Podskoczyłam lekko, czułam że jestem cała spocona. Podniosłam rękę chłopaka na której znajdował się zegarek, sprawdziłam która godzina, 6:13. Spałam tylko dwie godziny ale czułam się w miarę wypoczęta, jednak nie było to zbyt komfortowego uczucie po tylu nieprzespanych nocach. Zdjęłam mokrą od potu bluzę i rzuciłam ją pod nogi. Spojrzałam do tyłu, wszyscy spali, wzrok zatrzymałam na Lily i Arisie. Jak oni słodko wyglądają. Poczułam jak Newt rusza się nerwowo, pewnie tak samo ma koszmar. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam delikatnie w czoło, na co Newt delikatnie drgnął, ale także się uspokoił.
- Jak się spało? - Jorge zaczął temat, nie spuszczając wzroku z drogi.
- W miarę. - Obróciłam się w jego stronę.
- Słuchaj Vicky, bardzo cię lubię, ale staraj się więcej nie wpadać w kłopoty. Z jednej strony przymominasz mi Thomasa, też wpada dość często na nierozważne pomysły. Znamy się krótko, pomimo tego bardzo was polubiłem, nie chcę aby coś ci się stało, a zwłaszcza on. - Wskazał na Newt'a. - Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwił u Marcus'a. - Zaczął się śmiać, a mnie po tych słowach zaczęły piec policzki.
- Spokojnie, będę próbować się pilnować. - Na mojej twarzy pojawił się uśmieszek typu, będę uważać, ale nie oczekuj zbyt wiele.
- Uparciuch z ciebie. - Poklepał mnie po ramieniu.
- Włączymy muzykę? - Zmieniłam temat i zaczęłam ruszać pokrętła od radia.
- Daj głośnej.
- Nie obudzi ich? - Popatrzyłam się w stronę śpiących.
- Niedługo przystanek więc i tak będą musieli wstać.
Zgłosiłam regulator. Z głośników wyleciał rockowy kawałek. Po chwili było można usłyszeć jęki zaspanych, którzy marudzili na hałas i niewygodę. Thomas otworzył okno aby wpuścić trochę świeżego powietrza, cały środek auta przeszedł delikatny powiew wiatru. Minho poprawił włosy, otworzył okno po swojej stronie po czym zapytał z zaciekawieniem.
- Ile zajmie nam cała droga?
- Jeśli będziemy jechać nocą to powinniśmy być jutro pod wieczór. - Mężczyzna spoważniał.
- A kiedy ty będziesz spał? - Brenda uniosła brew.
- Gdy będziemy na miejscu, o ile wogóle dotrzemy.
Zapadła cisza, każdego zastanawiało to o co chodziło siwowłosemu. Czemu nagle zwątpił w to że dojedziemy. Może wie o utrudnieniach które moją nas spotkać....
Dojechaliśmy na stację. Wszystkie dystrybutory były zakurzone, w sumie co się dziwić, byliśmy otoczeni pustynią, nawet asfalt po którym przemierzaliśmy w pewnych momentach przypominał drogę wydrążoną w piasku.
Obróciłam się w stronę budynku za stacją, drzwi i okna były zabite deskami. Podeszłam bliżej, niektóre szyby były stłuczone, a środku poprzewracane, prawie puste regały.- Co tu się stało? - Zapytałam samą siebie, jednocześnie dotykając jedną z desek umieszczonych na oknie.
- Wyjechali, albo stali się poparzeńcami. Obstawiam to drugie. - Podeszła do mnie Brenda.
- Tylko że poparzeńcy nie zabarykadowali by budynku i nie uwięzili by samych siebie. - Obróciłam się w jej stronę z uniesioną brwią
- Chyba że ktoś i tu uwięził. - Zrobiła podejrzliwą minę. - Lepiej odsuń się od okna.
Wyciągnęliśmy broń, tak na wszelki wypadek i udałyśmy się do reszty grupy.
Thomas z Newt'em poszli się rozejrzeć, inni kręcili się obok auta.- Teresa, możemy pogadać? - Emily złapała dziewczynę za nadgarstek.
- Jasne
- W cztery oczy. - Obróciła się w naszą stronę i przeskanowała wzrokiem.
Odeszły kilka metrów dalej. Zaczęły zacięcie ze sobą dyskutować. Co parę minut przyglądały się uważne naszej paczce, później ich wzrok skupił się na Newt'cie i Thomasie. Przez dłuższą chwilę rozmawiały ze sobą odwrócone w ich stronę. Zaniepokoiło mnie to, nigdy nie miały dobrego kontaktu, a teraz rozmawiają jak stare i dobre przyjaciółki. Obróciłam się w stronę Brendy, spojrzałam na nią pytająco, chociaż moja mina wyrażała także niepokój.
- Też im nie ufam, ale nie wydaje mi się aby były groźne. - Uśmiechnęła się delikatnie i odeszła w stronę Jorg'a.
Stałam tam jeszcze przez moment i nie odrywałam wzroku od dziewczyn. Po chwili usłyszałam ciche warczenie dobiegające że sklepu. W oknie ujrzałam błysk czegoś żółtego, taki sam kiedy byliśmy w kanałach. Od razu domyśliłam się że to poparzeniec, przeładowałam pistolet i wymierzyłam w jego stronę.
- Chyba mamy nieproszonych gości! - Wrzasnęłam
- Wsiadajcie do auta! Szybko!
- Thomas! Newt! Chodźcie! - Brenda zaczęła machać w stronę chłopaków którzy weszli na pobliską zaspę.
Chorzy próbowali wyłamać barykadę. Z każdą chwilą coraz więcej desek leżało na ziemi.
- Długo jeszcze będziesz tankował? - Wystrzeliłam pierwszy nabój, do jednego któremu udało się wyłamać deskę.
- Jeszcze chwila, paliwa jest mało i wolno leci!
Dołączyli do nas chłopcy, zaczęliśmy strzelać. Trójka poparzeńców poległa, ale że środka wychodziło ich coraz więcej.
- Cholera ile ich jest?! - Newt podszedł trochę bliżej.
- Za dużo! - Brenda strzelała na dwa pistolety w których pomału kończyły się naboje.
- Jedziemy!
Szybko podbiegliśmy w stronę auta, wpakowaliśmy się na tylne siedzenia. Jorge dał gaz do dechy, ruszyliśmy w stronę gór.
Kiedy każdy ochłonął po nieprzyjemnej sytuacji zaczęły się różne dyskusje. Ponownie wtuliłam się w się Newt'a, postanowiłam opowiedzieć mu o śnie.
- Miałam kolejne wspomnienie, o tobie. - Popatrzyłam mu w oczy.
- Mam nadzieję że jakieś fajne. - Uśmiech wkradł mi się na twarz.
- Niezbyt. Pokłóciliśmy się, krzyczeliśmy że siebie nienawidzimy. - W oczach zebrały mi się łzy, lecz nie chciałam ich wypuszczać, nie chciałam aby ktokolwiek to widział.
- W takim razie cieszę się że tego nie pamiętam. - Przytulił mnie mocno, przybliżył twarz do ucha, poczym wyszeptał. - Nawet nie wiesz jakie mam szczęście że ciebie mam.
CZYTASZ
𝐍𝐢𝐞𝐮𝐧𝐢𝐤𝐧𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 - 𝐍𝐞𝐰𝐭
Science FictionHistoria siedemnastoletniej dziewczyny która wydostała się z labiryntu. Na początku wszystko układa się dobrze, lecz czasem sprawy zaczynają się komplikować. Poznaje nowych przyjaciół z którymi musi uciekać przed wrogiem, podczas podróży wiele rzecz...