Porwanie

1.8K 126 10
                                    

Nasz wypad na miasto zakończyliśmy odwiedzeniem jednej z restauracji, gdzie zjedliśmy pyszny posiłek. Wracając już do auta, musiałem iść do toalety. Powiedziałem o tym starszemu, który zaprowadził mnie do jednej umieszczonej w galerii.

- Idziesz sam czy mam ci pomóc?- zapytał z szatańskim uśmiechem.

- Sam- odpowiedziałem cały rumiany.

Wszedłem do środka, gdzie załatwiłem to, co miałem, ale kiedy chciałem już wyjść zakapturzona postać wepchnęła mnie z powrotem do jednej z kabin.

Chciałem już zacząć krzyczeć, kiedy osoba zdjęła kaptur.

- Co ty tu robisz!? - powiedziałem zdziwiony do Michaela, mojego opiekuna z czasów ulicy.

- Ciszej, bo nas usłyszy. No jak to co, wyciągam cię stamtąd.

- Ale...

- Bez dyskusji! Jutro wieczorem postaraj się wyjść z budynku i stać w pobliżu bramy. Teraz wychodzi, bo się skapnie, że coś nie gra. - wypchnął mnie z kabiny, a następnie z toalety. Czekał tam na mnie Haru, który złączył nasze dłonie i zaciągnął mnie do auta. Torby wpakował na tylne siedzenia i usiadł za kierownicą. Po zapięciu pasów ruszyliśmy w drogę powrotną.

Jedną ręką jeździł po moim udzie, czego z początku nawet nie zauwarzyłem, bo byłem zamyślony.

Nie zdążyłem mu wtedy powiedzieć, że nie chcę uciekać. Może jutro jak przyjdę pod tą bramę to zdążę mu wytłumaczyć, zanim zrobi coś głupiego.

- Nad czym tak myślisz?- odwróciłem się do chłopaka, który od jakiegoś czasu na mnie patrzył.

Samochód stał już zaparkowany w garażu. Dłoń chłopaka przeniosła się z uda na mój policzek, po którym nie pogładził.

- Dzisiejszy dzień był fajny prawda?- pokiwałem głową na zgodę. Bardzo mi się dzisiaj podobało. - Chciałbym spędzać tak z tobą każdy dzień.

Przybliżył się twarzą do mnie, a ja nie bojąc się już niczego złączyłem nasze usta.

Utknęliśmy w dzikim, namiętnym pocałunku, którego żadne z nas nie chciało przerwać.

Następnego dnia cały chodziłem spięty. Do czasu wyznaczonego przez starszego było coraz bliżej, a ja obawiałem się co mógł wymyślić.

Ochroniarze nie chodzili już po posiadłości, bo Haru uznał, że nie są już potrzebni.

Kiedy się już ściemniało, podszedłem pod bramę. Rozważałem powiedzenie czarnowłosemu o planach opiekuna, jednak nie mam pewności jakby się po tym zachował.

Za bramą słychać było warkot silnika, jednak go zignorowałem. Patrzyłem z daleka na dom, gdzie w jednym z okien Haru siedział przy biurku i układał papiery.

Warkot nagle stał się głośniejszy, a w ostatnim momencie zdążyłem odskoczyć od bramy, która została staranowana przez jakieś auto.

- Szybko, bierzcie go!- krzyknął znajomy głos a dwie wysokie sylwetki prawie niewidoczne przez chmurę kurzu podbiegły do mnie. Chwyciły mnie pod ramiona, a ja starałem się im wyrwać.

- Zostawcie go!- krzyknął Haru, który zaalarmowany hukiem wybiegł z domu.

Nie zdążył jednak do nas dobiec. Jedyne co zauważyłem to wystrzał z pistoletu i Haru zwijającego się z bólu.

-Nie!- wyrywałem się bardziej, chcąc pomóc chłopakowi.

Coś jednak z dużą siłą uderzyło mnie w głowę, powalając ogłuszonego na ziemię.

To nie tak miało być!

...

Księżniczka (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz