Rozdział 19

170 12 3
                                    

Ciężko było mi odejść od niego, ale tak będzie lepiej. Dookoła mnie nowinki wyrastają jak grzyby po deszczu. Jeśli ktoś ma zginąć w całym tym zamieszaniu, to będę to tylko ja. Wystarczy już trupów i niewinnych ofiar. Gdy już coś uda mi się ustalić, wynajmę detektywa, żeby zajął się kliniką. A w sprawie firmy, zgłoszę doniesienie na policję, nawet jeśli miałoby to mnie pogrążyć. Cokolwiek się tu dzieje i ktokolwiek jeszcze pojawi się w moim życiu, stawię temu czoła. Ale sama, nie narażając na to osób trzecich.

Podróż do mieszkania minęła mi bardzo szybko. Chyba dlatego, że ciągle myślałam o tym, co powiedział mi Brendan. Jednak przeczucie mnie nie myliło i okazał się podstępnym draniem. Muszę na niego uważać i być czujna.

Żeby nie wzbudzać podejrzeń, jutrzejszy dzień postanowiłam zrobić sobie wolny. Muszę działać z głową i dobrze planować każdy krok. Jeśli Fraser coś wywęszy, powiadomi ludzi, którzy są niebezpieczni, sądząc po słowach Jordana i jego przyjaciela Grega, mogą mnie nawet chcieć zabić. A no to jeszcze nie jestem gotowa.

Gdy weszłam do apartamentu, zamknęłam zamki na cztery spusty i dokładnie sprawdziłam trzy razy czy aby na pewno dobrze się zaryglowałam. Żałowałam, że nie mam zasuwy na drzwiach, a najbardziej tego, że nie umiem się posługiwać bronią. O tym muszę pomyśleć w pierwszej kolejności i jak najszybciej zacząć szkolenie z Sebastianem. Zostawiłam torebkę w salonie, zrzuciłam niewygodne buty na obcasie, tak dawno w nich nie chodziłam, że teraz mam z tym duży problem, zresztą na szpitalnych korytarzach były mi niepotrzebne i udałam się do kuchni, aby przygotować sobie kolację.
Postawiłam dziś na spaghetti carbonara z cukinią. Właściwie to mogłabym coś zamówić z dostawą do domu, ale muszę okiełznać szalejące myśli, a gotowanie wydaje się w tym momencie odstresowującym zajęciem. Do kieliszka nalałam białego musującego wina i skupiłam się na przyrządzaniu posiłku. Cisza, jaka panowała wokół mnie, była przytłaczająca. Świadomość, że zostałam sama i muszę zmierzyć się z czymś, czego dokładnie jeszcze nie znam, jest przerażająca.

Po posiłku z butelką wina usiadłam w salonie, sięgnęłam po laptopa i zaczęłam szukać informacji o zawalonej galerii handlowej z dwa tysiące szóstego roku.
Żaden artykuł nie był na tyle sensowny, żeby pozwolił mi od czegoś zacząć śledztwo. Nic. Do odpowiedzialności nie został nikt podciągnięty. Tato nie mogę uwierzyć, że dałeś się wciągnąć w „coś” takiego dziwnego. Odkryje prawdę, chociażbym miała stracić to wszystko, na co tak pracowałeś. Zazwyczaj przy takich katastrofach, odpowiedzialna jest nieodpowiednia konstrukcja, złe wykonanie, błąd człowieka. A tutaj mamy wzmiankę o jakiś pieprzonych wstrząsach sejsmologicznych, które nie przekroczyły nawet trzech stopni w skali Richtera. Ich epicentrum znajdowało się w pobliżu LaGrange, w stanie Illinois, w hrabstwie Cook. A ich przyczyną był wybuch w tamtejszej kopalni. Pieprzenie!

Zamknęłam pokrywę urządzenia z hukiem i wypiłam do dna zawartość kieliszka. Nie muszę być specem od stawiania największych konstrukcji świata, żeby wiedzieć, że to nie mogło spowodować naruszenia fundamentów i zawalenia jednej czwartej budynku. Złapałam twarz w dłonie i przetarłam dwa razy, wybudzając się ze zmęczenia. Dziś już nic nie wymyślę. Wstałam i udałam się do łazienki. Potrzebuję chwili ukojenia, a prysznic dobrze mi zrobi.

***
Zatraciłam się pod ciepłym strumieniem wody. Więc gdy wyszłam, moja skóra była pomarszczona. Nałożyłam balsam i stanęłam jak wrośnięta w ziemię. Drzwi od łazienki, które prowadzą do mojej sypialni, powinny być zamknięte. Przecież je zamknęłam! Jestem niemal pewna. Puls mi przyspieszył i zaczęłam się trząść jak osika. Wypuściłam z przerażeniem powietrze i rozejrzałam się po łazience w poszukiwaniu czegoś, czym będę mogła zaatakować.
Nic. Kompletnie nic! Z duszą na ramieniu i sercem w gardle chwyciłam tylko małą szklaną doniczkę, z jakąś miniaturową roślinką i w szlafroku, po którym spływała woda z moich włosów, wyszłam z pomieszczenia. Całe szczęście, w sypialni i korytarzu zostawiłam włączone światło, gdyby nie to, to ciemność zrobiłaby swoje. Może to tylko wyobraźnia płata mi figle, ale jestem przekonana, że się zamykałam. Cicho na paluszkach przeszłam przez sypialnie i udałam się w stronę salonu. Spojrzałam na kanapę i stojący obok stolik i kolejny raz doznałam odrętwienia. Kieliszek po winie był odwrócony do góry nogami i zawieszony na butelce, a mój laptop leżał zamiast na kanapie, to na blacie mebla. Przełknęłam głośno ślinę. Ktoś tu był albo nadal jest! Udałam się w stronę kuchni i drzwi wyjściowych, żeby jeszcze raz sprawdzić zamki i gdy moim oczom ukazał się obraz niczym z najgorszych sennych horrorów, tak jak stałam, tak puściłam się biegiem, łapiąc z szafki wiszącej przy drzwiach pierwszy lepszy kluczyk do samochodów należących nadal do mojego ojca i wybiegłam na bosaka przez otwarte drzwi.
Boże błagam, miej mnie w swojej opiece.

ROSE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz