XIII

2.9K 105 8
                                    

Grace

Obudziłam się przed szóstą z silnymi skurczami brzucha. Nienawidziłam tego czasu w miesiącu, kiedy miałam okres. Wiele dziewczyn cierpiało katusze podczas tych kilku dni. Czułam się tak źle, że nie mogłam wstać. Zmusiłam się jednak, aby zwlec się z łóżka. Z jękami bólu poszłam do kuchni, gdzie przygotowałam sobie coś do zjedzenia.

Później dotarłam do łazienki, aby wykonać poranną toaletę. Zwykle malowanie się zajmowało mi dziesięć minut, ale tym razem nie miałam siły nawet na to. Wyglądałam okropnie i tak się czułam. Nie chciałam jednak opuszczać dnia spędzonego w więzieniu na stażu. A może po prostu chciałam zobaczyć się z Vaughnem.

Bałam się o siebie samą. Nie podobało mi się, że ten mężczyzna tak na mnie działał.

Lubiłam spędzać z nim czas. Skłamałabym twierdząc, że było inaczej.

Rozmowy z Vaughnem były ciekawe. Mimo, że nieustannie ze mną flirtował, chcąc mi się przypodobać, często mówił o ważnych problemach życiowych. Zwierzał mi się ze swoich morderstw i z ciężkiego dzieciństwa. Nie pozostawałam mu dłużna. Opowiadałam mu o sobie, o swoich studiach i swoich zainteresowaniach. Czasami odnosiłam wrażenie, że mówiłam mu o sobie zbyt wiele, ale wierzyłam, że Vaughn nic nie zrobi z tymi informacjami. Gdy nadejdzie koniec stażu, pożegnamy się ze sobą i więcej nie zobaczymy. Ale czy tego właśnie chciałam?

Przed wyjściem z mieszkania jeszcze raz spojrzałam się na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam marnie. Martwiłam się, że nie spodobam się Vaughnowi w takim wydaniu. Bez makijażu, bez sukienki i z mnóstwem bólu w sobie.

Każdy krok był dla mnie cierpieniem. Wzięłam tabletkę przy śniadaniu, ale wiedziałam, że zacznie działać dopiero po kilku godzinach. Co prawda, mogłabym zaczekać w domu, aż mi przejdzie. Nie chciałam jednak dzwonić do dyrektora Whittakera, aby prosić go o możliwość spóźnienia na staż. Może nawet nie zauważyłby, gdybym przyszła kilka godzin po czasie, ale nie byłam taka. Ceniłam sobie punktualność. Musiałam dowlec się do więzienia. Kosztem okropnego bólu w brzuchu.

Nie umiałam wystać w autobusie. Wszystkie miejsca były zajęte, a ja nie miałam odwagi, aby zapytać się kogoś, czy mógłby mi ustąpić. Oddałam się więc cierpieniu, myśląc o Vaughnie.

Mój okres był niczym w porównaniu z dzieciństwem tego mordercy.

Zastanawiałam się, jakim trzeba było być potworem, aby karać niewinne dziecko. Niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci. Trudno jednak było zbadać niektóre sytuacje. Rodzice mogli idealnie udawać, że nic się nie działo. Mogli zastraszać dziecko, że zrobią mu krzywdę, jeśli tylko piśnie komuś słówko. Z jednej strony nie dziwiłam się Vaughnowi, ale z drugiej pragnęłam, aby jego rodzina posmakowała kary za to, jak "zajmowała" się synem.

W końcu doczłapałam się do więzienia. Byłam co prawda trochę spóźniona, ale miałam nadzieję, że nikt tego nie zauważy.

- Witaj, Grace.

W drzwiach przywitał mnie Christopher. Strażnik był tak miły, że codziennie rano prowadził mnie bezpiecznie do celi Vaughna, a wieczorem odprowadzał do wyjścia. Cieszyłam się, że był dla mnie taki uprzejmy, choć przecież wcale nie musiał. Byłam tylko stażystką.

- Słabo wyglądasz, dziewczyno. Nie chciałaś zostać w domu? - spytał, gdy podążaliśmy więziennymi korytarzami. Musieliśmy wejść na samą górę, co spowodowało u mnie kolejne skurcze. - Grace, nie powinienem się wtrącać, ale co ci się dzieje? Dlaczego nie zostałaś w domu?

Chris objął mnie niepewnie ramieniem w pasie, podczas gdy ja trzymałam się kurczowo poręczy, wdrapując się na samą górę. Na ostatnie piętro więzienia.

VaughnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz