-Może dla ciebie... No w sumie dla mnie też - powiedziałaś do przyjaciółki pchając do torby wysmarkaną chusteczkę.
-Słucham- rzekła pani przy kasie.
-Po-po-proszę dwa ulgowe na 70 min.
-Kartą czy gotówką?
-Go-go-tówką
- [cena]
-Proszę, idealnie [cena]
-Dziękuję i życzę miłej zabawy.
-Nawzajem... {Ja pierdziele dziewczyno pomyśl trochę ok?! }
Wzięłaś pasek od pani i przyłożyłaś do skanera na bramce. {Czemu się nie otwiera?!} Kładłaś pasek, ale nic nie otwiera się. Oparłaś się delikatnie brzuchem o bramkę, bo wiedziałaś, że zaraz się otworzy. {NIE moja droga, nie otworzę się}. [I|P] wyrwała tobie pasek i przyłożyła, tym razem dobrze. Zamyśliłaś się, a gdy bramka się otworzyła jebłaś na podłogę. Wszyscy wybuchli śmiechem. {Nie no super, śmiejcie się z mojego nieszczęścia, najlepiej!}. Wstałaś otrzepałaś się i szybkim krokiem udałaś się do szatni. Nie było w niej nikogo oprócz ciebie i [I|P]... no nie jestem tego taka pewna... Weszłaś do przebieralni. Nagle światło i zaczęło mrugać.
- Hahaahahah!! - zaśmiałaś się szyderczo
- [T|I], przestań!! To wcale nie jest śmieszne!!
- Nie dra-dra-matyzuj - gdy to powiedziałaś zgasło światło, ale tym razem na dobre.
- Wcale nie dramatyzuję!!
- No niech ci bę-bę-dzie.
Wyszłaś z szatni i po omacku poszłaś do łazienki. Tam nie było lamp czujek więc mogłaś zapalić światło. Zakluczyłaś drzwi... Zapaliłaś światło... Podeszłaś do lustra... Podniosłaś ręce aby zrobić koka...
-Aaaa!! - krzyknęłaś - Czemu nie ogoliłam pach, jak ja wy-wy-glądam!! [I|P], przynieś mi pro-pro-szę golarkę!!
Po chwili usłyszałaś szybki tupot stóp po mokrych płytkach, a chwilę potem gruchnięcie. Wybuchłaś śmiechem. {Wyglebała się!!!}. Gdy odkluczyłaś drzwi, aby wziąć od niej golarkę zobaczyłaś... Nieprzytomną, a może nawet nie oddychającą, przyjaciółkę w plamie krwi. Pędem podbiegłaś do niej i przewróciłaś się na dupę. {Kurwa!}. Zaczęłaś krzyczeć jak poparzona pomocy, uciskając ranę z której wypływała krew. Byłaś wściekła na siebie i na te pieprzone lampy { które nie wiem kurwa dlaczego zgasły i ona pewnie kurwa przypierdoliła w futrynę}. W mgnieniu oka pojawił się ,,Loczek" zboczony ratownik. Często jak szłaś na basen wlepiał swoje błękitne gały w twoją nietkniętą pupcię i nie chcę wiedzieć co sobie przy tym myślał... blee. Wracając do tematu... On był w szoku, a ty uświadomiłaś sobie, że to jest poważniejsze niż to sobie wyobrażałaś. Zbok kazał ci wezwać ,,posiłki'' (sorka musiałam). Patrzałaś na bladą [I|P], gdy w pewnym momencie zobaczyłaś coś czerwonego luźno leżącego pod jej ramieniem. Wyciągnęłaś to.{ Co tu do cholery robi pęknięty czerwony balonik?! Ona nienawidzi balonów, to kojarzy jej się z klaunami} Pokazałaś balon ratownikowi.
- Nie zawracaj mi głowy... niczym!! Ratuję twoją przyjaciółkę
- Jak ni-ni-czym?! Ten balon tu le-le-żał.- oburzyłaś się wskazując na ramię dziewczyny.
- Jaki balon?!! Tu nic nie ma, tylko krew na twej ręce!!
- Pan tego nie wi...
- Jesteśmy! - krzyknęło chórem dwóch ratowników wraz z ratownikami pogotowia ratunkowego.
Jeden wziął ciebie ze sobą do ,,bunkra ratowników''. Nie chciałaś iść wyrywałaś się i krzyczałaś. Słyszałaś jak używają respiratora i tłumy ludzi rozmawiających między sobą o ,,wypadku'' Niechętnie, ale usiadłaś. Okrył ciebie kocem, a ty przed oczami miałaś widok przyjaciółki i zaczęłaś mieć odruchy wymiotne. Podstawił tobie wiaderko a ty w ręku trzymałaś pęknięty balon.
