~Rozdział XXI~

3K 163 139
                                    

Po tym nie przyjemnym incydencie z blondynem minął już tydzień. Normalnie poszłaś do nowej szkoły. Zdziwiłaś się bardzo gdy ludzie byli tam dla ciebie mili. Znalazłaś parę osób, z którymi się dogadałaś, ale mimo wszystko wciąż byłaś ostrożna i starałaś się tak nie zbliżać do innych. Poczułaś ulgę, gdy był już koniec lekcji. Pożegnali się z tobą wszyscy twoi nowi znajomi z klasy i nawet z poza. Zaczęłaś wracać do domu z uśmiechem na twarzy, myśląc, że nic już nie powinno zepsuć tego dnia, ale oczywiście się myliłaś. Nagle poczułaś czyjąś rękę na swoim ramieniu, a po chwili usłyszałaś swoje imię. Zmarszczyłaś brwi i zacisnęłaś lekko dłonie w pięści zdenerwowana gdy usłyszałaś głos osoby, która je wymówiła.
- Nie dotykaj mnie... - Mruknęłaś wkurzona po czym odtrąciłaś jego rękę i przyspieszyłaś, nawet nie spoglądając na chłopaka. Na twoje nieszczęście on najwidoczniej nie chce dać Ci spokoju i znów złapał cię za ramię gwałtownie odwracając cię w swoją stronę po czym całował namiętnie ciebie w usta, przyciskając cię do murku.
- Zaczekaj... [T.I]... - Powiedział nie pewnie, patrząc na twoją zarumienioną twarz. Byłaś zdezorientowana. Znów poczułaś jak ci miękną nogi, ale po chwili przypomniałaś sobie co on ci zrobił. Wyśmiał twoje uczucia, a teraz co robi?
- Cz-czego ode mnie chcesz!? - Starałaś się wyrwać, ale oczywiście w porównaniu do niego jesteś strasznie słaba, więc ledwo co drgnęłaś. Blondyn westchnął ciężko, spuszczając wzrok ma chodnik.
- [T.I]... Ja... Nie chciałem cię skrzywdzić! Kurwa! Przepraszam, okej!? - Znów spojrzał w twoje oczy. Jego wzrok jakby mówił: tęsknię. Szybko spojrzałaś w bok i zacisnęłaś dłonie w pięści.
- Puść mnie. - Powiedziałaś do niego stanowczo, znów starając się wyrwać z jego uścisku. Tym razem udało Ci się go odepchnąć, ponieważ posłuchał się w końcu i puścił twoje ręce. Odwróciłaś się do niego tyłem i przytuliłaś samą siebie, opierając czoło o mur. Nie wiedziałaś kompletnie co zrobić. Wytarłaś zmieszana swoje usta. Bakugou cały czas stał i czekał aż coś powiesz.
- Słuchaj... Rób co chcesz, ale do mnie się nie zbliżaj... - Odparłaś obojętnie i dalej szłaś ze spuszczoną głową. Katsuki westchnął ciężko i usiadł pod murem, chowając twarz w dłoniach zrezygnowany.
- Ty idioto... - Warknął do siebie i spojrzał kątem oka jak odchodzisz.

