We are idiots Greenie - sonya_the_true_alpha [Nataliii_Nat]

102 9 3
                                    

Zacznijmy może od okładki. Jest bardzo dokładnie zrobiona, wygląda jak wyciągnięta prosto z filmu apokaliptycznego, co nawiązuje do samej treści książki. Grafika wyróżnia się w tłumie w zakładce „Biblioteka” i sprawia, że nie daje o sobie zapomnieć. Może i nie jestem fanką tego typu okładek, ale ta mi się podoba i to bardzo.

Powyżej wrzuciłam wam zdjęcie okładki razem z opisem, który teraz chciałabym krótko omówić przez to, jak od razu mnie zachęcił do przeczytania książki. Wprowadza w tematykę, ale nie przynudza, bo nie jest długi. Raptem kilka zdań i cytat, ale to moim zdaniem idealne połączenie, które nie zdradza za dużo, aczkolwiek też nie jest to byle co.

(opinia okładki jest dosyć stara, że tak powiem, ponieważ osoba wykonujący recenzje napisała ja dawno, lecz od nas odeszła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(opinia okładki jest dosyć stara, że tak powiem, ponieważ osoba wykonujący recenzje napisała ja dawno, lecz od nas odeszła. Obecnie autorka posiada nową okładkę do swojej opowieści)

Aktualnie książka ma 11 rozdziałów. Tak się w nią wciągnęłam, że przeczytałam wszystkie w jeden wieczór. Wydaje mi się, że rozdziały mają około 3 tysięcy słów i to jest chyba idealna długość, ponieważ czytając, nie patrzy się na zegarek z myślą „Długo jeszcze?”, ale z drugiej strony nie są pisane „po łebkach”.

W prologu poznajemy głównych bohaterów. Akcja książki odnosi się do jednej z ostatnich scen z filmu „Więzień labiryntu”, a już w pierwszych akapitach dostajemy od autorki zarys relacji miedzy najważniejszymi postaciami. Czytamy o opiekuńczej Cassie i wyjątkowo zazdrosnym Newt'cie, co jest rzadko spotykane w fanfikach, a przynajmniej ja się z takim nigdzie nie spotkałam. Taką kreacją bohaterów, autorka wychodzi poza schematy, co jest jednym z wielu plusów tej książki.

Następne rozdziały rozgrywają się w siedzibie DRESZCZu, która jest miejscem początku akcji drugiego filmu z Trylogii Labiryntu, czyli „Prób Ognia”. Widzimy jak wygląda życie jako „zakładnicy” tego miejsca, a przede wszystkim z czym się wiązał pobyt w ich siedzibie i że nie zawsze było kolorowo. Większość autorów książek, z którymi się spotkałam, ogranicza ten fragment historii do kilkunastu akapitów, maksymalnie dwóch rozdziałów. Tutaj powstał oddzielny fanfik na podstawie zaledwie tych około trzydziestu minut, jakie dostaliśmy w filmie. Było to niemałe zaskoczenie, ale też kolejny z plusów tej książki.

Będąc w fabule warto wspomnieć, że nie jest jak utarty schemat. Dziewczyna pojawia się przypadkiem w labiryncie A -> uciekają z Labiryntu - > lądują w DRESZCZu - > uciekają z DRESZCZu -> idą przez Pogożelisko -> odbijają Minho. Tu sonya_the_true_alpha wyskoczyła z własnym pomysłem, z resztą jak w każdej jej książce.

Chcę też podkreślić autentyczność bohaterów, którzy nie wydają się sztuczni, „wciśnięci na siłę”. Nie jest też tak, że bohaterka rozmawia tylko z główną trójką, a reszta jest zapomniana. W „We are idiots, Greenie” każda z postaci Dashner'a ma swoje miejsce i nikt nie został pominięty. Może poza Teresą, która pojawia się chyba tylko dwa razy, to jestem pewna, że autorka ma do tego jakiś głębszy powód, który doceniam.

Jak już wcześniej wspominałam, książka jest bardzo wciągająca. Czytałam z zapartym tchem, czekając co tym razem autorka wymyśliła bohaterom książki. Im więcej miałam za sobą, tym bardziej potrzebowałam następnych rozdziałów. Gdyby ta książka była narkotykiem, to ja w 100% byłabym stałym klientem u tego dilera.

Jeśli chodzi o styl pisania, to tutaj też widzę plusy, ale i jeden minus. Zaletą jest brak przysłowiowego „lania wody”. Chyba każdy spotkał się już z książkami, takiego na przykład Sienkiewicza i bardzo płomiennymi i bogatymi opisami... krzaka. Pięć stron pisania o krzaku? Może być uciążliwe dla czytelnika. Na szczęście autorka zna granicę między dobrym opisywaniem, a „laniem wody”. Nie za dużo, ale też i nie za mało informacji, których nie brakuje również w opisach akcji.

Drugim plusem jest to, że nie znalazłam ani jednej literówki, błędu interpunkcyjnego czy składniowego. Autorka pisze bardzo solidnie i zwraca uwagę na takie małe szczególiki, lub ma bardzo dobrą betę, dzięki czemu książka wygląda bardzo profesjonalnie.

Kolejną zaletą, który chciałabym wymienić mówiąc o stylu pisania, jest na pewno regularność. Gdy części pojawiają się co kilka lub kilkanaście dni, możemy zaobserwować stałość, co też zachęca do bycia na bieżąco. Jak mówiłam, książka po prostu nie daje o sobie zapomnieć czytelnikowi.

Wspomniany minus? Polsatowe przerwy. Z jednej strony jest to celowy zabieg, by utrzymać czytelnika, ale z drugiej przeszkadza mi  bardzo, bo przerywasz akurat wtedy, gdy ja POTRZEBUJĘ wiedzieć, co się działo dalej! Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale gdy czytam sobie opowiadanie i nagle mi ktoś robi taką przerwę, to czekanie na następne części jest bardziej uciążliwe niż normalnie. Mimo, że odkładam telefon i robię coś kompletnie innego, to jednak z tyłu głowy wciąż mam „Co dalej?” i niecierpliwość narasta. Zwłaszcza gdy zauważyłam, że autorka bardzo lubuje się w ranieniu bohaterów, a naprawdę polubiłam Cassie oraz Newt'a i gdyby coś im się stało, to pewnie nie wróciłabym już do tej książki. Po prostu nie widziałabym sensu skoro mój ship umarł.

Krótkie podsumowanie? Książka ma wiele zalet, ale głównymi dwiema są na pewno oryginalność i ogromny wkład oraz profesjonalizm autorki. Moim zdaniem jedynym minusem są przerwy w środku akcji, choć gdyby przeczytać wszystkie rozdziały jeden po drugim, to książka byłaby idealna. Mogę z czystym sumieniem polecić ją każdemu, kto interesuje się tematyką "Więźnia Labiryntu" i szuka dobrego fanfika. Myślę, że warto zaobserwować autorkę, ponieważ co jakiś czas wypuszcza nowe superowe książki o tematyce WL, ale także i własne projekty. Ja się nie zawiodłam i myślę, że wy też nie.

Recenzje piórem pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz