XX

3.3K 98 12
                                    

Vaughn

Sięgnąłem po szampon, po czym wycisnąłem sobie go trochę na rękę. Odłożyłem butelkę i zacząłem kojącymi ruchami wmasowywać szampon we włosy Grace.

Dziewczyna siedziała posłusznie między moimi nogami. Czułem jej ciało napierające na mojego fiuta, który był w pełnej erekcji. Potwornie chciałem w nią wejść, ale wiedziałem, że dziewczyna nigdy by się na to nie zgodziła. Nie chciałem jej skrzywdzić, więc nawet tego nie proponowałem. Była wystarczająco dzielna, pozwalając mi się rozebrać.

Byłem zdziwiony, jaka była posłuszna. Drgała i płakała, ale poddawała mi się. Robiła to, czego od niej oczekiwałem. Ulegała mi.

Starałem się dotykać ją delikatnie. Nie chciałem jej przestraszyć. Wiedziałem, że wymagałem od niej zbyt wiele chwilę po tym, jak ją porwałem, ale musiałem być taki. Nie mógłbym pozwolić, aby Grace chodziła sama do łazienki. Przynajmniej nie teraz. Z czasem, gdy nabiorę do niej zaufania, pozwolę jej na większą swobodę. Póki co jednak, musiałem dbać o to, aby nikomu z nas nie stała się krzywda.

Grace płakała coraz mniej. Chciałem ją pochwalić i powiedzieć, jaką była grzeczną dziewczynką, ale uznałem, że chwila milczenia dobrze nam zrobi. To był trudny dzień. Sam czułem się wykończony, ale musiałem być dla niej silny. Zdecydowałem się wziąć na swoje barki opiekę nad Grace i zamierzałem się z tego wywiązać.

Masowałem jednostajnymi ruchami jej głowę. Myłem jej włosy najlepiej, jak potrafiłem. Nigdy wcześniej nie myłem żadnej kobiecie włosów, więc czułem się nieswojo, ale Grace nic nie mówiła. Najwyraźniej chwila odpoczynku od rozmowy dobrze jej robiła.

Wziąłem słuchawkę prysznica i zmyłem szampon z jej włosów. Grace samoistnie odchyliła głowę w tył, pomagając mi w tej czynności.

Gdy ze wszystkim skończyłem, objąłem ją na powrót ramionami. Docisnąłem ją do swojej piersi, całując w szyję. Grace poddała mi się, opierając się na moim torsie całym ciężarem ciała. Byłem z niej cholernie dumny. Wiedziałem, jak wiele kosztowało ją to, aby mi się poddać. Cieszyłem się, że mi ufała. A przynajmniej próbowała to zrobić.

Zlizywałem słone łzy z szyi mojej ukochanej. Płakała coraz mniej, ale łzy wciąż płynęły po jej ślicznej twarzy.

Wiedziałem, że w jej głowie kotłowało się mnóstwo pytań. Mieliśmy jednak dużo czasu, aby o wszystkim porozmawiać. Dziś chciałem jedynie skupić się na ciszy i na tym, aby nasze ciała lepiej się poznały.

Nie chciałem, aby Grace się mnie wstydziła, bo nie miała czego. Była piękną, ale skrytą w sobie kobietą. Wiedziałem, że doprowadzę ją do stanu, kiedy będzie leżała naga pode mną i bezwstydnie będzie błagała mnie o orgazm. Na samą myśl o drodze, którą mieliśmy przebyć, aby dotrzeć do tej chwili, przechodziły mnie obezwładniające dreszcze.

Grace przymknęła oczy. Oddychała spokojnie, wtulając policzek w moją pierś. Objąłem nad nią kontrolę i nigdy nie czułem się bardziej spełniony.

- Wszystko w porządku, kotku? - spytałem, wciąż trzymając ją w szczelnym uścisku. Nie dałaby mi rady, nawet gdyby bardzo chciała.

- Nic nie jest w porządku, Vaughn - odparła zachrypniętym głosem. Sporo się napłakała i nakrzyczała, więc nie zdziwiłem się, że mówiła z większym trudem niż zazwyczaj.

- Przynajmniej spróbuj zaakceptować nową sytuację.

- Nigdy cię nie pokocham, rozumiesz? - spytała, zaciskając palce na moich przedramionach. - Nie mogłabym zakochać się w kimś, kto przeze mnie i na moich oczach zamordował niewinnego człowieka. Nie mogłabym pokochać kogoś, kto mnie porwał i zmusił do rozebrania się. Vaughn, to...

VaughnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz