XLV

1K 37 3
                                    

— Co to jest? — przemówiła Anne ponad płaczem Josie, piorunując ich wzrokiem.

— Mogę to wyjaśnić. — Harry szybko wstał i ochronnie stanął przed Louisem, będąc dla niego tarczą przed zabójczym wzrokiem Anne. Nawet Josie przestała płakać, ale dalej była przylepiona do swojej mamy widząc, jak wściekła była jej babcia.

— Tego od ciebie oczekuję. — Anne spiorunowała go wzrokiem, z hukiem zrzucając na stół reklamówki, które trzymała.

— Co się dzieje? — Robin wszedł do środka, a za nim podążał John z Claire w ramionach.

Mała dziewczynka szybko wyciągnęła rączki do swojej mamy, widząc, jak jej ojciec się spina. Byli tutaj, żeby mogła wybrać sobie kotka, którego chciała po tym, jak John obiecał jej jednego.

— Ja... ja- znowu zaciążyłem Louisa i nie uważamy, żeby aborcja była właściwa, więc my... zdecydowaliśmy, że zatrzymamy dziecko. To chłopczyk, swoją drogą. — Harry pospieszył z wyjaśnieniami, a jego głos trząsł się coraz bardziej, im dłużej mówił.

— Naprawdę myślałam, że wasza dwójka będzie wiedziała lepiej. — Anne uniosła głos. — Myślałam, że jesteście odpowiedzialni i uważacie.

— Uważaliśmy, ale wypadki się zdarzają — kłócił się z nią Harry. — Wiesz, że antykoncepcja czasem zawodzi i nie zauważyliśmy.

— Co teraz zamierzasz zrobić? Co zamierzasz zrobić z kolejnym dzieckiem, kiedy jeszcze nawet nie skończyłeś studiów i cały czas się stresujesz? — Anne spiorunowała go wzrokiem. — Dlaczego nic mi nie powiedzieliście? — zapytała, po czym spojrzała na Evelyn, która trzymała Claire. — Wiedziałaś?

— Nie. — Evelyn pokręciła głową, patrząc zmrużonymi oczami na Louisa i swoją wnuczkę, po czym na swojego męża, wiedząc, że Louis zawsze mówił wszystko swojemu ojcu. — A ty, John?

— Ja... — John otworzył usta, ale nie wydobyły się z nich żadne słowa.

— Błagałem go, żeby nic nie mówił. Byłem tak zestresowany i przerażony tym, jak zareagujecie. — Louis spróbował wstać, ale przez wagę dziecka w brzuchu i Josie nie mógł.

— Co teraz zrobisz, Harry Edwardzie?! — krzyknęła Anne, strasząc tym Josie, która zaczęła pociągać nosem, zanim całkowicie się nie rozszlochała.

— Anne, uspokój się — westchnął Robin. — Jestem pewien, że już mają plan. Prawda, synu?

Harry poczuł, jak dłoń Louisa zaciska się z tyłu jego koszulki i szybko po nią sięgnął, ściskając ją, by dać mu znać, że zawsze będzie tam dla niego i ich dzieci. Otworzył swoje usta, by spróbować wyjaśnić swój kruchy plan, ale jego matka mu przerwała, a jej słowa rozdarły jego dumę.

— Co? Dalsze życie naszym kosztem i robienie więcej dzieci? — ucięła Anne. — Kiedy wiedzą, że dalej studiują i ledwo mogą zająć się Josie, a teraz kolejne dziecko.

— Anne — sapnęła Evelyn.

— Nie prosiłem cię, żebyś za cokolwiek płaciła. — Harry spiorunował ją wzrokiem. — To ty powiedziałaś, że będziesz to robić.

— Tak, ale... — zaczęła Anne.

— Ale nic! Nie musiałaś tego robić ani nie chcę, żebyś dalej to robiła. Sam mogę się nią zająć — uciął Harry.

W tym momencie Louis zaczął płakać, ponieważ wiedział, że nie mogli, a teraz, z następnym dzieckiem w drodze, to będzie jeszcze trudniejsze. Spojrzał w górę, kiedy poczuł, że ktoś kładzie dłonie na jego ramionach, widząc, że to był jego tata, który wpatrywał się w Anne.

I Just Wanna Keep Calling Your Name (Until You Come Back Home) - Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz