28. Demon parkietu

2.4K 87 0
                                    

Nadszedł wyczekiwany piątkowy wieczór. Wspólnie na niedzielnej kolacji, po powrocie świeżo upieczonych narzeczonych, postanowiliśmy, że uczcimy ten fakt w najmodniejszym klubie w mieście. "Klif" otworzono całkiem niedawno, a już cieszył się dobrą sławą i pozytywną opinią wśród znajomych. Podobno Dj nieźle dawał do pieca, a kolorowe drinki robiły furorę. Postanowiliśmy przekonać się o tym na własnej skórze i doświadczyć tych emocji osobiście.

– Sara łap!

Kolejna sukienka wylądowała miękko na moim łóżku, a moja szafa, jak paszcza rekina wciągała w siebie moją współlokatorkę. Miałam deja vu. Tak jak w moje dwudzieste piąte urodziny, ta postrzelona blond przyjaciółka starała się wybrać dla mnie odpowiedni strój na imprezę, choć tym razem to nie był mój wieczór, a jej i Borysa.

– Majka. – powiedziałam z politowaniem. – To ja powinnam wybierać dziś dla Ciebie kieckę, a nie Ty dla mnie... Opanuj swoje matczyne zapędy. – powiedziałam przekrzywiając głowę i wpatrując się z niedowierzaniem w kierunku mojej współlokatorki.

Ani patrzyła przestać i coraz niżej, półka po półce schodziła w dół szafy, robiąc przegląd moich butów.

– Może te? – wyciągnęła z samego dołu czarne szpilki wiązane w kostce. – Będą świetnie pasować do tej bordowej sukienki ciętej z ukosa.

– Majka! – warknęłam przez zaciśnięte zęby, wytrzeszczając na nią oczy.

– No co?! – stanęła, prostując plecy i wlepiając we mnie te swoje szare oczęta, niczym wilczyca wpatrująca się w swoje młode, nieporadne i nieprzystosowane jeszcze do życia.

– Naprawdę wystarczy już. – odparłam zrezygnowana.

Wiedziałam, że jeśli ona sobie coś postanowiła, to za żadne skarby świata nie odwiodłabym jej od pierwotnego pomysłu.

– Czy jeśli obiecam, że założę to co mi wybrałaś, to Ty pozwolisz wybrać coś odpowiedniego dla Ciebie?

– Po co? – odparła zaskoczona, bo tak właściwie, to ona, przy każdym możliwym wyjściu na miasto zamieniała się w profesjonalną stylistkę i kreatorkę mody.

– Po to, że to Twój wieczór i to Ty masz błyszczeć w świetle reflektorów a nie ja. – odparłam stanowczo tonem nie przyjmującym sprzeciwu. – A teraz sio z mojego pokoju! – machnęłam ręką wyganiając ją za drzwi. – Teraz idziemy plądrować Twoją szafę Królowo.

Nie czekałam na jej reakcję. Złapałam ją pod ramię i zaciągnęłam do sypialni obok. Teraz role się odwróciły. To ja stałam się poszukiwaczem skarbów w dębowej szafie, starannie dobierając każdy najdrobniejszy detal jej dzisiejszego ubioru. Byłam podekscytowana i dumna z tego, że poddała się w końcu mojemu stylistycznemu zmysłowi.

– Pani pozwoli.

Podałam jej zgięte ramię, jak w jakimś królewskim pałacu, kiedy to szlachcic zapraszał szlachciankę na spokojny spacer po okolicznych włościach i dumnie skinęłam ku niej głową.

– Karoca już czeka.

Zaśmiała się cicho i w pokłonie godnej królowej, przyjęła moją podporę. Szłyśmy miękko, godnie zadzierając głowy ku górze, udając w ten sposób dwie księżniczki wychodzące z zamku i udające się na swój pierwszy bal w życiu. Nie wytrzymałyśmy długo tej zabawy. Już na ostatnich stopniach, prowadzących do wyjścia, zaczęłyśmy śmiać się w głos. Wyglądałyśmy w tym momencie jak postrzelone wariatki popadające ze skrajności w skrajność, ale kto by się tym przejmował, kiedy tuż przy wyjściu czekało na nas czarne, terenowe auto, z wyczekującym przed nim moim księciem. Wiktor szarmancko otworzył tylne drzwi samochodu mojej przyjaciółce i pomógł jej zgrabnie wejść do środka. Dla mnie czekało miejsce obok kierowcy.

Lazurowe Spojrzenie -ZAKOŃCZONA (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz