Rozdział 21

158 12 2
                                    

Chwila naszego spotkania trwała w najlepsze. Chociaż usilnie chciałam zaciągnąć Fryderyka do sypialni i z niej nie wychodzić, to niestety, ale on obrał sobie za zadanie, żeby mnie nakarmić.

— Obiecałem sobie, że jak już tu będziesz, to pomogę ci nabrać krągłości. – Urwał kawałek winogrona i wrzucił sobie do ust. Wyglądał przy tym bardzo seksownie, apetycznie i beztrosko.

— Zjadłam już zdecydowanie więcej niż ty i za chwilę nie będę mogła się ruszać. I masz rację, że straciłam na wadze, ale wrócę do formy na moich warunkach, a nie opychając się na siłę – odpowiedziałam i rozkoszowałam się lampką pysznego wytrawnego białego wina.

— Trzymam cię za słowo Rose.

Wpatrywaliśmy się w siebie chwilę, gdy nagle naszą ciszę przerwał huk dobiegający z korytarza. Wystraszona zerwałam się na równe nogi, a Fryderyk pociągnął mnie za rękę, zasłaniając swoim ciałem i gestem pokazał mi, abym milczała. Kiwnęłam głową, że zrozumiałam, a on powoli poprowadził mnie razem ze sobą w stronę hałasu szamotaniny.

— Co do cholerny Sebastian! – wrzasnął Fryderyk i wyprowadził nas już pewniej z jadalni.

— Dobry wieczór, widzę, że wasza randka zdecydowanie lepsza niż moja. Joachim przywitaj się z moimi przyjaciółmi. – McNamara kopnął mężczyznę w kolanie, powodując, że ten upadł na kolana. Nadal szarpał się i próbował coś powiedzieć, a nawet wykrzyczeć, jednakże knebel w ustach i związane ręce mu to uniemożliwiały.

— Przypomnisz mi, dlaczego ja się z tobą zadaje Sebastian! – Fryderyk przeczesał dłonią włosy i złapał się za twarz. Furia wstrząsnęła jego ciałem i myślałam, że za chwilę eksploduje.

— Wyluzuj staruszku. Co miałem zrobić z tą masą mięśni i tłuszczu jak od samego początku stawiał opór i nabrał wody w usta? A poza tym w tym momencie powinniście być już na górze w sypialni. – Sugestywnie poruszał brwiami, a ja przyglądałam się uprowadzonemu facetowi. Zaraz, przecież to pielęgniarz z Meridian Psychiatric Partner. Szlag.

— O Boże. Przecież on pracuje w klinice.

— Dokładnie Rose, a teraz wybaczcie, muszę zachęcić mojego dzisiejszego towarzysza, żeby rozwiązał język.

— Czyli to jest ta twoja randka z pielęgniarką, a gdy mówiłeś o krzykach, miałeś na myśli… – urwałam i zasłoniłam dłonią usta. Przecież tak nie można. To człowiek, a nie zwierzę.

— Rose, nie żałuj go. To bydlę pracuje w klinice od początku jej istnienia. Co miesiąc na jego konto wpływa trzy razy większa pensja niż innych pracowników. On wie, co tam się dzieje, a moja w tym głowa, żebym to od niego wyciągnął.

— Masz ogarnąć ten bajzel do rana Sebastian. – Wydał polecenie Fryderyk. — I bez ofiar. Nie taki był plan.

— Ostatnio po drodze nam ze zmianą wytycznych. Coś powinieneś o tym wiedzieć. – Puścił nam oczko i zaczął ciągnąć Joachima w stronę schodów, prowadzących w dół, do pomieszczeń piwnicznych.

— Chodź. – Po ciszy trwającej chyba wieczność, gdy odprowadzaliśmy mężczyzn wzrokiem, Fryderyk w końcu stanął twarzą w twarz ze mną. Podałam mu rękę i pozwoliłam zaprowadzić się do jego sypialni, całkowicie oszołomiona zaistniałą sytuacją. — Nie tak to miało wyglądać Rose. – Wtuliłam się w jego ramię. Pamiętaj, dlaczego to robisz Rose. Te kobiety cię potrzebują.

***

Przyjemnie było obudzić się w ramionach takiego mężczyzny jak Fryderyk. Czułam, że w końcu jestem na właściwym miejscu. Wydarzenia z poprzedniego wieczoru, już nie były takie straszne i dołujące. Po prostu ja potrzebuje chwilę czasu na przyswojenie tego, co się dzieje i zaakceptowanie sytuacji. Nigdy nie spotkałam takich mężczyzn jak Redman i McNamara, dlatego ta ich apodyktyczność i metody działania, są jak wyjęte żywcem z kina akcji.
Fryderyk, gdy tylko wyczuł, że już nie śpię, pocałował mnie w czubek głowy, przywitał się i wysunął spode mnie.

ROSE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz