25. Cichy wielbiciel?

2.6K 98 0
                                    

Minął ponad tydzień. Świat wokół mnie nadal pozostał niezmienny. Za to na mojej skórze, nie pozostał ani jeden ślad feralnego spotkania z "Grubym".

Jak dobrze mieć za przyjaciela ratownika medycznego. – uśmiechałam się w myślach.

Sławek znał najnowsze nowinki i specyfiki medyczne, co pozwoliło przy odpowiednich preparatach na szybkie pozbycie się niechcianej pamiątki. Nawet Wiktor osobiście podziękował chłopakowi za okazaną pomoc jego dziewczynie. To było po prostu ekstra. Bałam się jakiś zgrzytów między nimi, lub jakiś niezręcznych momentów, ale nie... Dogadywali się jak starzy kumple, a mój facet nie okazał ani odrobiny zazdrości, co utwierdziło mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że ufał mi bezgraniczne, a to bardzo wiele dla mnie znaczyło.

Wszystko wydawało się wracać do normalności z wyjątkiem jednego... Mojego ciągłego przeczucia, że ktoś mnie obserwował... Wpadałam chyba w paranoję po ostatnich przeżyciach, bo nie mogłam pozbyć się tego wewnętrznego głosu z głowy, że łazi za mną czyjś wzrok. Nieraz łapałam się na tym, że spoglądałam za siebie, mając nieodparte wrażenie, że zaraz ktoś mnie napadnie wśród tłumu przechodniów.

Czyżbym wariowała? – Pytałam sama siebie. – Czy to może rzeczywiście łazi za mną jakiś natręt, albo gorzej... Goryl z pod sali treningowej o stalowym uścisku, który chce się odegrać, za przetrącone kolano? – Pogrążałam się dalej w swoich myślach.

– Sara? – szturchnęła mnie w bok rozbawiona moim letargiem Klara. – Pytałam, czy już skończyłaś szkic.

– Szkic? Ach tak. Skończyłam. – bełkotałam pod nosem, jakbym była po dwóch głębszych.

Na zajęciach w Centrum Kultury przerabialiśmy obecnie temat anatomii. Zagłębialiśmy się, w każde widoczne zagięcie na skórze, każdy mięsień czy ścięgno. Dobieraliśmy proporcje, kąt padania światła i cienia w poszczególnych elementach. Bez tej wiedzy nie sposób byłoby narysować naturalną postać ludzką. Pan Batycki w skupieniu oglądał prace swoich uczniów, przyglądając się im szczegółowo. Wskazywał błędy, dawał wskazówki do lepszego udoskonalenia zdobytej wiedzy, po czym stanął na środku sali żegnając się z uczniami. Wyrażał przy tym nadzieję, kolejnego owocnego spotkania w następnym tygodniu.

Wyszłam z sali z przyjaciółmi, trzymając kurczowo teczkę w rękach. Szłam zamyślona, nie zwracając uwagi na to, co mówiła do mnie roześmiana para. Czułam się nieswojo. Znów ogarnęło mnie to przedziwne uczucie, że ktoś mnie obserwował.

– Sara, znasz tego gościa? – szepnął Tymon skinąwszy głową w stronę wysokiego chłopaka opartego o ścianę budynku.

Granatowa czapeczka z daszkiem przysłaniała prawie całą twarz, więc nie udało mi się rozpoznać w nim nikogo z moich znajomych. Na moje szczęście nie był to też masywny mężczyzna, z którym miałam do czynienia tydzień temu. A takiego ponownego spotkania obawiałam się najbardziej.

– Cały czas się na Ciebie gapi. – uśmiechnął się i dodał trącając mnie łokciem w bok. – A może to jakiś cichy wielbiciel? Co?

Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem, jakbym chciała rozszarpać mu gardło. Nie musiałam komentować jego słów, bo sam wyraz mojej twarzy wystarczył, aby w obronnym geście uniósł ręce do góry i zamilkł.

– Sara... – objęła mnie ramieniem zielonooka dziewczyna. – Co się dzieje? – westchnęłam tylko głucho nie wiedząc jak zareagować. – Pamiętaj, że tu jesteśmy i w każdej chwili możesz z nami pogadać. – dodała z troską.

– Tymon. – zwróciłam się do chłopaka. – Czy ten facet nadal tam stoi? – zapytałam nie chcąc się odwracać za siebie.

– Nie... Już go nie ma. – powiedział stanowczo. – Tu za rogiem, obok kwiaciarni, jest taka mała, przytulna kawiarenka. Zapraszam moje drogie Panie na kawę i coś słodkiego. Ja stawiam.

Lazurowe Spojrzenie -ZAKOŃCZONA (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz