IX

3K 105 5
                                    

Vaughn

Piętnaście lat temu

Kiedy wszyscy moi znajomi wyszli z urodzin, byłem szczęśliwy. Jako dwunastolatek rozumiałem, że dzieciaki musiały wrócić do domów wcześniej. Dopiero z biegiem lat moi znajomi wracali do domów później. Północ była najwcześniejszą porą. Niestety nie byłem z nimi na tyle długo, aby się przekonać, czy moglibyśmy wrócić do domów później niż po północy.

Byłem zły, że moja mama nagle wyszła z mojego przyjęcia urodzinowego. Pytałem się taty, czy źle się czuła. Martwiłem się, że się na mnie obraziła, ale zrozumiałem, że nie dałem jej powodu, aby tak się stało.

- Patrz, tato! - powiedziałem radośnie, podbiegając do ojca, który wychylał zawartość szklanki do ust. Wyglądało na wodę. Taki przynajmniej miało kolor.

Pokazałem tacie zabawkę, którą dostałem od Knighta. Mojego dobrego przyjaciela z dzieciństwa. Znaliśmy się osiem lat. Pewnego dnia przyszedłem do niego do domu z rękami we krwi. Spojrzał się na mnie z szokiem. Poprosiłem go, aby pomógł mi zdezynfekować rany. Chciałem chwilę u niego posiedzieć. Byłem dzieckiem. Wywróciłem się na rowerze, ale Knight nakrzyczał na mnie, że kogoś zabiłem i zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Nigdy później już go nie zobaczyłem.

Tata wcale nie był zainteresowany oglądaniem moich prezentów. Jego oczy były przekrwione. Pytałem go, gdzie poszła mama i kiedy wróci. Zdenerwował się na mnie i uderzył mnie w twarz.

Jego uderzenie było tak silne, że odrzuciło moją głowę na bok. Miałem łzy w oczach. Wywróciłem się na podłogę i uderzyłem w nią głową. Na chwilę straciłem panowanie nad rzeczywistością. Możliwe, że na chwilę straciłem przytomność.

Kiedy się ocknąłem, pobiegłem do swojego pokoju. Dyszałem ciężko z przerażenia. Zamknąłem za sobą drzwi i przylgnąłem do nich plecami, nasłuchując.

Z mojego gardła wydarł się głośny krzyk rozpaczy, gdy ojciec wszedł do pokoju. Siła otwarcia drzwi była tak mocna, że odrzuciło mnie na podłogę.

Ojciec nie czekał długo. Rzucił mnie na łóżko. W ręce zobaczyłem sznur. Krzyczałem i opierałem się, ale on mnie bił. W końcu przestałem walczyć i ojciec wykorzystał moją chwilę słabości, aby przywiązać moje nadgarstki do ramy łóżka. Moje nogi związał ze sobą. Jeszcze chwilę się szarpałem. Leżałem na brzuchu, więc nie wiedziałem, co planował. Mogłem tylko czekać na to, co nieuniknione i liczyć na jego łaskę.

- Zamknij się! - warknął ojciec, uderzając mnie w plecy.

Szlochałem przerażony. Ojciec rozszarpał moją koszulkę, po czym zwinął ją i wsadził do moich ust, tworząc knebel. Dwa końce związał za moją głową.

W tym momencie czułem się bezbronny. Wbiłem twarz w poduszkę i płakałem, mocząc ją łzami. Chciałem krzyczeć, błagać o litość, ale knebel w ustach mi to uniemożliwiał. Mogłem jedynie się modlić, że ojciec mnie nie skrzywdzi. Choć były to tylko pobożne życzenia, gdyż mężczyzna, którego do tego dnia uważałem za swojego ojca, skrzywdził mnie po raz pierwszy i nie ostatni.

Nagle poczułem na plecach chłodny metal. Moje rozgrzane ciało nie zareagowało na niego dobrze. Myślałem, że ojciec chciał mi pokazać, gdzie moje miejsce, ale jemu wcale o to nie chodziło. Był tak napruty, że nad sobą nie panował.

Zaczął mi rozcinać skórę na plecach. Krzyczałem, wiercąc się.

- Uspokój się, synku. Jeśli będziesz się rzucał, rany będą głębsze.

Leżałem bezbronny, przywiązany do łóżka, zakneblowany i pozwalałem, aby ojciec robił mi rany na plecach.

Niektóre nacięcia były delikatne, a inne głębokie. Czułem na plecach ciepłą krew. Martwiłem się, że zakrwawię pościel. Nie chciałem, aby mama była zła. Przedwczoraj dopiero zmieniłem pościel, więc nie podobało mi się, że mama znów będzie miała przeze mnie robotę do wykonania.

VaughnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz