37. Talizman na szczęście

2.1K 76 5
                                    

Zbliżała się godzina rozpoczęcia gali, ale wspólnie z Karolem stwierdziliśmy, że będziemy na miejscu już pół godziny przed czasem. Chcieliśmy wybrać miejsca jak najbliżej ringu, aby tym samym mieć jak najlepszy widok. Nie musieliśmy jednak sami wybierać miejsc. Osoby towarzyszące zawodnikom miały opisane swoje siedziska własnym imieniem i nazwiskiem, dzięki czemu obyło się bez walk o dogodne miejsca, między rozjuszonym tłumem. Razem z Karolem odszukaliśmy swoje nazwiska w pierwszym rzędzie, dosłownie z widokiem na środek ringu. To były chyba najlepsze miejsca, jakie mogliśmy sobie wymarzyć. Dzisiejszego wieczoru miało odbyć się łącznie dziewięć walk między dwunastoma zawodnikami z łącznie trzech ostatnich najcięższych kategorii wagowych. Rozsiedliśmy się wygodnie, czekając na rozpoczęcie, kiedy stanął przede mną szpakowaty mężczyzna z sali treningowej chłopaków.

– Witam Trenerze. – przywitał się Karol, dopytując po chwili. – Nie powinien być Pan w szatni z zawodnikami.

– Właśnie po to tu przyszedłem. – wyjaśnił mężczyzna zwracając się w moją stronę. – Wiktor prosił, żebyś na chwilę do niego przyszła.

Nie czekając na żadne wyjaśnienia, wstałam momentalnie z miejsca i odpowiedziałam:

– Proszę prowadzić Trenerze.

Uśmiechnęłam się delikatnie i poszliśmy w stronę, wielkich podwójnych drzwi, które skojarzyły mi się z tymi samymi, przez które często ostatnio przechodziłam, kiedy Wiktor odbywał swoje treningi.

– Jesteśmy na miejscu. – oznajmił trener. – Poczekaj tu chwilkę, pójdę po niego. Inni chłopacy się tam przebierają, byłoby im niezręcznie gdybyś tam weszła.

– Rozumiem... Poczekam... – oznajmiłam delikatnie opierając się plecami o ścianę.

– No, no... – usłyszałam zachwycony męski głos obok siebie. – Piękne towarzystwo nam się trafiło tuż przy szatni.

– I niebezpieczne Stary. – rozpoznałam niski zachrypnięty głos Bakiego, który naprostował swojego znajomego. – Lepiej z nią nie zadzieraj. Wiem co mówię.

Roześmiał się w głos, puszczając mi znacząco oko. Zabrał ze sobą znajomego i zniknął za szarymi drzwiami szatni, z których od razu wyłonił się Wiktor.

– Po co kazałeś mi tu przyjść? – zapytałam zdumiona.

– Potrzebuję swojego talizmanu na szczęście. – uśmiechnął się zadziornie, a ogniki w jego oczach zaczęły szaleć.

– To znaczy? – zapytałam nie mniej skołowana.

– Tego... – wyszeptał.

Złapał mnie w talii i przyciągnąwszy do siebie ściągnął z moich ust słodkiego, namiętnego całusa. Zarumieniłam się, czując się jak nastolatka w liceum, która chowała się za budynkiem szkoły, aby całować się ze swoim chłopakiem.

– Czyli uważasz, że ten buziak przyniesie ci szczęście... Tak? – zapytałam kokieteryjnie, przygryzając dolną wargę.

– W rzeczy samej. – uśmiechnął się usatysfakcjonowany.

– W takim razie zwiększmy moc tego Twojego talizmanu.

Wspięłam się na palce, zarzucając mu ręce na szyję i przyciągając do siebie złączyliśmy się w namiętnym tańcu naszych języków.

– Teraz powinien zadziałać...

Wyswobodziłam się delikatnie z czułych objęć mojego mężczyzny i zobaczywszy na zegarze w korytarzu, że gala za chwilę się rozpoczyna, pospiesznie udałam się na swoje miejsce, życząc jeszcze w przelocie powodzenia w walce z przeciwnikami.

Lazurowe Spojrzenie -ZAKOŃCZONA (Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz