Cierniowa Królowa - MILCZeek [ _filharmonia_ ]

237 13 5
                                    

autor: MILCZeek
recenzent: _filharmonia_

RECENZJA ZAWIERA SPOILERY

MILCZeek to autorka opowiadania pt. ,,Cierniowa Królowa”, które już samym opisem wzbudza zainteresowanie. Jest on nie za długi, nie za krótki, a na dodatek poetycko napisany. Zdradza tyle, ile trzeba, a ponadto ostatni akapit nadaje tajemniczości ogółu oraz stawia pytania czytelnikowi. Co prawda autorce umknęło parę szczegółów jak cudzysłów, czy niepotrzebne powtórzenie, ale to nie rzuca się w oczy aż tak bardzo w porównaniu do całego opisu.

Akcja rozpoczyna się w Portland w barze Blue&Orange, gdzie główna bohaterka chodzi co weekend śpiewać i grać na fortepianie. Jak się okazało takowy bar nie istnieje, autorka dodała parę rzeczy na potrzeby opowieści. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego, aby delikatnie zmienić rzeczywistość.

Kiedy Lynn wykonywała swoją pracę, zauważyła, że jakiś mężczyzna w czerwonej pelerynie wszedł do środka i zajął miejsce w cieniu. Na dodatek zdaje się, że nikt prócz niej go nie widzi. Zanim wyszedł, zostawił kopertę na stole — prawdopodobnie dla niej. Fragment treści tej wiadomości jest dla mnie niezrozumiały. Prosił dziewczynę o spotkanie, ale nakazał, żeby nie szukała czerwonego kaptura? Czyli ma go nie szukać, podczas gdy się umówili na spotkanie?

Już w pierwszych rozdziałach akcja jest przeplatana ze wspomnieniami i myślami Lynn o rodzinie, co fajnie kontrastuje z całością, a im dalej, tym dowiadujemy się więcej. Przykładem są właśnie członkowie rodziny głównej bohaterki. Wiadomo, że wszyscy po kolei zniknęli w niejasnych okolicznościach w tym ostatnio Grace, starsza siostra bohaterki. O ile zwykle starsze rodzeństwo jest przedstawiane jako te bardziej odpowiedzialne, tak tutaj jest odwrotnie. Lynn sprawia wrażenie troskliwej osoby, która zachowuje się, hmm, lepiej niż jej siostra? Nie bez powodu przyjaciele głównej bohaterki za nią nie przepadali.

To, co muszę pochwalić to zdecydowanie delikatny i przyjemny styl. Dzięki niemu czyta się szybko, ale niestety autorka ma problemy z powtórzeniami ,,jej" oraz ,,być". Ponadto zdarza się, że te dłuższe zdania mają za dużo informacji. Najlepiej jest podzielić je na dwa krótkie. Wtedy tekst będzie bardziej przejrzysty i nie będzie wybijał z rytmu, co również dotyczy ,,pospolitych wtrąceń".

Już tłumaczę. Styl jest delikatny, momentami poetycki i kiedy czytelnik wczuwa się w klimat oraz opowieść, pojawia się np.: ,,No, chyba że...". To strasznie nie pasuje do dobrze napisanych opisów i klimatu, w jakim jest utrzymywane opowiadanie. Na szczęście łatwo można to poprawić. Wystarczy usunąć w pojedynczych zdaniach ,,no" i od razu tekst prezentuje się dużo lepiej.

Ogromny plus stanowią spójność fabuły i wątków. Czytelnik dostaje namiastkę czegoś, co z czasem w ciekawy sposób zostaje wyjaśnione i ujawnione. Nachodzą wtedy myśli typu ,,Więc o to chodziło!". Do moich ulubionych na pewno zalicza się Legenda Dzieci Śmierci. Choć wydaje się, że autorka szybko rozwiązała ten wątek, to wcale nie przeszkadza. Na początku zostało wspomniane, kto jest Dzieckiem Śmierci, a potem w formie naprawdę oryginalnej legendy wyjaśnione. Wow.

Podobnie zostało wyjaśnione denerwujące zachowanie Lynn, która podczas pobytu w zupełnie jej obcym miejscu popełnia wiele głupich decyzji. To oczywistości typu: jak zrobię tak, to źle się dla mnie skończy. Bohaterka momentami zachowuje się jakby zupełnie straciła rozum i działa pod wpływem impulsu. Później okazuje się, że taka po prostu jest jej natura jako mieszańca. Rozumiem zamiar, ale ten wątek był mniej zrozumiały niż Legenda Dzieci Śmierci.

Skoro jesteśmy już przy bohaterach to omówmy pozostałych. Fox na początku wydawał się naprawdę w porządku, do czasu, kiedy udzieliła mu się bezmyślność dziewczyny. Jego zadaniem była ochrona Marilyn, a tymczasem zostawił ją samą sobie. Jedynie ostrzegał przed innymi, ale on też był dla niej obcy. Mógł wykazać się, pokazać, że może mu ufać, a tymczasem... Zawiodłam się. Jeszcze większe ,,wtf" miałam w chwili, kiedy ją odwiedzał, a gdy to robił, pojawiał się wątek romansu. Był wobec niej delikatny jakby nią zafascynowany. Pytanie brzmi: kiedy? Kiedy miał on okazję, aby ją bliżej poznać albo nie wiem, spędzić z nią czas? To jest tak nielogiczne, że miałam ochotę palnąć się w łeb.

Jednakże! Fox zrozumiał swój błąd. Lynn była pod jego opieką, a on zawalił po całości. Mamy tutaj możliwy rozwój postaci, co wręcz ubóstwiam, więc myślę, że autorka ma jeszcze szansę go uratować.

Marasiate i Maximilian. Oboje skradli moje serduszko. Na początku wydawali się tacy nijacy, ale mogę stwierdzić, że zostali dobrze poprowadzeni. Nadano im charakteru, własną historię, której karty są wolno odsłaniane. W tym przypadku pasuje to idealnie. Czytelnik zaczyna czuć głód, chce W KOŃCU poznać odpowiedzi na nurtujące go pytania, ale musi poczekać. Autorka daje nam namiastkę, malutką część tego, co pożąda czytelnik, a to tylko jeszcze bardziej potęguje jego głód. Torturuje nas, ale w tym dobrym znaczeniu. Jak dla mnie, bardzo dobry zabieg. Takie rzeczy przyciągają jak magnes, wywierają duże wrażenie. To tyczy się szczególnie Maximiliana, choć na samym początku prezentował się nijako.

Tytuł. Nie sądziłam, że przyjdzie mi o nim pisać, ale uznałam, że to zawrzę w recenzji. Chciałam zauważyć, że zwykle tytuły tyczą się głównych bohaterów. Mniej lub bardziej. Jednakże w przypadku ,,Cierniowej Królowej" nie dotyczy on Lynn, głównej bohaterki, a antagonistki. Jej postać nie pojawiła się jeszcze w opowiadaniu, a może nadać całkiem innego toru fabule. Liczę, że dopełni ona całą historię i zamknie w spójną, logiczną całość. Trzymam za to kciuki!

Kolejnym plusem jest oryginalność, a jak ja mówię, że opowiadanie jest oryginalne to kłaniajcie się narody. To u mnie prawdziwa rzadkość. Są wątki hybryd, mieczy, potworów, ale przedstawionych inaczej. Do tego dochodzą eliksiry, magia. Jest dużo takich drobnych rzeczy, które wdrażają w świat opowiadania, że mam ochotę wielbić autorkę. Mamy Zgubnik, czyli jaskinię służącą do teleportacji, ale żeby gdzieś dotrzeć, to trzeba najpierw się w niej zgubić. Ponadto jest Kaz — magiczny napój, Mada — miejsce wyrzutków, peleryny o różnych znaczeniach, ogień w kominku zapalający się za pstryknięciem palców. Nie można zapomnieć o anomalii — lesie pełnym różnych bestii, których ryki, krzyki i płacz były słyszalne w nocy. Dużo tego jest, ale tych, co wymieniłam, jestem wielką fanką. Cieszą mnie takie pierdółki, bo widać, że MILCZeek jest pomysłowa i może jeszcze nie raz zaskoczyć!

Przyznam, że nie mogłam zrozumieć, jaki kolor włosów ma główna bohaterka. Zostały użyte różne zwroty, które absolutnie nie są swoimi zamiennikami. Krótkie wyjaśnienie. Szatynka to dziewczyna z brązowymi włosami, brunetka z czarnymi. Dlatego Marilyn nie może mieć karmelowych włosów i być jednocześnie brunetką. Nie i kropka.

MILCZeek nie ma tylko problemów z powtórzeniami, ale zdarza się jej również gubić kropki, półpauzy, nie pisać dużych liter, kiedy trzeba, a ponadto źle stawia przecinki. Radziłabym znaleźć sobie dobrą betę albo wrzucać tekst do np. ortografa, który poprawia nie tylko błędy ortograficzne, ale i interpunkcyjne. Tekst będzie wyglądał dużo dużo lepiej.

Podsumowując:

,,Cierniowa Królowa" to jedno z lepszych opowiadań na Wattpadzie. Nie jest najlepsze, ale nie jest też najgorsze. Autorka ma szansę rozwinąć nie tylko swoje umiejętności, ale również opowiadanie. Obecnie jest ono na poziomie nawet zadowalającym. Polecam je osobom, które lubią luźne historie. Akcja toczy się powoli, co jest zarówno plusem, jak i minusem, ale też zależy od upodobań czytelników. Komuś się spodoba, komuś nie. Tak już bywa, lecz nie da się zaprzeczyć, że to opowiadanie z potencjałem.

Moja rada? Pisz dalej, rozwijaj się. Obecnie piszesz naprawdę nieźle, a możesz to robić jeszcze lepiej. Potrzeba na to czasu i wytrwałości. Mało kto jest geniuszem od urodzenia, raczej zdecydowana większość ćwiczyła i dążyła do wyznaczonego przez siebie celu albo poddawali się już na starcie, bo okazało się, że nie jest tak łatwo jak myśleli. Czasem ma się wszystkiego dosyć, fakt, ale pomyśl, ile osiągnęłaś i ile możesz jeszcze osiągnąć. Trzymam kciuki za ciebie oraz ,,Cierniową Królową", bo końcowo może wyjść na naprawdę dobrą historię.

Recenzje piórem pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz