Teresa zaczęła po kolei wyjmować oznakowania z karków chłopaków. W czasie kiedy dziewczyna pracowała nad tym abyśmy byli niewidoczni dla DRESZCZu, my kończyliśmy opracowywać dokładny plan działania. Ustaliliśmy że Brenda znajduje pojazd, którym bezpiecznie wywieziemy dzieciaki, Frypan będzie sterował dźwigiem i przeniesie nas w pojeździe przez mur, natomiast ja, Gally, Newt i Thomas mieliśmy działać w budynku.
Z niecierpliwością czekałam aż dziewczyna skończy wyciągać nadajnik bratu. Chciałam mieć już to z głowy i zacząć działać. Wpatrywałam się w dziewczynę czujnym spojrzeniem, przeczuwałam że coś jest nie tak, coś planowała, stwierdziłam że lepiej jest mieć ją na oku.
- Cholera! Pieprzony zamek! - Usłyszałam wrzaski blondyna z pokoju obok. Poszedł zakładać skafander, postanowiłam że mu pomogę. Zaczęłam wyszukiwać Brendy, aby oznajmić jej, aby miała oko na naszą starą przyjaciółkę, ku mojemu rozczarowaniu dziewczyna była zajęta organizowaniem broni razem z Siggy'm. Czyli została mi tylko jedna osoba....
- Gally? - Podeszłam do chłopaka i oowiedziałam jego imię najciszej jak potrafiłam.
- Co jest? - Powiedział od niechcenia.
- Możesz przycpilnować Teresy? Czuję że coś knuje.
- A ty w tym czasie co będziesz robić? - Założył ręce na piersi i przeskanował mnie wzrokiem.
- Idę pomóc Newtowi. Jakbyś nie słyszał, znów się denerwuje.- Powiedziałam szybko i wyszłam z pomieszczenia.
Blondyn stał plecami do mnie, na pierwszy rzut oka było widać że próbuje szarpać na siłę zamek od kurtki. Przyjrzałam mu się uważnie, wyglądał nieziemsko w czarnych bojówkach i glanach, w dodatku jego rozczochrane włosy, od tyłu dodawały mu uroku.
- Pomóc ci? - Zapytałam z troską. Kiedy podeszłam bliżej spostrzegłam jak trzęsą mu się ręce.
- Jeśli to nie problem.
- No jasne, że nie. - Spojrzałam na zamek, materiał bardzo się w niego wkręcił, co w rezultacie spowodowało zacięcie. Złapałam kurtkę i powoli zaczęłam ją wyjmować z metalowego otworu. Wszystko szło dobrze, dopiero po koniec zrobiły się schody. Złapałam mocniej za skórę ubrania i zaczęłam ciągnąć ją pod odpowiednim kątem, aby wyciągnąć materiał. Po kilku minutach się udało, zapiełam mu mundur po samą szyję. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Jak ręka? - Wskazałam chore miejsce. Poczułam jego wystające żyły. W tamtym momencie nasz plan musiał wyjść idealnie.
- W porządku, nie dziczeje jeszcze. - Zażartował, chcąc rozluźnić sytuację.
- To nie jest śmieszne. - Powiedziałam zmartwiona. - Boję się o ciebie. - Wyciągałam rękę i pogładziłam go po policzku.
- Nic mi nie będzie. - Zapewnił blondyn, lecz jego ton głosu świadczył o tym że nie długo czeka nas pożegnanie. Oczy automatycznie zaczęły mi się szklić, nadal głaskałam chłopaka po policzku i patrzyłam w czekoladowe oczy. W tym czasie on objął mnie mocno w tali, musnął moje usta, niemal od razu pogłębiłam pocałunek. Był on namiętny, ale i czuły, przepełniony emocjami. Wolną rękę włożyłam w jego włosy i zaczęłam przeczesywać kosmyki chłopaka.
- Możecie przestać? - Do pomieszczenia wparował Gally. Odwróciliśmy się w jego stronę. - Teresa cię wola. - Wskazał ręką na moją osobę i wyszedł.
Otarłam oczy aby nie było widać że zbierają się w nich łzy. Udałam się razem z Newt'em do sali. Brunetka właśnie dezynfekowała nożyk mocnym alkoholem. Usiadłam na krześle przed dziewczyną i oczekiwałam aż zacznie. Natomiast ta chwila nie nadchodziła, siedziałyśmy w ciszy, nic nie robiąc. Większość osób na sali się nam przyglądała.
- Musimy pogadać. - Zaczęła niepewnie brunetka.
- Nie mamy o czym. Wytnij mi to i będzie po problemie. - Starałam się aby mój głos brzmiał oschle.
- Nie mogę.
- A to niby dla czego? - Odwróciłam się w jej stronę, miała spuszczoną głowę. Za wszelkie skarby nie chciała spojrzeć mi w oczy.