- Wi-wi-dzisz to? - podsunęłaś mu rękę z balonikiem tak że czułaś jego oddech na ręce
- Nie, a co miałbym widzieć? - spojrzał się na ciebie, ze zdziwieniem
Uderzyłaś go balonikiem w twarz.
- Chyba chcesz mnie uderzyć powietrzem - odparł patrząc na ciebie
Włączył telefon z zabawnymi memami i pokazywał je tobie. Jeden mem był z klaunem który wypowiedział coś do ciebie. Odskoczyłaś od telefonu ze strachem w oczach.
- Co jest? - Rzekł ratownik z wielkim znakiem zapytania na mordzie.
- Ta-ta-m klaun wy-wy-powiedział moje i-i-mię i po-po wiedział, że się u-u-niosę!
- To jakieś urojenia - Uśmiechnął się do ciebie tak szeroko, że poczułaś niepokój.
- Ale...
- Urojenia!! - krzyknął przerażająco i w tym momencie zgasło światło... Za chwilę się pojawiło, ale nie siedział obok ciebie, tylko grzebał przy apteczce. Wtem obrócił się z nożyczkami w ręku i szepnął:
- Ciach, ciach... - i w mgnieniu oka pojawił się obok ciebie. Krzyknęłaś ile sił w płucach podbiegając do drzwi. Były zakluczone... zamarłaś...
-
-
-
Nagle do ,,bunkra" drzwiami wparowała jakaś osoba. Więcej nie pamiętasz, bo stałaś za drzwiami... (więc wiesz co się stało)
Po jakimś czasie ocknęłaś się na leżance u ratowników miałaś mgłę przed oczami, ale widziałaś chyba woźną i jakiegoś ratownika. Miałaś zimny okład na głowie.
- I jak głowa
-Bo-bo-li
- Przepraszam, że tak mocno otworzyłam drzwi, nie wiedziałam, że tam jesteś...
- Nie-nie szkodzi, pa-pa-ni uratowała mnie. Rato-to-wnik chciał mnie po-po-dziurawić no-no-życzkami.
- Jaki ratownik kochana? Wbiegłam do pomieszczenia i nie było nikogo oprócz ciebie leżącej za drzwiami
- Był
- Kto?
- Ra-ra... {kuźwa czemu się tak zacinam}..-townik
- Nikogo nie było
- To kto mnie przy-przy-prowadził?!
- Nie wiem, nie widziałam.
- Panie ra-ra-towniku mogę prosić koc? Zi-zi-mno mi - powiedziałaś patrząc się na osobę stojącą obok woźnej
- Do kogo ty mówisz?
- Do ra-ra-townika - odpowiedziałaś dziwiąc się na to pytanie
- Obok mnie nikt nie stoi, nawet w tym pomieszczeniu nikogo nie ma- powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
MAM NADZIEJĘ , ŻE SIĘ SPODOBAŁO. ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CO OK 2/3 DNI :)
PS. TO MOJA PIERWSZA KSIĄŻKA
CZYTASZ
🄱🄰🄳 🅃🅈🄿🄴//ZAKOŃCZONE
FanfictionNIE CZYTAJ TEGO GÓWNA, BO DOSTANIESZ ATAKU CRINGU ᴛʏ ᴛᴜ ɢʀᴀsᴢ ɢᴌóᴡɴą ʀᴏʟę.ᴘᴏ ᴛʀᴀᴜᴍɪᴇ ᴢ ᴅᴢɪᴇᴄɪńsᴛᴡᴀ ᴡʀᴀᴄᴀsᴢ ᴡ ʀᴏᴅᴢɪɴɴᴇ sᴛʀᴏɴʏ. ᴘᴏᴢɴᴀᴊᴇsᴢ ᴘᴇᴡɴą ᴏsᴏʙę, ᴋᴛóʀᴀ ᴡʏᴅᴀᴊᴇ sɪę ʙʏć sᴘᴏᴋᴏ. ᴢᴀᴘʀᴢʏᴊᴀźɴɪᴀsᴢ sɪę ᴢ ɴɪą. ɪᴍ ᴅᴌᴜżᴇᴊ sɪę ᴢɴᴀᴄɪᴇ ᴛʏᴍ ᴡ ᴍɪᴇśᴄɪᴇ ᴅᴏᴄʜᴏᴅᴢɪ ᴅ...