Noc była bezchmurna. Gwiazdy otaczały świecący niesamowitym blaskiem księżyc, w pełni prezentującym swoją okazałość. Mimo, że było dość chłodno, nie czułam zimna. Lekki wiaterek idealnie doprowadzał moje pulsujące zażenowaniem policzki do stanu normalności. Przymknęłam powieki i pozwalałam, aby muzyka dobiegająca z wewnątrz klubu, porwała moje galopujące myśli w idealne tango dźwięków. Miałam swój mały plan, który jeszcze dzisiaj musiał zostać wprowadzony w życie.
– O czym chciałaś pogadać?
Stanął obok mnie Karol, chowając dłonie w kieszeniach jasnych jeansów. Podszedł jak kot polujący na swoją zdobycz, cicho i bezszelestnie, przez co wzdrygnęłam się niespokojnie, po chwili śmiejąc się w duchu ze swojej reakcji.
– O Twoich kłopotach... – powiedziałam stanowczo, odwracając się w jego stronę. – Chyba znalazłam rozwiązanie. – dodałam niespiesznie, lustrując jego zaskoczoną twarz.
Oczy otwarły się szerzej a usta próbowały coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie mógł się z nich wydostać. Kiedy pierwsze oznaki zaskoczenia ustąpiły, zwrócił się cicho, ledwie słyszalnie:
– Ale jak? – niedowierzał, wciąż marszcząc czoło, jakby zastanawiał się nad tym, czy czasami nie robię sobie z niego głupich żartów.
Opuściłam brwi i przymrużyłam oczy. Zacisnęłam usta, jakby to co zaraz mu powiem, miało by w jakiś nadprzyrodzony sposób sprawić mi fizyczny ból. Wiedziałam, że będzie na mnie zły, może nawet ostro wkurzony, ale musiałam podjąć to ryzyko, aby zakończyć całą sprawę. Bałam się nie tylko o niego ale też o siebie i Wiktora. Kto mógł wiedzieć, co te zbiry miały w głowach i jak mogliby zareagować na kolejne przedłużenie terminu spłaty. Może dla przykładu ukarali by najpierw mnie, łamiąc ręce, abym już nigdy nie mogła wziąć pędzla czy ołówka do rąk. A może zwróciliby uwagę, na najbliższego przyjaciela dłużnika i skończyli jego karierę bokserską, łamiąc kilka strategicznych w tym sporcie kości. To nie byli zwykli komornicy i dobrze o tym wiedziałam. Byłam rozdarta, ale miałam świadomość, że dokonałam słusznego wyboru.
– Wiem, że będziesz na mnie zły, ale... – zaczęłam powoli lecz zdecydowanie. –Musiałam kogoś wtajemniczyć w Twoją sprawę.
Zacisnął zęby, oddychając głęboko, jakby próbował się uspokoić, albo wybuchnąć niesamowitą złością. Podniosłam prawą dłoń do góry, jakbym tym gestem chciała powstrzymać go przed jakąkolwiek reakcją.
– Zanim zdążysz zbesztać mnie jak psa... – ciągnęłam zdecydowanie. – Ta osoba wie tylko tyle, że masz dług, który musisz szybko spłacić, bo dostaniesz niezłe odsetki za zwłokę, przez co zrujnuje Cię to finansowo na długie lata... – mówiłam szybko, żeby nie zdążył wtrącić mi się w słowo. – Musisz mi po prostu zaufać. – spojrzałam na niego wręcz błagalnie. – To dla naszego wspólnego dobra... Zrozum...
– Ale to nie Wiktorowi powiedziałaś. Prawda?
Spojrzał chłodno badając moją reakcję. Byłam spokojna i uśmiechnęłam się lekko, co spowodowało u niego ciche westchnienie ulgi.
– Przecież obiecałam. – uspokoiłam go. – Sam musisz z nim to załatwić. A im szybciej to nastąpi tym lepiej.
– Wiem. – westchnął cicho zrezygnowany, kopiąc od niechcenia kolejny, leżący na ziemi kamyczek.
– Sara?! – usłyszałam głos wydobywający się z otwartych drzwi klubu.
– Hej! Tu jesteśmy!
Wyszłam z półmroku i neonowe światła oświetliły całą moją sylwetkę. Chłopak podszedł do nas powoli i ku zdziwionym oczom Karola ukazała mu się sylwetka Borysa.

CZYTASZ
Lazurowe Spojrzenie -ZAKOŃCZONA (Korekta)
ChickLitOna - początkująca artystka sztuk pięknych. On - z zamiłowania bokser. Przypadkowe spotkanie splata ich losy powodując serię niekontrolowanych zdarzeń. Miłość, seks, zdrada i tajemnica, która potrafi zniszczyć wszystko. Które uczucia okażą się sil...