13

1.7K 63 12
                                    

Lot minął prawie spokojnie. Jedna ze stewardess mnie chyba rozpoznała i cały czas na mnie spoglądała przez co czułam się nie komfortowo.

Na lotnisku wyszłam z walizką i zauważyłam jakiegoś typka z mikrofonem i z kamerą. Na czapkę z daszkiem ubrałam kaptur z bluzy i przysłoniłam twarz maseczką. Przemknęłam nie zauważalnie obok nich i udałam się w stronę postoju taksówek. Podeszłam do pierwszej lepszej i spytałam czy mnie odwiezie. Głupie pytanie, nie był by sobą gdy nie zgodził się na klienta. Zapakował mój bagaż do bagażnika a ja wsiadłam do tyłu. Z lotniska mam 40 minut jazdy samochodem. Nie zamierzałam rozmawiać z kierowcą, więc założyłam słuchawki i puściłam sobie muzykę.

***

Wszedłam do mieszkania. Zamknęłam drzwi i położyłam się spać. O 4 musiałam wstać i iść do pracy, a potem zajęcia na uczelni.
Budzik zadzownił o 3. Wstałam i zrobiłam poranną rutynę, ubrałam się w dresy i wzięłam ubrania na przebranie. Zrobiłam sobie zwykły codzienny makijaż by zakryć niedoskonałości.

Do piekarni mam 10 minut drogi, więc wyszłam 3:50 z mieszkania i udałam się w stronę mojego miejsca pracy. Pomogłam w pieczeniu i wykładaniu świeżowypieczonego pieczywa.

Kiedy wyłożyłam większość towsru otwarłam drzwi i do środka wszedli stali klienci. Stałam na kasie i obsługiwałam. Większość osób znam. Codziennie ich tu widuję o tych samych godzinach. Jedna z klientek to ok. 60-letnia babcia mieszkająca dwa piętra niżej.
~Dzień dobry pani Różo – uśmiechnęłam się do sąsiadki
-O witaj Z/T/I (zdrobnienie twojego imienia).
~To co zawsze? - spytałam siegając po mały chleb i zaczęłam kroić, bo dobrze znałam już odpowiedź
-No przecież wiesz haha, wiesz kochanie, że widziałam cię wczoraj w telewizji – powiedziała staruszka – słyszałam również, że wiele osób cię znienawidzło teraz po tej akcji na koncercie, ale nie przejmuj się tym. Liczy się przecież to że się kochacie i trzymam za was kciuki. - powiedziała obserwując moje płynne ruchy.
~Dziękuję – uśmiechnęłam się podając jej zapakowany chleb. Zapłaciła i wyszła.
Do lady podeszła dziewczyna, którą pierwszy raz widziałam tutaj na oczy. Wyglądała z twarzy wiekiem zbliżonym do mnie. Miała kaptur na głowie.
~Co podać? - uśmiechnęłam się. Praca na kasie to najgorsze co może być, bo musisz być cały czas uśmiechnięta i życzliwa. Totalnie nie dla mnie, ale dobrze płacą przynajmniej.
-Dwie grachamki – wzięłam papierowe opakowanie i zapakowałam to o co prosiła. Kiedy podawałam jej zamówienie złapała mnie z całej siły za rękę i pociągnęła w swoją stronę przez co uderzyłam z całej siły w blat.
-Zostaw go albo cię zniszczymy – powiedziała mi patrząc prosto w oczy. Klienci za mną stali i się patrzyli nie wiedząc jak zareagować. Ścisnęła jeszcze mocniej mój nadgarstek przez co syknęłam z bólu.
-Co ty robisz?! - krzyknęła jakaś babka z tyłu. Nagle z zaplecza wyszedł Marcin - piekarz. Jest starszy o 3 lata tylko. Kiedy zobaczył co się dzieje krzyknął:
-Zostaw ją! - ona w ułamku sekundy popchnęła mnie z całej siły do tyłu, a ja upadłam na ziemię i uciekła. Marcin podbiegł do mnie – Wszystko okej? Chodź pomogę ci wstać. - złapał mnie za rękę, ale ja jęknęłam lekko przez ból. - Przepraszam – puścił i wziął drugą rękę i pomógł mi się podnieść. Ludzie stali i się wpatrywali ze zamartwieniem na mnie. - Zaraz państwa obsłużę – powiedział wchodząc ze mną na zaplecze. - powiem szefowi co się wydarzyło, a ty idź do domu i to posmaruj maścią, bo masz jeden wielki siniak w kształcie dłoni. Najlepiej jakbyś to jeszcze zgłosiła na policję. - odparł podając mi moje rzeczy.
~Nie zgłoszę tego na policję, bo oni i tak chuja zrobią z tym, i ogólnie to dzięki za wszystko. Powiedziałam ubierając bluzę. Pocałowałam go w policzek i wyszłam tylnym wyjściem. Ubrałam kaptur i od razu udałam się w stronę mojego mieszkania. Było dopiero po 8, zajęcia mam na 9:30. Poszłam się przebrać i zrobić sobie coś do jedzenia.

