5. Gra z artystką

5.1K 210 38
                                    

 

Po pracy udałam się prosto do Centrum Kultury na cotygodniowy cykl zajęć. Przed wejściem stały już dobrze znane mi osoby. Jedną z nich był Tymon. Postawny, wysoki chłopak o jasnej karnacji i piwnych oczach. Jego kręcone, blond włosy sięgające za ramiona, zawsze związywał zieloną wstążką, jak dziewczynki zdobiące swoje warkoczyki w podstawówce.

Obok niego stała Klara. Przesympatyczna dziewczyna o zielonych oczach i kruczo czarnych, prostych włosach sięgających aż do pasa. Patrząc na jej poprzednie prace można było odnieść wrażenie, że urodziła się z pędzlem w ręku.

– O hej Sara! – krzyknęła w moją stronę, machając ręką na powitanie. – No chodź szybko, mamy newsa! – była tak podekscytowana, że prawie skakała w miejscu. – Słyszałaś co dziś będziemy robić na zajęciach? – zapytała szczerząc się od ucha do ucha i nie czekając na moją odpowiedź dodała: – Akt! – prawie krzyczała z radości.

Poza owocami, martwymi przedmiotami i krajobrazami trafiliśmy na ludzkie ciało, które trzeba było dokładnie odwzorować w szkicowniku. To rzeczywiście był duży postęp w naszej małej twórczości, ale czy dałabym z tym radę? To nie było jabłko, czy malowniczy zachód słońca. To był człowiek, którego mogłam równie srogo zniekształcić na mojej kartce.

Miałam wątpliwości czy podołam wyzwaniu. Zajęłam jednak swoje miejsce pomiędzy Klarą a Tymonem i uszykowałam wszystkie niezbędne przybory.

– Mam nadzieję, że przyjdzie jakaś piękna, zgrabna modelka. – ekscytował się chłopak.

– Tymon, co za różnica?! – skarciła go dziewczyna. – Ważne, że wkraczamy w nowy etap naszego rozwoju. Ta ekspresja, to światło załamujące się na każdym centymetrze ludzkiego ciała... To takie ekscytujące. – westchnęła na samą tą myśl.

W tym momencie do sali wszedł żwawo nauczyciel, więc wszystkie rozmowy ustały w jednej chwili.

– Dziś zajmiemy się Aktem... – zaczął stanowczym głosem pan Batycki. – Zobaczycie znaczne różnice pomiędzy dotychczasowymi kompozycjami a dzisiejszą grą światła i ekspresji. – zrobił pauzę rozglądając się po twarzach swoich uczniów. – Możecie naszkicować cokolwiek. To może być ręka, noga, twarz lub cała postać. To jest Wasza wizja artystyczna. Rozumiecie?

Spojrzał na studentów z uznaniem, kiedy skinieniem głów potwierdzali jego słowa.

– A więc zaczynamy! Zapraszam naszego dzisiejszego modela. – powiedział wskazując ręką na otwierające się drzwi.

Serce mi zamarło, a ołówek wypadł z wrażenia z rąk. W progu stał Wiktor, całkiem nagi, przepasany tylko w biodrach białym prześcieradłem zarzuconym przez prawe ramię zakrywającym tatuaż. Wyglądał jak grecki bóg. Jego niczym nieskrępowane mięśnie prężyły się w słońcu wpadającym przez odsłonięte okno. Zajął swoje miejsce na podeście. Oparł łokieć o kolano a twarz o dłoń zwracając się w moją stronę. Zaczęłam w środku panikować. Stał przede mną nagi facet, o którym po kryjomu myślałam i jeszcze wlepiał we mnie to swoje lazurowe spojrzenie z tańczącymi ognikami wewnątrz i zadziornym uśmieszkiem na ustach. Po prostu się rozpływałam, nie mogąc się skupić na zadaniu. Przez cały czas czułam jego rozbrajający wzrok na moim ciele, jakby chciał mnie nim rozebrać. Wyobrażałam sobie jego czuły dotyk, namiętne pocałunki składane na moich ustach i jego męskość zaspokajającą moje najdziksze fantazje. Czułam ciarki przenikające moje ciało i intensywne pulsowanie między nogami. Odlatywałam na samo wyobrażenie o jego bliskości.

– Pani Saro! – wyciągnął mnie z transu nauczyciel, który nie wiadomo skąd stał przede mną – Zacznie Pani dzisiaj?

Zmieszana spojrzałam na jego niezadowoloną minę i z udawanym opanowaniem zajęłam się rysunkiem. Godzina ciągnęła się jak wieczność. Wzrok Wiktora nadal był we mnie wlepiony, jakby satysfakcjonowało go moje rozdrażnienie. Mimochodem odwzajemniłam jego uśmiechy, co nie dodawało mi powagi w oczach nauczyciela. Byłam strasznie spięta. Wszystko szło na opak. Nie mogłam skupić w jednym miejscu pędzących przez moją głowę myśli.

Lazurowe Spojrzenie -ZAKOŃCZONA (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz