Powiedział nie urywając kontaktu wzrokowego. Rozejrzałam się po innych, tępo wpatrywali się w Thomasa i chłopaka który nazywał się Gally. Nowo poznany chłopak już miał coś powiedzieć, ale mój brat rzucił się na niego z pięściami. Obaj wyłądowali na ziemi, brunet usiadł na blondynie i uderzył go w szczękę. Zamaskowani żołnierze od razu zainterweniowali i poraz kolejny zaczęli celować i ich stronę bronią. Newt widząc co się dzieje podbiegł do Thomasa i odsunął go od chłopaka.
- Wyluzuj, już wystarczy. - Powiedział trzymając go mocno za rękę.
- On zabił Chucka. - Wyszeptał.
- Tak, wiem. Ale pamiętam że po przemianie nie był sobą. - Powiedział opanowany.
Kiedy usłyszałam imię które wypowiedział, przypomniała mi się rozmowa którą odbyliśmy przed atakiem. Był to ten najmłodszy chłopiec z labiryntu, Thomas nie zdążył mi o nim więcej opowiedzieć, później także nie było czasu, mieliśmy wżniejsze zadania. Między innymi szukaliśmy nowego schronienia i planowaliśmy jak odbić Minho, ale z tego nic nie wyszło.
Pomyśleć że takie okropnie rzeczy wydarzały się w labiryntach. Morderstwa, samobójstwa i wiele innych, po prostu koszmar, a to wszystko przez jedną DOBRĄ organizację, jak to mawiała Teresa, której szczerze wolałabym nie widzieć, tak samo Emily. Jednak im bliżej murów się znajdowaliśmy, tym czułam że nasze spotkanie nastąpi coraz szybciej.
Thomas wstał z Gallego, wytrzepał spodnie z piachu i jeszce raz puścił mu mordercze spojrzenie. Blondyn złapał się za szczękę.
- Należało mi się. - Powiedział, poczym przeniósł wzrok na mnie, dokładnie mi się przyglądał, w pewnym momencie poczułam się bardzo nieswojo, jakbym była pod jakimś rentgenem który mnie prześwietla.
- Thomas, znacie go? - Urwałam chwilowy kontakt wzrokowy i podeszłam do brata.
- Kiedyś nawet dobrze. - Na moje pytanie odpowiedział Patelniak.
- Widzieliśmy jak umierasz. Jak to możliwe? - Pytanie Newt'a jeszcze bardziej namieszało mi w głowie. Chłopak który niby umarł, nagle z nikąd pojawił się w miejscu do którego zmierzaliśmy. W dodatku on i jego przyjaciele nas tak jakby porwali. Wszysie wydawało się bardzo dziwne.
- Ludzie z miasta mnie znaleźli, dowiedzieli się że jestem odporny i wzięli mnie ze sobą.
- Ciekawe czy by cię zostawili gdybyś nie był odporny. - Powiedziałam sama do siebie, najciszej jak się dało. Cała ta sytuacja mi się nie podobała, coś się za tym kryło, tylko że jeszcze nie wiedziałam co.
- Mówiłaś coś blondyneczko? - Zapytał pewny siebie i jeszcze raz skierował na mnie wzrok.
- Nie mów tak do mnie. - Powiedziałam stanowczym głosem, już miałam podejść nieco bliżej do chłopaka. Jednak czyjaś ręka mnie powstrzymała, odwróciłam się i zobaczyłam jak Newtie przewrócił oczami, zbliżył się do mnie po czym wyszeptał.
- Nie trać na niego czasu. Nie warto. - Był opanowany, lecz w jego głosie wyczułam odrobinkę wściekłości.
- Zmieniając temat, co wy tu do cholery robicie?
- Minho, zabrali go. - Thomas założył ręce na piersi.
- Musimy się tam dostać. - Dokończył za niego czekoladowo-oki.
Gally przez chwilę stał w osłupieniu, jakby był pewien że się przesłyszał. W pomieszczeniu zapanowała cisza, faceci w maskach nadal uważnie nam się przyglądali, jakby myśleli że będziemy chcieli ich zaatakować, tak wnioskowałam po twarzach niektórych z nich, którzy mieli trochę prześwitujące nakrycia głowy.
- Pomogę wam. Chodźcie za mną. - Oznajmił krótkowłosy blondyn i udał się w głąb pomieszczenia, które przypominało jeden wielki kontener.
- Dlaczego mamy ci zaufać i pójść z tobą niewiadomo gdzie? - Spuściłam ciężar ciała na jedną nogę. Szczerze niezbyt pałam do niego jakąś sympatią. Nie zwracając uwagi na to że znałam lub nie pamiętałam. Może to dla tego że Thomas też za nim nie przepadał? Dlatego miałam takie wątpliwości co do Gallego?
- Możesz tu sobie zostać. - Powiedział także nieprzyjaźnie. - Ale wiem jak się dostać za mury.
Nadal stałam nie wzruszona, mój brat zresztą tak samo nie zamierzał się ruszyć. Graliśmy bardzo pewnych siebie, przynajmniej ja, ponieważ od środka trochę się stresowałam, a jeszcze bardziej miałam ochotę przywalić temu chłopakowi w jego krzywy nos. Po kilku minutach, Patelniak miał dosyć, głośno westchnął i zaczął pchać mnie w stronę chłopaka. Za co skarciłam go wzrokiem.
- Dla Minho i innych. - Wyszeptał.
Brenda tak samo zaczęła ciągnąć Thomasa, całą grupą zaczęliśmy podążać za Gally'm. Przechodziliśmy wzdłuż kontenerowych domków które stanowiły mini mieszkania dla tutejszych ludzi. Blondyn zatrzymał się przed schodami prowadzącymi w dół i przemówił.
- Lorenzo nie ma wielu gości, nie gadajcie za wiele. I się nie patrzcie. - Podkreślił ostatnie zdanie i puścił nas przodem. Złapałam Newt'a za rękę, na co ten się uśmiechnął łobuzersko patrząc przed siebie. Zaczęliśmy chodzić w dół, kiedy omijaliśmy Gallego, chłopak mnie zatrzymał poprzez złapanie za ramię. Uniosłam brew i spojrzałam na niego wyczekująco. Jego oczy najpierw były skierowane na nasze splecione ręce, dopiero gdy Newt odkrząknął, poganiając przy tym chłopaka, ten się opamiętał i zaczął:
- Zachowujesz się dokładnie jak Thomas w labiryncie. - Nie chciało mi się zbytnio wdawać w rozmowy na ten temat, wyszarpnęłam ramię z uścisku i poszłam razem z chłopakiem za grupą. Kiedy byliśmy kilka kroków dalej dodałam szybko.
- W końcu te same geny. - W tamtym momencie mogłam założyć się że oczy wyszły mu z orbit, ale jednak postanowiłam się nie odwracać.
![](https://img.wattpad.com/cover/234567684-288-k861423.jpg)
CZYTASZ
𝐍𝐢𝐞𝐮𝐧𝐢𝐤𝐧𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 - 𝐍𝐞𝐰𝐭
Science FictionHistoria siedemnastoletniej dziewczyny która wydostała się z labiryntu. Na początku wszystko układa się dobrze, lecz czasem sprawy zaczynają się komplikować. Poznaje nowych przyjaciół z którymi musi uciekać przed wrogiem, podczas podróży wiele rzecz...