XXIV

1.4K 47 31
                                    

Dni Louisa były zajęte, ale czuł, jakby mu czegoś brakowało. Półtora miesiąca po urodzeniu Josie, a Louis już był zmęczony tą samą, starą rutyną. Harry był już oficjalnie osiemnastolatkiem i jego matka urządziła wielką kolację. Odwiedziła ich Gemma i zaprosili swoich przyjaciół, którzy spędzili ten dzień na trzymaniu Josie. Harry dostał parę prezentów, a Louis zrobił mnóstwo zdjęć jemu i Josie. Harry miał tekturową koronę, na której było napisane "urodzinowy chłopiec" i Louis chciał, żeby miał pamiątkę po swoich pierwszych urodzinach spędzonych z Josie.

— Idziemy do kościoła? — zapytał Louis.

Była niedziela rano, ósma, będąc dokładnym i Harry już nie spał. Siedział na łóżku obok Louisa i miał przed sobą Josie opartą o poduszkę do karmienia w kształcie litery U, którą Louis kupił, kiedy jego ręce stały się zbyt zmęczone od trzymania jej podczas karmienia. Miała na sobie tylko pieluszkę, odkąd zrobiła kupę i zrobiła bałagan na całej swojej nowiutkiej piżamce z Atomówkami. Kiedykolwiek Harry się przybliżał, żeby ucałować jej małe rączki, wydawała z siebie bulgoczące dźwięki, a jej oczy się rozszerzały. Wcześniej także się uśmiechnęła, ale Anne zabiła ich radość, mówiąc im, że to był tylko odruch.

— Za cholerę — odpowiedział Harry, przyciskając usta do pulchnego brzuszka Josie. — Chcę zostać w domu. — Odsunął się i spojrzał na Louisa, słysząc, jak ten jęczy.

— A czy możemy zrobić coś innego? Chcę tamales* na śniadanie. — Louis usiadł i sięgnął, by ucałować spód stopki Josie.

— Tamales... — Harry zamilknął. — Nie wiemy nawet, gdzie dostać tamales. — Spojrzał na Louisa, jakby był szalony.

— Zayn zna kogoś. — Louis chwycił za telefon, żeby napisać do Zayna, chwilę później dostając imię, adres i numer telefonu wraz z wiadomością, by kupił też trochę dla niego.

— Obaj jesteście szaleni. — Harry pokręcił głową, a potem zaczął wydawać śmieszne dźwięki do dziecka.

— Zamknij się. Wiesz, że mnie kochasz — powiedział mu Louis, pisząc do kobiety o imieniu Alicia, upewniając się, że powołał się na Zayna.

— Kocham, nie mogę zaprzeczyć — powiedział Harry, nie zauważając, że Louis przerwał to, co robił i spojrzał na niego.

Louis gapił się na niego przez parę sekund, z telefonem w dłoni. Kiedy Harry nie unosił na niego wzroku, Louis westchnął i wznowił pisanie SMS-a. Kiedy to zrobił, wysłał wiadomość i upuścił telefon na łóżko, a potem poszedł do łazienki, żeby się wysikać i umyć zęby. Kiedy wrócił, Harry ubierał Josie.

— Odpisała ci. Napisała, że zostały jej dwa tuziny z rana i odłoży je dla ciebie i Zayna, jeśli przyjedziesz je odebrać teraz — powiedział mu Harry.

— Okej. Poczekaj tutaj, a ja po nie pojadę. — Louis podszedł do szafki i wrócił z dżinsami oraz jedną z bluz Harry'ego.

— Co? Nie. Jedziemy z tobą. — Harry skończył zapinać śpioszki Josie, jęcząc, kiedy wypluła mleko, gdy ją podniósł.

— Ha! Teraz znowu musisz ją przebrać. Nie będę czekał. — Louis szybko chwycił za swój telefon i portfel, upewniając się, że ma wystarczająco pieniędzy, a potem wyszedł z pokoju.

— Ty mała zdrajczyni. — Harry zmrużył oczy na Josie i uśmiechnął się, kiedy zagruchała. — Jesteś zbyt urocza, a tatuś bardzo cię kocha, dziecinko. — Rozebrał ją i odrzucił śpioszki na bok, zanim ją podniósł i ucałował jej małą twarzyczkę.

Harry miał Josie na swojej nagiej, szerokiej, ciepłej piersi, kiedy Louis wrócił z torbą tamali, sokiem pomarańczowym i dwoma plastikowymi talerzykami oraz widelcami. Harry przyglądał się, jak odkłada jedzenie, dopóki nie musiał wstać i odłożyć Josie do łóżeczka, upewniając się, że przykrył ją jednym z jej kocyków.

I Just Wanna Keep Calling Your Name (Until You Come Back Home) - Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz