Wybiegłam na podwórku. Całą drogę przez dom czułam, że brakuje mi powietrza. Kręciło mi się w głowie i chciało mi się wymiotować.
To już koniec. Jestem wolna!
Gdy uderzyło we mnie zimne listopadowe powietrze, zaczęłam je łapać jak ryba wyciągnięta z wody. Upadłam na kolana i dałam się ponieść fali rozpaczy, jaka zaczęła wylewać się z mojego ciała. Nie płakałam za tym draniem, który właśnie zginął. Opłakiwałam Roberta. Straciłam najlepszego przyjaciela, jakiego miałam w życiu, a teraz zostałam sama.
— Tu jesteś! Mam cię. – Sebastian zbliżył się do mnie, podniósł w swoje ramiona i zamknął w niedźwiedzim uścisku. Był ciepły i poczułam się przy nim bezpiecznie.
Głaskał mnie po włosach i zaczął nucić, nie do końca wiedziałam, co to jest, ale wydawało mi się, że to jakaś kołysanka. Gdy zaczął delikatnie poruszać się do przodu i tyły, dopiero wtedy zorientowałam się, że moje całe ciało drży, a ja niemo krzyczę, zaciskając pięść na ustach.
— Już dobrze Rose. Wszystko będzie dobrze. – Zamknęłam oczy i pozwoliłam się uspokajać. Potrzebowałam tego. Pragnęłam ukojenia. Chwili oczyszczenia.
Nie wiem jak długo tak tkwiliśmy, ale w końcu musiałam przerwać ciszę.— Co zrobimy z ciałem? – zapytałam, odwracając się w stronę mężczyzny.
Patrzyłam na niego i nie mogłam go odczytać. Gdy go poznałam, wyglądał całkiem inaczej niż teraz. Wtedy w garniturze skrojonym na miarę emanował ciepłem, chociaż wiedziałam, że jest zabójcą. A teraz w sportowych ciuchach opinających ciało biło od niego czyste zło. Ale oczy, które na mnie patrzyły były plastrem na moje rany. Hipnotyzowały mnie. A ta jego skomplikowana osobowość była dla mnie wręcz… Fascynująca i przerażająca jednocześnie.
— O nic się nie martw. – Dotknął mojego policzka. Staliśmy tak twarzą w twarz i czułam, że to złe.
— Ile masz lat Sebastianie? – zapytałam. Irytowało mnie to od momentu, jak go poznałam.
Posłał mi tak uroczy i niesamowicie seksowny uśmiech, że prawie się roztopilam. W jego jednym policzku pojawił się dołeczek.Pieprzenie pociągający dołeczek! Chryste straciłam rozum!
— Chciałbym teraz zaśmiać się w głos. – Przygryzłam dolną wargę, ale nadal wpatrywałam się w te jego intensywne niebiesko szare spojrzenie. — Właśnie zabiłem twojego męża, a ty pytasz mnie o wiek? – Poczułam, że na moje policzki wypływa rumieniec, bo nagle zrobiło mi się diabelnie gorąco.
— Przepraszam. To chyba szok. – Nie wiedziałam na, co innego mogę zrzucić winę. Zauroczyłam się w tym mężczyźnie. Był inny niż wszyscy, a jednocześnie bardzo tajemniczy. Nigdy nie gustowałam w młodszych i do tego blondynach, ale ta jego aura powodowała, że byłam go ciekawa. I nie jest to ciekawość czysto fizyczna, mnie pociąga jego dusza. Tak samo, jak dusza Fryderyka.
Kim wy jesteście?
— Uwierz mi, że widziałem wiele zszokowanych kobiet i ty wcale nie wyglądasz jak chociażby jedna z nich. Chodź, musimy wracać, za nim przybędzie policja.
— Policja?!
— Ktoś musi postrząsać, ten bałagan. – Cień puścił do mnie oko i złapał mnie za rękę, splatając nasze palce i poprowadził w stronę ogrodzenia. — A wracając do twojego pytania. Mam dwadzieścia siedem lat, piękna Rosalita. – Przeskoczyłam ogrodzenie i czekałam, aż mężczyzna do mnie dołączy. — Muszę sprawdzić, czy nie zostawiłaś żadnych śladów. Udaj się prosto do samochodu. Zaraz wracam. – Skinęłam tylko głową i ruszyłam w kierunku auta.
Od jutra zaczynam nowe życie.
***
Musiałam przysnąć, bo obudziłam się niesiona. Omiotłam zaspanym wzrokiem otoczenie i dostrzegłam, że jestem już w rezydencji Fryderyka. Podniosłam delikatnie głowę do góry, żeby zaprotestować i upomnieć Sebastiana, że mogę poruszać się sama, jednak w tym momencie zaniemówiłam, bo to nie był on. Tylko Fryderyk. Zerknął na mnie tymi mrocznymi oczami jak odchłań i powiedział:
— Nie chciałem cię obudzić.
— Och… To… yyy, nie twoja wina. – Straciłam na moment pewność siebie. — Możesz mnie postawić, pójdę sama – dopowiedziałam.
— Już prawie jesteśmy. – Fryderyk stanął przed drzwiami mojej sypialni i lekko ugiął się, aby łokciem nacisnąć na klamkę.
Wniósł mnie do pokoju, w którym tliło się delikatnie światło nocnej lampki. Nogą zamknął drzwi i nadal trzymając mnie w ramionach, ruszył w stronę łóżka. Czułam się z tym dobrze i źle.
Ci dwaj byli jak Anioły śmierci. A ja traciłam przy nich zmysły.
— Jak się czujesz? – Zapytał, stawiając mnie delikatnie na podłodze.
— Dobrze. Naprawdę dobrze. Ciężar spadł mi z serca. Czy to źle, że nie mam wyrzutów sumienia?
— Wyrównałaś rachunki. Życie za życie.
— Tak, ale czy nie powinnam przez to jeszcze bardziej cierpieć? A ja nie czuję nic. Jestem pusta w środku. Martwa.
— Na to pytanie nie umiem udzielić ci odpowiedzi. Musisz znaleźć sama na nie rozwiązanie. – Zaczął się wycofywać w stronę wyjścia.
— Powinnaś odpocząć. Jutro porozmawiamy. – Skinęłam głową na znak akceptacji jego słów. Byłam zmęczona i musiałam jutro stawić czoła światu.— Fryderyk! – zawołałam za mężczyzną, bo właśnie oprzytomniałam i uświadomiłam sobie, że Sebastian mówił o policji.
— Tak. – Przystanął i odwrócił się w moją stronę.
— Sebastian wspomniał o policji. Czy będę miała przez to problemy? – Oddałam się w ręce dwóch nieznajomych mężczyzn, którzy mogą teraz chcieć wykorzystać to przeciwko mnie.
— O nic się nie martw Rose. Już nikt nie zrobi ci krzywdy. Nigdy. – Zaniemówiłam na ostatnie zdanie i chyba moje oczy zdradziły moje zaskoczenie, ponieważ zauważyłam zmianę na twarzy Fryderyka. Jego rysy stały się łagodniejsze, a w oczach znowu dostrzegłam obietnicę i niemo wypowiedzianą przysięgę.
Cholera, wpadłam po uszy, tylko do końca nie wiem w co.
Nie wiem jak długo, tak stałam koło łóżka, ale gdy otrząsnęłam się z transu, postanowiłam wziąć kąpiel i oczyścić umysł i ciało. Ostatnie wydarzenia z mojego życia to film sensacyjny i horror w jednym. Gdy zimna woda spadała strumieniem na moje ciało, kolejny raz polały się łzy. Rozpacz, jaką zaczęłam odczuwać od po stracie Roberta była nie do opisania. Brakowało mi go. Jego lazurowych oczu i tego bardzo pewnego siebie uśmiechu. Jego mądrości i tego, jakim ciepłym był człowiekiem. A najbardziej tego, że nie dostaliśmy szansy na miłość.
W głębi siebie czułam, że już nigdy nie będę taka sama. Nie pozbieram swojego serca i nie ułożę go w całość. Teraz muszę pogrzebać przeszłość na poczet przyszłości. To nie koniec mojej zemsty. To dopiero początek drogi i mojej krzywdy. Jeśli Fryderyk mnie nie okłamał i jego chęci są szczere, to na mojej liście znajduję się teraz mój niedoszły gwałciciel.
Jeszcze nie wiem jak go znajdę, ale to zrobię. Jestem kobietą, która ma teraz misję. Pomóc innym bezbronnym i otumanionym osobom.
Tylko najpierw muszę pożegnać Roberta w należyty dla niego sposób i z szacunku do tego, co nas łączyło.
CZYTASZ
ROSE
RomanceRose kiedyś miała wszystko. Pozycję, przyjaciół i pieniądze. Jej życie zmienia się w chwili kiedy wychodzi za mąż. Wtedy pojawiają się problemy. Kobieta traci ojca. Przyjaciele się od niej odsuwają, a ona większość czasu spędza na szpitalnych koryta...