Cała nasza trójka weszła na salę na której trenowało jeszcze sporo przepoconych do ostatniej nitki facetów. Było widać, że pracowali ciężko, cali sobą, przekraczając granicę swoich możliwości. Byli niesamowicie skupieni na swoich czynnościach do czasu, kiedy nie zwróciłam na siebie uwagi, trzaskając z hukiem za sobą drzwiami. Nie zdążyłam ich utrzymać i teraz wszystkie twarze były zwrócone w moją stronę. Zmieszałam się, a soczysty rumieniec zalał moją twarz.
– No właź... – popchnął mnie do przodu rozbawiony Karol. – Nikt Cię tu nie ugryzie.
– Ha, ha... – warknęłam sarkastycznie wydymając usta i marszcząc brwi. – Bardzo śmieszne.
– Żeby było jasne chłopaki! – krzyknął Wiktor stając na środku potężnego pomieszczenia, pokazując ręką w moją stronę. – To jest moja dziewczyna, więc wybijcie sobie z głowy jakiekolwiek amory! Jasne?! – powtórzył dla pewności kierując się w stronę drzwi, przy których stałam.
Objął mnie w pasie, pogładził delikatnie policzek i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Rozpłynęłam się. Jak zawsze zresztą pod wpływem jego dotyku. Jakby miał w sobie jakiś ładunek, który w zetknięciu ze skórą elektryzował całe moje ciało. Świat zaczynał wirować, a otoczenie nie miało dla mnie w tej chwili żadnego znaczenia. Byliśmy tylko my dwoje. Oparł delikatnie swoje czoło o moje wyszczerzając szereg białych zębów. W tym momencie zapomniałam o całej sytuacji z Markiem, która jeszcze chwilę prędzej, miała miejsce na zewnątrz.
– Chłopaki zaraz kończą, ale ja muszę zostać jeszcze jakiś czas. – wyszeptał patrząc mi w oczy. – Poczekasz na mnie?
– Nawet do jutra jeśli będzie trzeba. – odparłam zadziornie bez najmniejszego zastanowienia.
– Khm, khm... Ja tu nadal stoję. – odchrząknął zielonooki chłopak marszcząc niespokojnie brwi.
Zaśmialiśmy się oboje w tym samym momencie spoglądając na zmieszanego obok blondyna.
– Widzisz Wiktor. – zwróciłam się do mojego mężczyzny. – Karol aż się pali, żeby dotrzymać mi towarzystwa. – spojrzeli pytająco po sobie a ja przewróciłam ostentacyjnie oczami. – Wy serio? Nadal? Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy? – rzuciłam wymowne spojrzenie. – Jak dzieci w podstawówce. – parsknęłam.
Ich milczenie mówiło samo za siebie, ale ja nie miałam zamiaru się poddawać. Pocałowałam błękitnookiego. Złapałam Karola pod ramię i dodałam:
– Będę tu czekać jak skończysz trening, a do tego czasu porywam Twojego kumpla na ploteczki. – odparłam sarkastycznie, mrużąc oczy zza szerokiego uśmiechu.
Popatrzyli na siebie, ale żaden nie zaprotestował.
– A więc postanowione. – prawie podskoczyłam z radości i cicho w kierunku Wiktora dodałam kokieteryjnym głosikiem. –Tylko nie przetrenuj się, żebyś miał siły dla mnie wieczorem.
Weszliśmy do pomieszczenia z boku, które po brzegi wypełniał ciężki sprzęt sportowy. Jakbym przeniosła się do jakiejś siłowni dla kulturystów. Cała jedna ściana pokryta była lustrami. Na pozostałych, w jasno żółtych odcieniach wisiały plakaty znanych sportowców i to nie tylko tych z sekcji bokserskiej, ale też z innych dziedzin sportowego świata. Pod błyszczącymi taflami rozłożone były różnego rodzaju hantle, ciężarki, skakanki, a nawet jakieś grube sploty lin, których w życiu nie widziałam na siłowni. Reszta sprzętów była już bardziej oczywista dla takiego pomieszczenia: ławeczki pod sztangi, wyciągi na plecy, maszyny do rzeźby klatki piersiowej i nóg, a nawet standardowy rowerek i bieżnia znalazły tu swoje miejsce. Nie spodziewałam się tu tak profesjonalnego pomieszczenia. Byłam przekonana, że ten budynek mieścił w sobie jedynie salę treningową, to małe zaplecze w którym schowana była apteczka pierwszej pomocy no i może jakaś przebieralnia i łazienka, ale tak rozbudowanej siłowni w życiu bym się nie spodziewała. Ciekawa byłam czym jeszcze mógł zaskoczyć mnie ten budynek.
CZYTASZ
Lazurowe Spojrzenie -ZAKOŃCZONA (Korekta)
Chick-LitOna - początkująca artystka sztuk pięknych. On - z zamiłowania bokser. Przypadkowe spotkanie splata ich losy powodując serię niekontrolowanych zdarzeń. Miłość, seks, zdrada i tajemnica, która potrafi zniszczyć wszystko. Które uczucia okażą się sil...