Wpis 12

1K 44 2
                                    

28.05 Wtorek

Czy może być coś gorszego niż sprawdzian z angielskiego o 8 rano? A pewnie, że może! Na przykład zaspanie na niego!!!

Lekcja prawie już się skończyła, a ja wbiegłam do klasy z roztrzepanymi włosami, z nie do końca zmytą maseczką, którą wysmarowałam twarz przed pójściem spać i w dwóch różnych skarpetkach.

Wszyscy patrzyli na mnie z brwiami prawie na suficie, a Szymański jedynie zmrużył nieprzyjemnie oczy. Już chciałam coś powiedzieć, ale on jakby czytając mi w myślach, zdążył mnie wyprzedzić.

- Nie możesz pisać sprawdzianu, wpisałem ci już nieobecność.

KIJ MU W OKO.

I po co biegłam szkoły jakby zbliżał się koniec świata, prawie wpadając staruszce pod koła roweru?!

Wszyscy siedzieli pojedynczo. Jedyne wolne miejsce było naprzeciwko tego zła piekielnego siedzącego za biurkiem, więc niechętnie tam usiadłam, patrząc na niego nafuczana.

Wyciągnęłam lusterko i wytarłam z twarzy pozostałości po maseczce.

Do końca lekcji zostało piętnaście minut i nie miałam pojęcia czym się zająć. Nie mogłam ani wyciągnąć telefonu, bo musiałabym odebrać go u dyrektorki z rodzicami, ani nie mogłam otworzyć książki, jednocześnie dowiadując się, czyj duch nawiedza rezydencję na wzgórzu.

Siedziałam więc ze wzrokiem zawieszonym na wskazówkach zegara.

Szymański zaczął pisać coś na laptopie. Kiedy zauważył, że się na niego patrzę, skrzywiłam się jeszcze mocniej i zajęłam bazgroleniem z tyłu zeszytu.

Zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli się zbierać. W końcu mogłam sobie stamtąd pójść.

- Karolczak, ty zostań. - usłyszałam za plecami i aż przeszły mnie ciarki.

Zatrzymałam się i popatrzyłam na Szymańskiego z miną zbitego psa. Dzisiaj mieli przecież rozdawać owoce na stołówce...

Okazało się to najgorszy z powodów, dla których mógł mnie zatrzymać. Moje oceny...

- Jeżeli nie poprawisz wszystkich kartkówek, będę musiał wpisać ci na okoec roku ocenę niedostateczną. Jesteś tego świadoma, prawda?

- Tak jestem...

Szymański nie wyglądał na przekonanego.

- Nie rozumiem jak mogłaś spóźnić się na sprawdzian przy tak złych ocenach.

- To przecież nie celowo. Poszłam późno spać, możliwe, że za długo oglądałam filmiki o duchach, ale nastawiłam cztery budziki, więc to trochę podejrzane, że mnie nie obudziły i jeszcze zepsuło się nam rano auto, sąsiad pomógł je pchać, ale zajechało tylko do połowy drogi i resztę musiałam przebiec, a potem...

Po zobaczeniu miny z jaką patrzył na mnie Szymański, w końcu się zamknęłam.

- Napiszesz sprawdzian jutro po lekcjach. - zamknął laptop i zaczął zbierać swoje rzeczy.

Popatrzył na mnie, jakby pytał co tu jeszcze robię, więc nafuczana sobie poszłam.

Jutro miałam przecież iść z Adamem i dziewczynami do kina na premierę horroru, na który tyle czekałam...

- Karolczak, zaczekaj. - głos Szymańskiego zatrzymał mnie przed wyjściem z klasy – Tamten mężczyzna ze wczoraj, nie widziałaś go więcej?

Zaskoczyło mnie jego pytanie.

- Nie. Rano nigdzie go nie widziałam.

Szymański nie wydawał się przekonany.

- Rozumiem. - otworzył mi drzwi – Gdybyś znów go zobaczyła, daj mi znać.

Nie bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć.

- Dobrze, dziękuję. - wyszłam na korytarz.

____________________________________

Na polskim myślałam, że uduszę Agnieszkę. Mieliśmy kartkówkę, a że kompletnie nie ogarniałam tych tematów, zrobiłam sobie ściągę na ręce.

Przepisywanie w pośpiechu połowy zeszytu z narzekającą na to Magdą tuż nad głową, wbrew pozorom nie było takie łatwe.

Pani Kapias rozdała nam kartki z pytaniami i już miałam wziąć się za pisanie, szczęśliwa, że prawie wszystkie odpowiedzi są na mojej ręce, ale zaraz usłyszałam piskliwy głosik Agnieszki.

- Proszę pani, a Karolczak ściąga.

Nauczycielka od razu pojawiła się nade mną i tak oto do mojej kolekcji jedynek przybył nowy rzadki okaz.

Popatrzyłam na Agnieszkę i gdyby nie Anka, która mnie powstrzymała, to rzuciłabym w ten jej niebeski łeb nożyczkami.

Przez resztę dnia w szkole chodziłam wkurzona. Pani Mazur na godzinie wychowawczej dała nam babeczki, które zostały z imprezy urodzinowej jej syna, więc dopiero to poprawiło mi nieco humor.

Przez calutką lekcję narzekała na dzieciaki, które wymazały tortem ściany w jej salonie.

Pozostałe lekcje minęły tak jak zawsze, czyli niewyobrażalnie nudno.

- Idziesz z nami do galerii? Muszę kupić nowe buty. - Kaśka narzuciła w szatni bluzę na ramiona.

- Nie mogę, muszę się uczyć...

- Uczyć? Masz gorączkę?

- Bardzo zabawne.

- Zostaw ją Kaśka, ma z milion rzeczy do poprawienia. - Adam narzucił na ramię torbę ze strojem sportowym.

- Nie miałaś się kiedy obudzić, tylko na koniec roku? - wywróciła oczami.

- Przyniosę ci jutro do szkoły litr kawy. - Anka się wyszczerzyła i poklepała mnie po ramieniu.

- Może lepiej dwa.

Poranek o zapachu waty cukrowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz