Jechaliśmy śmiało nie zwracając uwagi na ograniczenia prędkości, gdzie nie było to konieczne. Nie przeszkadzało mi nawet, kiedy zrobiliśmy rundkę krajoznawczą, po mało uczęszczanych, bocznych drogach, na których mogliśmy osiągnąć większe prędkości. Jeszcze niedawno, pewnie umarłabym ze strachu na tylnym siedzeniu ścigacza. Dziś cieszyłam się każdą najmniejszą chwilą spędzoną na tym metalowym rumaku. Karol często pożyczał nam swoje "oczko w głowie", abym wspólnie z Wiktorem, mogła przezwyciężyć lęk, przed jazdą na tej nieokiełznanej bestii. Mimo niemałego już chłodu cieszyłam się z tej przejażdżki. To było wręcz rewelacyjnie zakończone późne popołudnie. Kiedy zjechaliśmy na boczną dróżkę i obroty silnika zmalały, oderwałam się od kierowcy wyciągając ręce szeroko na boki. Czułam, że żyłam. Wiatr muskał moje ciało a ja przez krótką chwilę cieszyłam się tą wolnością, jak ptak, który dopiero co rozpostarł skrzydła i wyleciał z gniazda.
– Teraz się trzymaj! – wrzasnął chłopak, przyciskając gaz do dechy, kiedy znów stabilnie trzymałam się jego torsu.
Śmiałam się w duchu, kiedy przez głowę przewinął mi się obraz pierwszej przejażdżki i panicznej histerii w trakcie jazdy . Karol doskonale już wiedział na jakie manewry może sobie pozwolić i jakie prędkości osiągnąć, abym nie zeszła na zawał. Swoją drogą, teraz mi to już nie groziło, a wartości ponad setki na prędkościomierzu, nie robiły już na mnie większego wrażenia. Czułam się pewnie i o dziwo bezpiecznie, czego nigdy prędzej bym nie przyznała.
Stanęliśmy na parkingu. Karol wyłączył silnik, oparł stabilnie motor i zsiadł zabierając mój kask.
– Było świetnie! – wyszczerzyłam zęby w nieukrywanej euforii.
– I kto by pomyślał, że kiedyś spodoba Ci się szybka jazda na motorze. – rzucił zadowolony z siebie chłopak. – A teraz zmykaj do domu.
– Do domu? – zapytałam skołowana. – Karol... Ty mnie przywiozłeś pod blok Wiktora, a nie do mojego mieszkania. – zawahałam się robiąc lekką pauzę. – Nie uprzedzałam go że przyjadę. Może odwieź mnie do mnie jeśli możesz.
– Nie. Nie mogę.
Przerwał mi w pół zdania, a ja stanęłam, jakby coś nie pozwalało ruszyć moimi stopami. Zmarszczyłam brwi wlepiając swoje pytające spojrzenie w chłopaka. Trwało to chwilę, ale wiedziałam, że nie wytrzyma tej niezręcznej ciszy i zacznie gadać.
– Jezu, Sara... – wysyczał przez zęby. – Nie patrz tak na mnie jakbym Ci coś zrobił! – podniósł głos, jakby chciał tymi słowami zbudować jakiś mur obronny, przed moim atakiem.
– W porządku... – powiedziałam nad wyraz spokojnie. – W takim razie wrócę taksówką.
Wyciągnęłam z torebki telefon, szukając numeru, który miałam zapisany w kontaktach, w razie takich sytuacji. Już miałam nacisnąć zieloną słuchawkę, kiedy potężna dłoń zielonookiego, wręcz wyrwała mi aparat z dłoni.
– Ej! – wrzasnęłam. – Karol co z Tobą? – wlepiłam zaskoczone oczy w twarz chłopaka.
– Przecież masz klucz do mieszkania Wiktora. – zaczął powoli i spokojnie, jakby sytuacja z przed chwili nie miała miejsca.
– Mam i co z tego? – warknęłam nie ukrywając swojego rozdrażnienia.
– To z tego, że skoro masz siedzieć sama w czterech ścianach, możesz lepiej wykorzystać ten czas i spędzić go ze swoim facetem. Nie uważasz? – zapytał patrząc w moją skołowaną twarz, a ja próbowałam doszukać się jakiegoś ukrytego motywu.
– Tylko Twój plan ma małe luki. – westchnęłam niezadowolona. – Wiktor dzisiaj do późna ma być na warsztacie, więc mieszkanie i tak jest puste. Poza tym, nie uprzedziłam go, że dziś przyjdę więc się mnie totalnie nie spodziewa.

CZYTASZ
Lazurowe Spojrzenie -ZAKOŃCZONA (Korekta)
ChickLitOna - początkująca artystka sztuk pięknych. On - z zamiłowania bokser. Przypadkowe spotkanie splata ich losy powodując serię niekontrolowanych zdarzeń. Miłość, seks, zdrada i tajemnica, która potrafi zniszczyć wszystko. Które uczucia okażą się sil...