Leżałam na podłodze pomiędzy siedzeniami i wpatrywałam się w sufit autobusu. Nienawidziłam nic nie robić, a teraz tylko to nam pozostało. Czekaliśmy na chłopaków, pięć minut, dziesięć, piętnaście. Czas nieubłaganie się dłużył, sekundy przerodziły w godziny. Zmartwienie o Newt'a także stawało się coraz większe. Bałam się że chłopak nie zdąży, miałam nadzieję że gdy zdobędą serum, schowa na chwilę dumę do kosza i je sobie wstrzyknie, aby zatamować chorobę. Zdawałam sobie sprawę że w tym momencie myślę samolubie, ale raczej każdy by tak robił gdyby jego ukochana osoba przez cały czas ryzykowała życie, nie myśląc o sobie.
- Nie wytrzymuję już! Niech tu przyjdą. - Wstałam i zaczęłam chodzić w tą i spowrotem po autobusie. Brenda, która rozłożyła się na fotelu kierowcy, patrzyła na mnie jak na wariatkę. Najprawdopodobniej miała już dość, ponieważ pośpieszam ich na głos od dobrych dziesięciu minut.
Dziewczyna postanowiła mnie w tamtym momencie ignorować i chyba to najlepsze co mogła zrobić. Zajęła się sobą i zabawą sznurówkami, gdy zawiązała około cztery pęki, wstała z miejsca i stanęła przy drzwiach, obserwowała co dzieje się za oknem.
- Idą! - Krzyknęła w moją stronę i zaczęła odpalać pojazd. Otwarłam drzwi i zaczęłam wpuszczać dzieciaki.
- A gdzie chłopacy? - Zapytałam przyglądając się uważnie Galle'mu.
- Nie wrócili szybciej?
- A mieli? - Wyszłam z pojazdu i stanęłam przed nastolatkiem.
- Czekaj. Pójdę po nich. - Założył hełm i udał się spowrotem do budynku. Usiadłam na siedzeniu obok Brendy i zaczęłam tupać nogą w podłogę, byłam bardzo zdenerwowana.
- Spokojnie, Gally przyniesie im serum. - Zaczęła uspokajać mnie przyjaciółka, w tamtym momencie zorientowałam się z chłopak nie zabrał żadnej fiolki ze sobą.
- Cholera serum! - Wstałam jak oparzona i spojrzałam na dzieciaki.
- Co ty robisz? - Zapytała się mnie brunetka, lecz tym razem ja ją zignorowałam.
- Kto z was ma lek? Wzieliście go?- Zapytałam na tyle głośno aby każdy skupił się na mnie. Do góry rękę podniósł blondwosy chłopak.
- Ja go mam. - Wystawił czarną torbę ze strzykawkami. Podbiegłam do niego wyjęłam jedną próbkę.
- Wiesz czy blondwosy chłopak o imieniu Newt to zażywał? - Zapytałam spokojnie, widać było że młodsze dzieciaki są dość przestraszone, nie chciałam ich jeszcze bardziej poddenerwować.
- Nie, rozdzielili się zanim ten, który nas przyprowadził zniszczył sejf.
- Dzięki. - Schowałam strzykawkę do kieszeni i wybiegłam z autobusu.
- A ty dokąd? - Brenda złapała mnie za nadgarstek.
- Muszę mu to dać. To ostatnia szansa.
- Ale będą wiedzieć że jesteś w budynku.
- Przyjaciółka starała się mnie odciągnąć od głupiego pomysłu.- I tak już pewnie się zorientowali że nie ma dzieciaków. Poradzisz sobie? - Dziewczyna zamiast odpowiedzieć na moje pytanie westchnęła i zamknęła mnie w szczelnym uścisku
- Uważaj na siebie. - Wyszeptała i wróciła do autobusu.
Założyłam maskę i ruszyłam w stronę schodów. Biegłam przed siebie, białym korytarzem, syreny dudniły mi w uszach. Żołnierze DRESZCZu biegali po całym holu. Zorientowałam się że nie mam pojęcia gdzie mogą być moi przyjaciele. Mogłam zapytać tego chłopaka co trzymał serum, jednak byłam zbyt roztrzęsiona, aby trzeźwo myśleć. Pobiegłam w pierwszy lepszy korytarz, nie wracając na nikogo uwagi. Szłam przed siebie, dopóki ktoś złapał mnie gwałtownie za ramię i wciągnął do wnęki w ścianie.
![](https://img.wattpad.com/cover/234567684-288-k861423.jpg)
CZYTASZ
𝐍𝐢𝐞𝐮𝐧𝐢𝐤𝐧𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 - 𝐍𝐞𝐰𝐭
Science FictionHistoria siedemnastoletniej dziewczyny która wydostała się z labiryntu. Na początku wszystko układa się dobrze, lecz czasem sprawy zaczynają się komplikować. Poznaje nowych przyjaciół z którymi musi uciekać przed wrogiem, podczas podróży wiele rzecz...