- Możemy porozmawiać na osobności? - Dodała oo chwili i rozejrzała się po sali, dając mi do zrozumienia że inni nie są mile widziani w tej konwersacji.
- Słuchaj, nie zamierzam się z tobą bawić w kotka i myszkę. Po prostu zacznij.
- Masz wspomnienia? - Zapytała szybko, na jednym wdechu. Pytanie zbiło mnie z tropu. Co miały wspomnienia do usunięcia nadajnika?
- Od jakiegoś czasu nie.
- Tak jak myślałam. Zabieg zadziałał.
- Jaki do cholery zabieg?! - Wstałam z krzesła i stanęłam na przeciwko Teresy. Oczekiwałam wyjaśnień i to szczerych.
- Chcesz mi powiedzieć że grzebaliście mi w głowie?!- Tylko wyłączyliśmy część nadajnika, aby wspomnienia tobie nie wracały. - Zrobiła przerwę, wzięła głęboki wdech i zaczęła monolog. - Jak wiesz, nikt w strefach ich nie posiadał.
- Prócz ciebie. - Przerwał jej Gally, za co skarciła go wzrokiem.
- Nie licząc mnie. Thomas miał przebłyski, ty w labiryncie C też miałaś je mieć, jednak coś nie wyszło. Nadajnik wszedł zbyt głęboko, powodując odblokowanie dłuższych wspomnień. Można go usunąć tylko operacyjnie, jeśli zrobię to tutaj, możesz przestać chodzić.
- Zaryzykuję, plan musi się udać.
- Chyba oszalałaś! - Thomas złapał mnie za rękę.
- Muszę to zrobić! - Spojrzałam na niego zdenerwowana.
- Nie i nie zrobisz. - Newt zgodził się z Thomas'em.
- Ale.. - Zaczęłam kolejny raz zaprzeczać lecz chłopak mi przerwał
- Nie ma żadnego ,,ale" do cholery! - Przerwał Newt. Wziął kilka głębokich wdechów aby się uspokoić. - Zależy mi na tobie i nie chcę aby coś ci się stało. Nie bądź uparta, nie w takiej chwili.
- Wymyślimy inny plan. - Zapewnił Thomas.
- Nie ma czasu na nowe plany. Ten jest dopracowany niemalże do perfekcji. Tylko przeze mnie się zawalił. - Powiedziałam jak czułam, zepsułam nasz plan, co prawda nie umyślnie, jednak uderzyło we mnie poczucie winy.
- Pójdziesz ze mną. Chłopacy poradzą sobie sami. - Odezwała się Brenda, ładując kolejną broń. - Auta nie będą w budynku, więc jej nie zobaczą, a na parking podziemny wjedziemy w takim czasie aby chłopcy tylko weszli do pojazdu, poczym od razu uciekamy.
- To może się udać. - Poparł ją Thomas.
- Idziesz z Brendą, dobra? - Przytaknęłam głową w ramach odpowiedzi. Ta dziewczyna ma zawsze super pomysł i świetnie rozwiąże sytuację.Zaczęliśmy szykować się do misji. Chłopacy ubrali mundury i ustawili swoje radia na odpowiednich kanałach. Brenda pożegnała się z Jorge'm który jechał do bezpiecznej przystani, po wsparcie. Na odchodne krzyknął ,,Nara dzieciaki" i wyszedł. Lorenzo wraz z ludźmi przygotowywał komputery które miały przejąć obrazy z kamer DRESZCZu. Wszystko układało się dobrze. Teresa bacznie obserwowała nasze przygotowania, do czasu. Gally w końcu nie wytrzymał i wyprowadził ją z pomieszczenia. Od tamtej chwili pilnowali ją strażnicy biznesmena.
- Dobra, to ja lecę na górę. - Siggy wziął radio i skierował się do wyjścia.
- Uważaj na siebie. - Pomachała mu Brenda i uśmiechła się delikatnie, na co szturchnełam ją łokciem.
- Trzymaj się stary. - Po wypowiedzeniu tych słów, Newt dostał ataku kaszlu. Opadł się o stół jedną ręką, drugą natomiast zatkał usta.
- Chcesz się napić? - Zapytałam gdy atak ustał.
- Nie, już w porządku. - Posłał mi zadowolone spojrzenie i założył hełm.
- No dobra, to ruszamy. - Oznajmił mój brat. Zaczęła się druga faza planu.
CZYTASZ
𝐍𝐢𝐞𝐮𝐧𝐢𝐤𝐧𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 - 𝐍𝐞𝐰𝐭
Science FictionHistoria siedemnastoletniej dziewczyny która wydostała się z labiryntu. Na początku wszystko układa się dobrze, lecz czasem sprawy zaczynają się komplikować. Poznaje nowych przyjaciół z którymi musi uciekać przed wrogiem, podczas podróży wiele rzecz...