***

Przed uczelnią czekała na mnie I/P
-Siemka. Nie mówiłaś mi, że masz takie chody u sławnych ludzi – szturchnęła mnie łokciem i poruszyła znacząco brwiami
~Przestań to nie jest śmieszne, patrz co mnie dzisiaj spotkało – pokazałam jej dłoń owiniętą w bandaż. - jakaś laska się na mnie rzuciła w piekarni i jeszcze do tego tyłek mnie boli, bo mnie popchnęła na ziemię.
-Jakaś pojebana fanka na bank. Najgorsze jest to, że tyłek cię boli i nim nie zakręcisz na razie przed swoim kochasiem haha – zaczęła się ze mnie śmiać.
~A idź mi, powiedz lepiej czy coś mnie ominęło na uczelni wczoraj? - spytałam wchodząc do środka auli w której miał się zaraz zacząć wykład.
-Nic ciekawego, więc luz.

Dzień na uczelni minął prawie normlanie. Dlaczego prawie? Bo wiele osób jak mnie widziało zaczęło coś szeptać między sobą. Ktoś raz w moją stronę krzyknął, że jestem kurwą, ale to olałam całkowicie.
Wróciłam do mieszkania na drzwiach miałam wypisane czerwoną farbą ogromny napis ''Dziwka'' i jeszcze ktoś się podpisał na dole.
~Mam nadzieję że da się to zmyć – mruknęłam pod nosem i przekręciłam klucz w drzwiach. - w sumie zdjęcie sobie na pamiętkę zrobię tego haha – zrobiłam zdjęcie i wzięłam się za zmywanie napisu.

Minęła godzina a ja dopiero miałam zmyte całkowicie ''D''. Na klatce pojawiła się sąsiadka z góry. Spojrzała na mnie:
-Trzeba było się puszczać i lecieć na jego pieniądze? - nigdy za nią nie przepadałam i vice versa.
~Niech się pani zajmie swoim życie, bo znowu zalegasz z zapłatą z tego co słyszałam – powiedziałam ścierając farbę.
-Ja przynajmniej zapłacę pieniędzmi z godnością, a nie jak ty zdziro. - chrząkneła i zeszła na dół.
~Wredna pizda – mruknęłam pod nosem. Po kilku godzinach miałam starty cały napis. Zgłodniałam, więc postanowiłam sobie coś ugotować. Dochodziła 20, a ja gotowałam sobie ostatnią parówkę z mojej lodówki. Życie studenta z własnym mieszkaniem jest trudne. Większość pieniedzy wydaję na imprezy i koncerty przez co na jedzenie ledwo starcza no ale cóż. Siedziałam sobie w kuchni i jadłam parówkę oraz bułkę. 

W pewnym momencie ktoś rzucił mi kamieniem w okno, zbijając szybę.
~Co do kurwy się wyrabia – wyjrzałam przez okno, ale było już ciemno więc nikogo nie widziałam. Wzięłam miotłę i zaczęłam zamiatać. ~załatwię jutro coś z tą szybą. Wykonałam wieczorną rutynę i położyłam się do łóżka. Nagle dostałam sms'a. Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam jakiś nie znany mi numer. Wiadomość była po koreańsku. Były to pogróżki skierowane do mnie. Groźli mi śmiercią.
~Tego już za wiele, pisze do Sugi – zrobiłam ss, zdjęcie zabandażowanej ręki i stłuczonej szyby w kuchni. Wysłałam je wszystkie łącznie z zdjęciem drzwi.

Do: Min Yoongi

*Wysłano załączniki*
W co ty mnie wpakowałeś?!?

Przeczytał, ale nic nie odpisał. Po chwili mój telefon zadzwonił
''Suga'' wyświetliło się i odebrałam.
-Pakuj się przed południem będę w Polsce po ciebie – powiedział tym swoim zimnym tonem.

Kłamcy || Suga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz