XXIV

83 6 3
                                    

Błysk.
Ciemność.
Płacz.
Krzyk.
Szept.

Hałas.
Światło.
Pikanie.
Rozmowa.

Rażące światło kuło mnie w oczy. Delikatnie rozchylilam powieki, lecz ta próba okazała się być nieskuteczna.
Ciemność.
Szept.
Pikanie.
Pikanie.

Odważyłam się.
Otworzyłam oczy.
Było ciemno.
Leżałam w łóżku przykryta kołdrą.
Chwila, gdzie ja jestem?
Obróciłam głowę w stronę denerwującego pikania.
Szpital...
Jestem w szpitalu.
Co mi się stało?
Pamiętam krew, płacz, krzyk, szept, ból...

- Bill! - krzyknęłam - Bill!

Zaraz do pokoju dosłownie wbiegł lekarz.

- Dzień dobry. - powiedział miło i stanął przy łóżku

- Gdzie Bill?! - wydarłam się podnosząc się. W tym momencie myślałam, że mój brzuch dosłownie pęknie.

Podszedł do mnie lekarz i kazał się położyć, po czym poprawił kołdrę.

- Pan Bill? - powiedział to, tak, że wydawało mi się ,iż wie o kogo chodzi

- Tak! Gdzie on jest?!

- Przykro mi to mówić ale Pa...

Moje oczy zapełniły się łzami bezradności i wszechogarniającej rozpaczy. Skryłam twarz w dłoniach.

- Pan Bill nie żyje... - dodał cicho po chwili

🄱🄰🄳 🅃🅈🄿🄴//ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz