Rozdział 14

1.2K 46 5
                                    

- Bliżej Vince, jeszcze trochę. - Thomas wskoczył na maskę jadącego samochodu, a ja wyskoczyłam przez okno dachowe i zajęłam jego wcześniejsze miejsce. Mężczyzna przyspieszył, auto zaczęło doganiać pociąg, opony podskakiwały jadąc po nierównych szynach. Złapałam krawędzi okna, aby jakkolwiek utrzymać się na pojeździe.

- Thomas, zaczepiaj, bliżej się nie da. - Vince wystawił głowę przez okno, omal nie strącając mojej dłoni.

Chłopak z zawahaniem rzucił hak, po czym wskoczył na drabinę od pociągu. Powoli położyłam stopę na drzwi, cały czas trzymając okna dachowego. Małymi krokami szłam po krawędzi otwartej szyby, mając nadzieję że noga mnie wsunie mi się do środka auta, albo przypadkowo nacisnę przycisk i szyba zacznie się zamykać, albo najgorsza opcja, spadnę z auta jadącego ponad 100km/h na metalowe szyny i nic że mnie nie zostanie. Tysiąc myśli przeszło mi przez głowę, a mnie chwilowo zamurowało.

Po paru chwilach, do głowy dotarł mi głos Thomasa. Ktory krzyczy że mam skakać, nabrałam pewności siebie, przynajmniej na pozór, ponieważ od środka panikowała. Wzięłam wdech i weszłam na maskę najszybciej jak się da. Tuż za mną Vince wychodził przez dziurę w dachu. Spojrzałam na niego niepewnie, mężczyzna odpowiedział mi kiwnięciem, co znaczało że mam skakać. Odwróciłam głowę w stronę brata, ręce przez chwilę zaczęły mi się trząść, ale wiedziałam że nie mogę marnować czasu. Zamknęłam oczy i skoczyłam, po chwili poczułam jak brunet łapie mnie delikatnie w tali abym lepiej złapała równowagę.

- Teraz ty Vince! - Gdy nastolatek wypowiedział te słowa, połowa zderzaka oderwała się od auta. Blondyn lekko się zachwiał, zmarszczył brwi. Odbił się od maski, momentalnie był obok nas, z boku wyglądało to tak jakby nie miał żadnego problemu. Wspięliśmy się na górę, tuż nad naszymi głowami przeleciał poduszkowiec DRESZCZu, który zaczął strzelać do Brendy i Jorge'a, jadących na równi z kabiną maszynisty. Zatkałam uszy aby choć trochę stłumić warkot silników, których odgłos o mało nie rozrywał bębenków.

- Macie towarzystwo! - Thomas przyłożył do ust krótkofalówkę i poinformował dziewczynę o górolocie.

Zaczęliśmy biec wzdłuż pociągu, gdy Vince wskoczył na przejście pomiędzy piątym a szóstym wagonem i zaczął montować bombę, w tym czasie żołnierze dotarli na dach i zaczęli strzelać. Spojrzeliśmy na siebie i niemal od razu ruszyliśmy w stronę bocznych zejść. Włożyłam nogi pomiędzy szczeble aby nie spaść, wyciągnęłam pistolet i zaczęłam strzelać, jednocześnie schylając głowę i omijając elektromiotacze.

- Trzymajcie się! - Usłyszeliśmy głos Vince'a, po chwili nastąpił huk, a wagony na których się znajdowaliśmy zaczęły zwalniać. Żołnierze się chwilowo wycofali, bez sensu było by strzelanie ponieważ z każdą chwilą oddaliśmy się coraz bardziej, gdy się zatrzymaliśmy Thomas zaczął przygotowywać się do drugiej części planu.

- Newt, twoja kolej. - Brunet zagwizdał, a zza skał oddalonych o kilkanaście metrów zaczęli wychodzić ludzie.

Zeszłam z wagonu i zaczęłam czekać aż DRESZCZ będzie się zbliżał, chciałam być gotowa aby osłaniać tych którzy będą odczepiać ostatnie zabezpieczenia. Thomas w tym czasie sprawdzał w którym wagonie jest Minho. Gdy ustalili gdzie jest chłopak, co nie było takie łatwe, z setki krzyków usłyszeć ten jedyny głos. Newt zaczął swoją robotę, a brunet ponownie wszedł na dach i zaczął strzelać do zbliżającego się wroga.

- Skończyłeś?! - Wychyliłam głowę w zza przedniego wagonu. Żołnierze byli coraz bliżej, oraz mieli ogromną przewagę.

- Chwila, nie poganiaj! - Skupiony, nie odrywał wzroku od topiącego się metalu.

Przewróciłam oczyma i wróciłam do swojego wcześniejszego zajęcia. Jak jeszcze kilka miesięcy temu nie mogłam strzelić do poparzeńca ponieważ czułam wyrzuty sumienia, tak teraz nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu, szczerze to nawet strzelanie do DRESZCZU było całkiem przyjemnie.

𝐍𝐢𝐞𝐮𝐧𝐢𝐤𝐧𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 - 𝐍𝐞𝐰𝐭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz