężczyzna co chwila zerkał na mnie ze swojego odbicia w lustrze. Nie uśmiechał się. Skupiał się na goleniu zarostu, a patrzenie na mnie było dla niego tylko dodatkiem.

W końcu odwróciłam wzrok, wpatrując się przed siebie. W wannie było ciepło i przyjemnie. Vaughn sprawił, że w wodzie znalazło się mnóstwo piany. Jako dziecko uwielbiałam się nią bawić. Brunet zadbał również o romantyczny nastrój. Rozłożył w niektórych miejscach w łazience świece, które zapalił. Przygasił światło, które okazało się być regulowane. Chętnie rozluźniłabym się i poddała chwili, gdyby nie sytuacja, w której to się działo.

Ku mojemu zaskoczeniu, przestałam drżeć. Zachowywałam się tak, jakbym pogodziła się z tą sytuacją. Rzeczywistość była inna, ale moje ciało reagowało instynktownie.

Chciałam się w pełni poddać. To, co zrobiłam wcześniej w sypialni, przerosło mnie samą.

Nie spodziewałam się, że z własnej woli uklęknę przed Vaughnem. Nie potrafiłam wyjaśnić, dlaczego to zrobiłam. Nie chciałam dopuszczać do siebie świadomości, że to naprawdę się stało. Czułam wstyd i zażenowanie samą sobą.

Ile razy mówiłam, że nie chcę mu ulec, bo odbierze mi to kontrolę nad moim życiem? Ile razy błagałam Vaughna, aby przestał namawiać mnie do uległości?

Podniosłam głowę, gdy zobaczyłam zbliżającą się do mnie sylwetkę Vaughna. Mężczyzna usiadł na brzegu wanny, a ja mimowolnie spojrzałam się na jego penisa. Wstrzymałam oddech, podziwiając go tak bezceremonialnie. Starałam się odwrócić od niego wzrok, ale Vaughn Pembrook był ucieleśnieniem moich marzeń. Od dawna pragnęłam takiego faceta.

- Chciałem cię przeprosić, aniołku.

Zmarszczyłam brwi, wpatrując się w niebieskie oczy Vaughna.

Mój oprawca wyciągnął do mnie rękę. Zaczekał, aż podam mu swoją dłoń i dopiero wówczas zacisnął na niej palce.

- Ostatni dzień w więzieniu był koszmarem nie tylko dla ciebie. Byłem wściekły. Odzywałem się do ciebie w sposób, którego żałuję. Byłem podminowany. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Za wszelką cenę chciałem, abyś powiedziała, że należysz do mnie. Zrobiłaś to po porwaniu, ale...

Vaughn westchnął. Wolną ręką zasłonił oczy, abym nie widziała emocji malujących się w jego ślepiach.

- Czuję się jak kretyn. Kocham cię, a zachowałem się wobec ciebie tak potwornie. Wiem, że zrobiłem ci same przykre rzeczy, ale...

- Vaughn.

Mężczyzna spojrzał się na mnie. Czułam, jak jego dłoń drży.

- Chciałbyś wejść do wanny i się ze mną wykąpać?

Widziałam malujące się na jego twarzy zdziwienie i niedowierzanie. Vaughn wahał się przez chwilę, jakby się zastanawiał, czy go nie podpuszczam. Dopiero po jakimś czasie wszedł do wanny, a ja bez skrępowania, choć pewnie z rumieńcami na policzkach, oglądałam jego wysportowane ciało.

Brunet usiadł na przeciwko mnie. Chwycił mnie za kostki i przyciągnął bliżej siebie. Kiedy zaczął masować mi stopy, wzdrygnęłam się. Ta chwila była tak intymna, że ktoś patrząc z boku mógłby pomyśleć, iż byliśmy parą a nie dwójką prawie nieznanych sobie ludzi.

VaughnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz