— Harry, to jest Andres, sąsiad mojej cioci w Hiszpanii-
Po położeniu ich jedzenia na szafce nocnej, Harry ruszył w stronę Louisa i wydarł mu telefon, rozłączając się, zanim ten zdążył w ogóle skończyć zdanie.
— Jaki masz do cholery problem? — krzyknął Louis, tak cicho, jak tylko mógł, nie chcąc budzić ich śpiącego dziecka. Wstał i wpatrzył się w Harry'ego, oszołomiony jego niegrzecznym zachowaniem.
— Sądzisz, że chcę zostać przedstawiony twojemu kumplowi od pieprzenia zza morza? — zapytał go Harry, też wpatrując się w Louisa, z zielonymi oczami zmrużonymi w szpary.
— Na litość boską, Harry. Jesteśmy tylko przyjaciółmi! — Louis przewrócił oczami, poirytowany.
— No i? To nie powstrzymało nas od pieprzenia się — przypomniał mu Harry, z ustami drgającymi w górę i oczami przybierającymi ciemniejszy odcień, podobny do trawy pod wielkim drzewem.
Louis pragnął powiedzieć Harry'emu, że oni byli inni, że on i Andres nigdy nie mogliby uprawiać ze sobą seksu, ponieważ to było niemożliwe, skoro nie kochał Andresa. Kochał tego głupiego idiotę, który stał na wprost niego. Ale nie mógł powiedzieć tego Harry'emu, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Harry nie odwzajemnia jego uczuć. Więc Louis milczał.
Kiedy nie odpowiedział, Harry podszedł do niego krok bliżej, wkraczając w jego przestrzeń osobistą.
— Pozwoliłeś mu się pieprzyć? — przesłuchiwał go Harry, jego rozszerzone oczy wciąż patrzące na niego w dół, przeszywająco szmaragdowe szafiry. — Pozwoliłeś mu się pieprzyć, będąc w ciąży z moim dzieckiem?
Raptowne dreszcze przebiegły wzdłuż kręgosłupa Louisa na posesywne słowa Harry'ego, a jego policzki przybrały różowy odcień. Jego penis zadrżał wbrew jego woli, w połowie twardy z powodu pożądania. Zazdrość Harry'ego zawsze go nakręcała.
Ale kiedy zorientował się, co się działo, przerwał to i odwrócił wzrok, przebijając bańkę seksualnego napięcia, którym byli otoczeni. Nie zamierzał pozwolić wygrać Harry'emu tej kłótni przez uwiedzenie go. Był w błędzie i Louis musiał ustawić go do pionu.
— Nie, Harry - powiedział mu Louis. — Wszystko, co robiliśmy, to przytulanie się i całowanie. On jest tylko przyjacielem i w przeciwieństwie do ciebie tym dobrym.
— Niby jak? — zapytał Harry, a jego dominująca fasada opadła, ukazując schowaną pod nią niepewność i zranienie.
— Wspierał mnie, kiedy tego potrzebowałem — stwierdził prosto Louis.
— Pomagając ci wymyślić plan zostawienia Josie? — zarzucił mu sarkastycznie Harry.
— Nie, pocieszając mnie, dając mi witaminy prenatalne i upewniając się, że jem przynajmniej trzy posiłki dziennie! — uszczegółowił Louis, podnosząc coraz bardziej głos z każdym słowem. Ale potem wysokość jego tonu opadła, podszyta żalem i zgorzknieniem, załamując się, kiedy wypowiedział kolejne zdanie, ewidentnie pokazując, jak bardzo zraniony się czuł. — Andres robił wszystko to, co ty powinieneś był zrobić.
Harry cofnął się do tyłu, szorstka prawda słów Louisa wybiła go z rytmu i zmusiła go do przyznania, że miał rację. Że ten Hiszpan nie był złym kolesiem, który wykorzystał wrażliwość Louisa. Był prawdziwym przyjacielem, tym, który odepchnął - jeśli jakieś miał - uczucia do Louisa na bok i podał mu ramię, na którym mógł się oprzeć.
Louis miał absolutną rację. Andres zrobił wszystko to, co on powinien był zrobić i to przypomniało Harry'emu, że był tchórzem. Nawet teraz, wciąż był tchórzem, nie mówiąc Louisowi, że go kocha. I wiecznie będzie tchórzem, ponieważ zawsze będzie obawiał się odrzucenia.
CZYTASZ
I Just Wanna Keep Calling Your Name (Until You Come Back Home) - Tłumaczenie PL
FanficLouis jest zakochany w swoim sąsiedzie z domu obok, Harrym. Za dnia w szkole pozostają nieznajomymi, a w nocy siłują się ze sobą pod pościelą. Zanim Louis zbiera się na odwagę, by powiedzieć Harry'emu, że chce być kimś więcej niż tylko kumplem do pi...