Wróciłaś w końcu do domu ze smutną miną. Walnęłaś torbę na kanapę i poszłaś do kuchni zrezygnowana, zastanawiając się czy mu wybaczyć. Przypomniałaś sobie to jaki wredny był na początku i zmarszczyłaś brwi. Otwierasz lodówkę i zaczęłaś się rozglądać nad jakimś obiadem. Zauważyłaś, że jest ciasto, które kupili rodzice wczoraj. Wzruszyłaś ramionami i wyciągnęłaś wypiek. Ukroiłaś sobie dość spory kawałek. Schowałaś je z powrotem, nakładając poprzednio ten kawał na talerz. Chwyciłaś łyżeczkę i poszłaś do salonu, włączając telewizję. Jak zwykle nic nie leciało ciekawego. W końcu przyszedł twój brat. Uśmiechnęłaś się do niego delikatnie, mając pełną buzię jak wiewiórka tyle, że zamiast orzechów to była pełna ciasta. Ten podszedł do ciebie rozbawiony.
- To jest twój obiad? - Siada obok na kanapie, odkładając swoją torbę w to samo miejsce gdzie twoją.
- Może... - Wzruszyłaś ramionami i lekko się o niego oparłaś, patrząc na ekran telewizora. Po chwili wzięłaś kolejną porcję na łyżeczkę i dałaś mu pod nos bez słowa.
- Dzięki. - Zaśmiał się cicho i zjadł racje, którą mu dałaś, przytulając cię.
- A jak było w nowej szkole? - Spytał z pełną buzią, wtulając cię w siebie. Opierając brodę o twoją głowę, spoglądając przez okno.
- Nie było źle... - Przymknęłaś oczy, kładąc pusty talerzyk obok siebie na sofie.
- Poznałam nawet fajne osoby... - Spoglądasz zadowolona na brata z dołu, który cmoknął cię w czoło.
- Mogłaś powiedzieć o tym wcześniej... Naprawdę... - Przytulił cię mocniej ze smutną miną. 
- Ta... Ale może jakbym powiedziała to teraz bym nie miała daru! - Podniosłaś rękę zaciśniętą do góry i się cicho zaśmiałaś.
- Może i byś miała... Kto wie? - Także się zaśmiał pod nosem.
- Robisz jakieś postępy? - Zaczął lekko miziać twoją głowę uśmiechnięty.
- Um... Jakby...? Strasznie mi się kręci w głowie jak chcę go użyć... - Kładziesz swoje dłonie na jego i razem z nim siebie głaskałaś, mrucząc pod nosem.
- Powinnaś zaczynać od małych rzeczy... - Zaproponował, kładąc rączki tym razem na Twój brzuch. - Zaczynam od małych rzeczy... - Westchnęłaś ciężko, kładąc bezwładnie ręce na kanapie. Przez przypadek ręką uderzyłaś w talerzyk.
- Cholera! - Krzyknęłaś przestraszona gdy łyżeczka podskoczyła. Eijirou zaśmiał się cicho, zakrywając usta lekko dłonią.
- Głupi talerz! - Znów krzyknęłaś i wnerwiona zaczęłaś iść z talerzem do kuchni, by go umyć. Tak samo jak swoją rękę, która była lekko brudna od kremu.

Eijirou poszedł z tobą do kuchni rozbawiony i wziął butelkę wody.
- Hej... [T.I]... Na wakacje z przyjaciółmi planujemy pójść na jakiś tydzień nad morzem... Jakieś domki wynajmiemy... Czy coś... - Uśmiecha się lekko, biorąc łyka wody, a ty patrzyłaś na niego zaciekawiona, kładąc talerz na suszarkę.
- Chcesz pojechać z nami? - Również się uśmiechnęłaś, słysząc jego propozycje.
- Nie musisz pytać! To jasne, że chcę! A gdzie tak dokładniej? - Przytuliłaś się do niego, patrząc z dołu na chłopaka.
- Jeszcze nie wiemy... Się zobaczy jakieś najtańsze oferty... - Zaśmiał się cicho.
- W końcu jesteśmy biednymi bachorami... - Zażartował rozbawiony, a ty cicho się zaśmiałaś.
- No w sumie racja... Ale trzeba się też rodziców zapytać... - Mruknęłaś nie pewnie i ciężko westchnęłaś.
- Ach... Taki mały drobiazg... Przypomniałaś mi o tym.. - Znów się zaśmiał, drapiąc się po karku.
- Na pewno się zgodzą. - Zapewniłaś radośnie.

~Wieczorem~

- Nie ma mowy. - Od razu odpowiedział ojciec, rozpakowywując zakupy.
- Za bardzo się będziemy o was martwić... - Dokończyła matka.
- Nie martwcie się! Będziemy dzwonić co wieczór... Poza tym... Będziemy w grupie... - Patrzysz na rodziców razem z bratem błagającym wzrokiem kota ze Shreka, który zawsze działał. Przynajmniej jak byliście młodsi. Oboje westchnęli ciężko i powiedzieli, że się zastanowią. Podskoczyliście razem zadowoleni, krzycząc "yey" i pobiegliście na górę.
- Mamy czas do przygotowania aż dwa miesiące, więc nie ma się co spieszyć. - Powiedział zadowolony czerwono włosy i usiadł na twoje łóżko.
- No racja... Nie mogę się doczekać! - Rodzice powiedzieli, że się zastanowią, ale wy się cieszyliście jakby już się zgodzili.

~Katsuki Bakugou x Reader~[KOREKTA]~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz