Adorator - JuliaCaris [KatieBrillare]

399 20 16
                                    

autor: JuliaCaris
recenzent: KatieBrillare

Okładka od razu przykuwa wzrok. Jest prosta, w odcieniu żółtego, jednak nie żywego, a raczej delikatnego. Postać jest umieszczona w środkowej części pracy, a wokół widzę ładną ramkę, która dodaje tylko uroku całej pracy. Jest on moim zdaniem odpowiednia do tego opowiadania.

Medicynn Sanchez to dziewczyna, której celem jest przede wszystkim zdanie z chemii, ogranie jednego z najlepszych zawodników szkolnej drużyny w koszykówkę i pójście na bal końcoworoczny w spodniach. Nic więc dziwnego, że wiadomość od tajemniczego Adoratora i nagłe zainteresowanie się nią przez trzech chłopaków ze szkoły całkowicie wybija ją z rytmu. Z dnia na dzień staje się obiektem zainteresowania całego liceum, a na domiar złego nieustannie musi ratować się przed nieustępliwymi amantami. Sytuacji nie poprawia fakt, iż korespondujący z nią tajemniczy nastolatek do perfekcji opanował sztukę kamuflażu, przez co Medicynn nie jest w stanie poznać jego tożsamości. Dziewczyna rozpoczyna więc swoje własne, małe śledztwo, które wkrótce doprowadza do wyjścia wielu sekretów na światło dzienne, kilku złamanych serc, niespodziewanych znajomości i odkrycia, kim jest jej adorator.

Opis nie jest za długi i nie przynudza. Widziałam wiele takich, co wręcz posiadały nadmiar informacji, jednak tutaj tego nie ma. W skrócie poznajemy bohaterkę i problem, z jakim się zmaga. Pojawia się informacja o tytułowym Adoratorze oraz o trzech chłopakach, którzy nagle zainteresowali się dziewczyną. Od razu naszła mnie myśl, że może ktoś z nich jest tym adoratorem, ale nadal się tego nie dowiedziałam. W opisie bardzo podoba mi się fragment: Sytuacji nie poprawia fakt, iż korespondujący z nią tajemniczy nastolatek do perfekcji opanował sztukę kamuflażu, przez co Medicynn nie jest w stanie poznać jego tożsamości. Dziewczyna rozpoczyna więc swoje własne, małe śledztwo, które wkrótce doprowadza do wyjścia wielu sekretów na światło dzienne, kilku złamanych serc, niespodziewanych znajomości i odkrycia, kim jest jej adorator.

Ma on w sobie coś, co od razu zachęca do sięgnięcia po lekturę i chociaż cały opis brzmi, jak naprawdę typowe opowiadania dla nastolatków, którym w rzeczywistości jest, autorka tym właśnie mnie kupiła. Betą nie jestem, ale okiem czytelnika powiem, że błędów w opisie nie zauważyłam, a w całym tekscie było kilka braków przecinków. 

Pierwszy rozdział zaczyna się rozgrywką między Medicynn oraz Quentinem. Autorka opisuje potyczkę dosyć prostym językiem i mogę nawet powiedzieć nieliterackim. Występuje wiele zwrotów podobnych do slangu młodzieżowego, a myśli bohaterki wplątane między dialogi często wybijały mnie z rytmu i sprawiały wrażenie „dziecinnej” opowieści. Zdecydowanie wolę opowieści, gdzie język, choć prosty, jest bardziej dojrzały. Tutaj wiele fragmentów mi się nie podobało jak np. „Cwaniaczek mógł choć raz przegrać. Choć raz.” ~ fragment z rozdziału pierwszego. Takie myśli bohaterów, kierowane to czytelników, niestety mnie odtrącają.

Bardzo przeszkadzało mi w czytaniu to, że rozdziały zawsze zaczynały się od myśli bohaterki, które były pisane z caps locka. Owszem, rzucają się w oczy, jednak w większości przypadków są niepotrzebne. To tak, jakbym każdy akapit swojej recenzji zaczynała od znania z caps locka. 

Po przegranej grze z Quentinem, mamy mniej ciekawy, według mnie, fragment dotyczący szkolnego teatru, gdzie przedstawiany będzie Szekspir. Fajnie, że autorka postanowiła urozmaicić życie bohaterki o takie zajęcie i nie jest ona typową nastolatką, której w głowie imprezy, jednak momenty, gdzie pojawiają się próby, mogłyby być ciekawsze. Moim zdaniem wystarczyłaby mała wzmianka o tym, jak ktoś spada ze sceny bądź by to była właśnie bohaterka. Nie dość, że czytelnicy by się zaśmiali, wątek teatru od razu byłby ciekawy. 

Zaraz przed czytaniem scenariusza wraz z innym znajomym bohaterki, Kayem, Medicynn znajduje liścik od tytułowego Adoratora, w którym ten informuje ją, że wpadła mu w oko i będzie ją nazywał gwiazdeczką. Oczywiście nowo poznany bohater, Kay, postanawia zażartować z koleżanki i sam zaczyna ją tak nazywać. Jest to moim zdaniem bardzo urocze i jednocześnie zabawne, bo tak mniej więcej wyglądają prawdziwe przyjaźnie. Można się wyzywać, bić a i tak żadna ze stron się nie obraża. To jest też ciekawy fragment ze względu na całą tajemnicę odnośnie tego, kim jest adorator. Gdy Kay sam nazwał tak bohaterkę, od razu wpadłam na teorię, że to właśnie on nim jest. Gdybym sama była czyimś adoratorem i wysłała taki liścik do obiektu westchnień, zrobiłabym to samo, co Kay, by rozwiać wszelki podejrzenia, że to właśnie ja jestem autorką listu.

Drugi rozdział również zaczyna się pojedynkiem Quentina i Medicynn na boisku koszykarskim i znów nasza bohaterka przegrywa. Takie gry to w tej opowieści norma, ale są ciekawie opisane, mimo banalnego języka, jakim posługuje się autorka. 

Kolejnym ciekawym wątkiem jest lekcja historii, w czasie której poznajemy wymagającego nauczyciela, głupiutkiego Kaya i projekt o Lincolnie, który zdaje się zmorą dla naszego bohatera. Wszystkie fragmenty dotyczące kaya i Medicynn są żywe i pokazują, jak autorka wykreowała ich charaktery. Mimo dzielących ich różnic czy to w ubiorze, sposobie bycia, dogadują się jak mało kto. Zdecydowanie są moim ulubionym shipem, chociaż nie będę kłamać, ale O’Harah również okazał się w tej historii niezłym ciachem, mimo swojej małomówności i chamskiego podejścia do życia.

Liściki od Adoratora krążą dalej, a w tym czasie z niewiadomych przyczyn cała szkoła szepcze tylko o Medicynn. To był jedyny fragment w całej książce, który mocno mnie zaciekawił. Czytałam to jak zaczarowana, chcąc wiedzieć o co chodzi. Spodziewałam się większego BUM, które autorka dała mi kilka fragmentów później.

Dowiadujemy się, że Adoratorów jest aż trzech tak, jak mówił do opis. Tylko teraz nasuwa się pytanie, który z nich jest adresatem listów do bohaterki? Gdy Medicynn dowiaduje się, że jej przyjaciel, z którym stara się wygrać w kosza, jest jednym z nich, postanawia z nim to wyjaśnić i tu następuje wielkie zaskoczenie.

Naprawdę nie spodziewałam się, że Quentin, ten który tak bardzo nie chciał pozwolić koleżance wygrać, pocałował ją i uciekł bez słowa. To jest ten fragment, gdzie nie ma zbyt wiele słodyczy, chociaż motyw jest nieco oklepany. Pocałunku na szkolnych schodach to jednak symbol rozpoznawczy szkolnych romansów. Nawet tych nieoczekiwanych.

Rozdział siódmy jest przeznaczony głównie na natrętne myśli bohaterki po całym incydencie z Quentinem i wraz z nią przechodzimy taką małą depresję. Poczułam jednak, że stało się to trochę za szybko, jednak nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, gdy ktoś, z kim znam się od lat, nagle mnie całuje, ucieka a ja nie wiem, co zrobić. To nagłe załamanie bohaterki jest zbyt gwałtowne i można to było przedstawić w bardziej delikatny sposób. Dostajemy jednak kilkudniowe chodzenie w kapturze, obiady w toalecie zamiast na stołówce i ciągłe unikanie Quentina. 

Fabuła jest według mnie dopracowana pod względem akcji ogólnej, autorka wie, co chce pokazać czytelnikom, jednak same opisywanie oraz dobór słów mogłoby lepsze. Tekst jest napisany w czasie teraźniejszym. Widać, że autorka potrafi z niego korzystać oraz zna zasady wielkich i małych liter w dialogach. Jedyne, co mnie tu odtrącało to tak, jak wspominałam wyżej, zdania na początku rozdziałów zaczynające się caps lockiem. To strasznie razi w oczy. 

Nie dostrzegłam błędów, więc opowieść zapewnie była poprawiana. Do ortografii i interpunkcji nie mam się co przyczepić. Bardzo podoba mi się to, że są tu zastosowane akapity, których Wattpad niestety nie posiada sam w sobie i trzeba klikać milion razy spację, by to ładnie wyglądało. Wielki podziw, bo mi się nie chce ciągle klikać jednego przycisku, gdy mam kilka tysięcy słów i kilkanaście akapitów do zrobienia. 

Czy mogę polecić tę opowiadanie? Jak najbardziej jest idealne dla osób uwielbiających typowego opowiadania dla nastolatków. Mnie niezbyt porwała, gdyż zdecydowanie ciągnie mnie to jakiejś akcji i diabelsko przystojnych  gangsterów. Zatem jeśli lubicie ten klimat, zapraszam na profil Julii po więcej.

 

Recenzje piórem pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz