Dzisiejszy wieczór miał być moim najlepszym od trzech tygodni, a stał się najgorszym w chwili, kiedy wysiedliśmy z windy. W hotelowym lobby stał Jordan z dwoma mężczyznami. Jego oczy mówiły wszystko. Widziałam w nich złość, nienawiść i chęć mordu. Tak. To chyba dobre słowo.
— Witaj kochanie – podszedł do mnie z tym swoim cwaniackim uśmiechem i pocałował w policzek. — Już zdążyliście się wypieprzyć, czy najlepsze przed wami? Swoją drogą, Rose, wyglądasz niesamowicie seksownie. Z miłą chęcią popatrzę, jak wypinasz się w tej sukience. Może moi chłopcy też skorzystają?
— Jesteś chorym sukinsynem, J. Odpieprz się! – Miałam już serdecznie dosyć. Dziś stoczę z nim ostatnią walkę.
— Oh, Rose, mam dla ciebie niespodziankę w domu. I będziesz błagać, żebym umieścił cię w jednej z tych twoich klinik, gdy już z tobą skończę. – Złapał mnie mocno za włosy i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Słyszałam, że Robert szamocze się z tymi dwoma mężczyznami. W lobby zrobiło się duże zamieszanie. Ale to już nie miało dla mnie znaczenia. Teraz w grę wchodziło moje życie.
Gdy wyszliśmy z hotelu uderzyło we mnie zimne październikowe powietrze. Zaczęłam się szarpać z J. Ale on był dużo silniejszy ode mnie. W końcu wbiłam paznokcie w jego rękę. Wykorzystałam moment, w którym otworzył tylne drzwi samochodu. Pchnęłam go ile sił w rękach i wymierzyłam siarczysty policzek. Jordan złapał się za twarz i spojrzał w moje oczy. Nie widziałam w nich już nic oprócz chęci zabicia mnie. Wziął zamach i uderzył mnie mocno pięścią w twarz, wywołując przy tym okropny zawrót głowy. Zachwiałam się do tyłu, upadłam na ziemię, a moja głowa, która leciała bezwładnie, w tym momencie spotkała się ze słupkiem parkingowym. W głowie rozbrzmiały salwy, a świat zaczął kręcić się dookoła. W ustach poczułam smak krwi i zaczęłam tracić kontakt ze światem. Ostatkiem świadomości, usłyszałam jak ktoś wypowiedział zdanie.
— Radzę ci dobrze się zastanowić, czy chcesz jeszcze raz uderzyć tę kobietę. – Po tych słowach zapadła ciemność.
***
Obudziłam się kompletnie zdezorientowana w pokoju, którego nie znałam. Do mojej jednej ręki przyczepiona była kroplówka, a obok stała maszyna, która monitorowała moje funkcje życiowe. W ustach czułam pustynie, a w gardle chrypkę. Podniosłam się lekko do góry i od razu zorientowałam, że to jednak nie był zbyt dobry pomysł. Czułam się tak jakbym właśnie zderzyła się z ciężarówką.
— Proszę nie robić gwałtownych ruchów. Wstrząśnienie mózgu i uraz jakiego pani doznała mogą wywołać jeszcze chwilowe zawroty głowy. – Usłyszałam męski głos, ale go nie znałam. Moje oczy powędrowały w stronę z którego dochodził i w tym momencie z półmroku jaki panował w pokoju wyłoniła się sylwetka mężczyzny. O. MÓJ. BOŻE. Jeśli kiedyś, ktoś zapytałby mnie jakimi słowami opisać GRZECH, to właśnie ja mam go przed oczami. Około metr dziewięćdziesiąt wzrostu, idealna postura, masywna i wysportowana, trzy dniowy zarost, ciemne włosy w delikatnym seksownym nieładzie i te usta. A za ubrania jakie miał na sobie, powinni zamykać do więzienia. Czarne spodnie od garnituru idealnie podkreślały jego uda. Boże, i jakie on miał nogi. Przez materiał widziałam dokładnie każdy jego mięsień. Czarna koszula z podwiniętymi rękawami, dokładnie przylegała do jego ciała. Uwidaczniając napięte mięśnie. I oczy. Ciemne jak noc. Tajemnicze i niebezpieczne. Trafiłam do piekła, a przed sobą mam jego władcę.
— Przepra… - urwałam słowo. Musiałam delikatnie odkasłać to co zalegało w moim gardle. — Gdzie ja jestem?
— W moim domu – odpowiedział.
— Czyli gdzie? – zapytałam.
— Czyli w bezpiecznym miejscu.
— A pan to? – mężczyzna raczył mnie takimi zdawkowymi informacjami, że nie wiedziałam, czy mam się bać, czy cieszyć, że udzielił mi pomocy.
— Fryderyk Redman. Proszę nie robić gwałtownych ruchów. Zaraz zawołam pielęgniarkę, która się panią zajmie. – I tyle go widziałam. Wyszedł z pokoju. Za chwilę przyszła kobieta, która wyjaśniła mi jak tu trafiłam. Jaki lekarz się mną zajmował. Jakie badania zostały wykonane. I, że to ona mnie rozebrała i doglądała cały czas.
— Ile byłam nieprzytomna? – Bałam się tego co za chwilę usłyszę.
— Pięć dni. – Wciągnęłam ze światem powietrze i poprosiłam pielęgniarkę, czy może mi pomóc się podnieść. Pięć dni nie miałam kontaktu ze światem. Jordan wpadnie w szał. Do tego jeszcze nie wiem, co z Robertem się działo przez ten cały czas.
— Usunę teraz wenflon i odłączę aparaturę. Powinna pani wziąć kąpiel. Myślę, że gorąca woda to dobry początek, aby pobudzić mięśnie i ukoić ciało – uniosła głowę w moim kierunku.
— Jeśli to nie problem – odparłam.
— Ależ skąd, to moja praca. – Kobieta posłała mi delikatnie pokrzepiający uśmiech. Poodpinała mnie od tych wszystkich kabelków. Przygotowała wannę z gorąca wodą. Pomogła się umyć i ubrać. Nawet wysuszyła moje włosy. Rana na głowie była paskudna, ale w tym momencie najmniej mnie obchodziła. Zmieniła opatrunek na świeży. Gdy wróciłam do pokoju, czekała na mnie kolacja i Fryderyk.
— Widzę, że lepiej się pani czuję i zdecydowanie lepiej wygląda. – Głos tego mężczyzny powodował, że włoski na skórze stawały dęba.
— Dziękuję. Tak, czuję się dobrze. Rozumiem, że to pan mnie uratował przed moim mężem?
— Tak. Proszę usiąść i zjeść. Potrzebuję pani zregenerować siły.
— A dlaczego jestem tutaj, a nie na przykład w szpitalu? – zapytałam mężczyznę, który wpatrywał się we mnie z tajemniczym spojrzeniem.
— Tam raczej nie byłaby pani bezpieczna. A ja nie rozwiązuje spraw bez wyraźnej aprobaty – rzekł.
— Nie rozumiem… – przerwał mi.
— To znaczy, że nie poprosiła mnie pani o pomoc. Zresztą to nie istotne. Jest pani tu, bo tu jest bezpiecznie. W każdej chwili może pani odejść, jeśli ma dokąd.
— Właściwie, to mam. Czy mogę wykonać jeden telefon? Mój przyjaciel Robert pewnie się o mnie martwi. On po mnie przyjedzie – zapewniłam.
— Przyjaciel? – dopytał, dziwnie akcentując to słowo.
— Przyjaciel. W ogóle to przepraszam, gdzie moje maniery. Rosalita Henderson. Ale proszę mi mówić, Rose – wyciągnęłam rękę.
— Fryderyk Redman. Proszę mi mówić Fryderyk – mężczyzna puścił do mnie oko i uśmiechnął się. — A teraz proszę jeść. Potem skontaktuje się pani z przyjacielem.
CZYTASZ
ROSE
RomansaRose kiedyś miała wszystko. Pozycję, przyjaciół i pieniądze. Jej życie zmienia się w chwili kiedy wychodzi za mąż. Wtedy pojawiają się problemy. Kobieta traci ojca. Przyjaciele się od niej odsuwają, a ona większość czasu spędza na szpitalnych koryta...