XVII

93 6 4
                                    

Nadszedł dzień znienawidzony przez wszystkich. Niestety, ale ten dzień jest w kalendarzu. Ten dzień jest potrzebny jak musztarda do frytek, czyli wogóle. Kto wymyślił ten dzień. Nie lepiej byłoby zaczynać dnia od wtorku czy środy? Lepiej zdecydowanie, ale pierwszy dzień po wolnym zawsze jest męczący i zawsze musi być. Jest nim...

- Głupi poniedziałek... - zamruczałaś pod nosem przecierając zaspane oczy.

Poniedziałek nie był by taki straszny gdyby nie to, że cały czas musisz wszystkich okłamywać. To jest zdecydowanie bardziej męczące... Zresztą nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiona jestem. Tyle ci powiem. Wracając...

- Wnusia, naleśniki! - krzyknęła z dołu babcia

Znbiegłaś jak poparzona po schodach i w mgnieniu oka byłaś w kuchni opierając się rękoma o framugę drzwi.

- Siadaj, siadaj.

Usiadłaś przy stole i zaczęłaś zajadać się naleśnikami z nutellą. Mmmm...

- Babciu, pyszne... A tak propo jedzenia, to co dzisiaj na obiad?

- Schabowe - odparła zdejmując z patelni naleśnika

Zaksztusiłaś się.

- Babciu, ostatnio było na obiad. A po drugie zrobiłaś je takie, że nie dało się ich jeść.

Kobieta obróciła się powoli i spojrzała na ciebie. Była jak to można z jej miny wywnioskować, bardzo zaskoczona tym co powiedziałaś. Wskazała na siebie palcem i mrugnęła trzy razy powiekami.

- Słucham?! Ja?!

- Tak... - odpowiedziałaś cicho.

- Ja nigdy w życiu nie spaprałam schabowego! Wnusia!

- Daję sobie rękę uciąć, że to nawet nie było drobowe mięso. To było inne mięso. Kotlet był spalony i wcale niedoprawiony. - rzekłaś czując się jak Magda Gessler.

- Ja zawsze robię schabowe ze świni! Mięso doprawiam solą, pieprzem i słodką papryką! Zawsze zdejmuję z patelni gdy jest złociste. Nigdy nie spaliłam kotleta. Zawsze kotlety pilnuję nawet, gdy robię 100 rzeczy naraz. To chyba te kotlety nie były robione przeze mnie! - krzyknęła wymachując drewnianą szpatułką.

- Były, bo je robiłaś. Nawet do przyjaciółek zabrałaś parę.

- Co?! Ja nigdy w życiu nie biorę ze sobą moich pysznych kotletów, bo nie miałabym co jeść, tak by WSZYSTKIM smakowały!

- Babcia, przestań mnie okłamywać, dobra... Może masz sklerozę?

- Ja?! Sklerozę?! Dziecko... Pamiętam dokładnie co robiłam wczoraj i 5 lat temu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po porannej kłótni humor spadł ci do stanu krytycznego. Cały tydzień spaprany. Kłóciłaś się z babcią o mało istotne sprawy. Wszystko bez sensu... Może okres ci się zbliża. Od rana czujesz się inaczej. Jakbyś należała do innej grupy. Bo należysz. Tu w szkole  mijasz normalnych ludzi. No zdarzają się ćpuny, puszczalskie i tak dalej, ale nikt kompletnie nikt nie wie, że aktualnie przechodzi obok nich morderczyni, którą jesteś TY. Zwykła niewyróżniającą się dziewczyna z morderstwem na swoim koncie.

- Hej! - krzyknęła [I|K] biegnąc w twoją stronę.

Uśmiechnęłaś się sztucznie. Gdy podbiegła do ciebie spojrzała się na ciebie troskliwie. Nic nie wiedziedziała co wydarzyło się w sobotę.

- Co jest? - spytała się miło

Kłamanie czas start.

- Pokłóciłam się z babcią...

To akurat była prawda.

- Oj. Nie martw się. Będzie ok. A teraz choć. Pospacerujemy sobie po szkole.

Poszłaś z nią. Szłyście z nogi na nogę rozmawiając o wszystkim. Akurat szłyście obok sekretariatu. Drzwi się otworzyły, a z sekretariatu wyszli policjanci. Kurna...

- Dzień dobry. - powiedziałaś uśmiechając się miło.

Chwilę potem odezwała się koleżanka.
Policjanci przeszli obok was i poszli wzdłuż głównego korytarza. Najprawdopodobniej kierowali się w stronę wyjścia. Odechnęłaś z ulgą.

- A ci co jest. - zapytała się dziewczyna obserwójąc twoje zachowanie.

- Nie wiem. Hah. Tak poprostu.
- odparłaś wzruszając ramionami

Dziewczyna na szczęście nie domyślała się. Dziwiłaś, się, że Bill nie odpisywał. Gdy zadzwonił dzwonek na lekcję udałyście się pędem pod klasę. Klasa była  na trzecim piętrze. Na samej górze, tak jakby wygospodarowana klasa na strychu. Strych jest dość spory, ale miejsca starcza tylko na jedną klasę.  Akurat z wami lekcję miał ,,demon", pani od fizyki. Która zabija swoim spojrzeniem i chodzi ubrana cała na czarno. A najgorsze jest to, że zawsze po pierwszym dzwonku jest pod klasą i nienawidzi spóźnień. Byłyście pod klasą w samą porę. Weszliście jak na ścięcie do sali. Równo stanęliście przy ławkach i w tym samym momencie powiedzieliście ,,Dzień dobry". Wtedy usiedliście i z kamienną twarzą patrzeliście się na ruchy nauczycielki. Było tak cicho, że było słychać jak z drugiego końca szkoły uczniowie najprawdopodobniej grają w koszykówkę. Nastąpiło najgorsze. ,,Demon" stanął przy biurku i oparł się o niego dłońmi. Wlepił swoje czarne jak smoła gały w cała klasę i przeczesywał swoim spojrzeniem każdego po kolei. Po 2 minutach zamknął oczy i otworzył je. Spojrzał się na cztery puste miejsca. Należały one do nieżyjących uczniów. Henrego, Patryka, Victoria i jakiegoś tam blądyna. Nie poznałaś jego imienia.

- [D|N]! Do odpowiedzi.

Osoba wywołana podniosła się powoli z miejsca i wolnym niepewnym krokiem ruszyła w stronę nauczycielki.

- Szybciej! - krzyknęła nauczyciela uderzając pięścią o stół.

Uczeń na krzyk wzdrygnął się. Współczuję mu... U niej nigdy nie ma szansy nawet na czwórkę w najlepszym przypadku, bo strach zjada ciebie od środka. Gdy znalazł się obok nauczycielki, zrobiło ci się słabo. Zaraz się zżygasz na środku klasy.

- Proszę pani, muszę pilnie do toalety.
- oznajmiłaś trzymając rękę na ustach.

- Oczywiście - odparła z anielskim spokojem i uśmiechem na twarzy... Że co?! Z angielskim spokojem? Z uśmiechem na twarzy?! To nie ona! Ona nigdy się nie uśmiecha!

Wstałaś z ławki i powoli nie spuszczając wzroku ze spokojnej nauczycieli pobiegłaś do toalety. Gdy się w niej znalazłaś otworzyłaś klapę od toalety i zwymiotowałaś. Ta nauczycielka powoduje, że jest ci niedobrze, to na pewno to. Chociaż nigdy w szkole nie wymiotowałaś. Gdy znalazłaś się pod drzwiami od sali, chciałaś wejść. Kiedyś to musi nastąpić. Nie mogłaś otworzyć drzwi. Były zakluczone... Z klasy nic nie było słychać. Kompletnie nic. Czy ,,demon" specjalnie wypuścił ciebie z klasy, aby potem ją zakluczyć? A potem opierdzielać ciebie o to, że byłaś za długo w toalecie? Zaczęłaś pukać w drzwi. Nic nie było słychać. Walić. Nic. Szarpać klamkę. Nic. Kopać i szarpać. Nic. Chciałaś już iść, gdy drzwi same się otworzyły. Nie wiem jakim cudem. Weszłaś powoli do klasy. Nauczycielki nie było. Wyszła oknem? Uczniowie mieli na twarzy strach. Potworny strach. Gdy ujrzeli ciebie, połowa klasy zaczęła płakać. O co kurna chodzi?! Rozejrzałaś się po klasie i zobaczyłaś wielką strużkę krwi na podłodze ciągnącą się do okna. Zamarłaś. Demon faktycznie był demonem... Byłaś przerażona gdy zobaczyłaś, że w klasie nie ma jednego ucznia. Tego który szedł do odpowiedzi...

🄱🄰🄳 🅃🅈🄿🄴//ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz