Rafael...
- Ufam ci...
Chryste! Czym zasłużyłem na tę cudowną kobietę?
Napływ gwałtownych emocji i uczuć, z którymi nigdy wcześniej nie miałem do czynienia zatamował mi oddech w piersi. Pieprzyć wszystkie powody i rozważania, dlaczego ona a nie setki innych, które wcześniej spotkałem. Pieprzyć to, że ta mała wredota rozpieprza moje życie i robi to z taka klasą, że stoję jak ciołek z otwartą jadaczką, patrząc jak kroczy przez zgliszcza w tych swoich absurdalnie wysokich butach i zadziornym uśmiechem.
Wdarła się we mnie. Jest w moich myślach, marzeniach, w każdym biciu serca. Moja mała kobietka, moja waleczna lwica. Tak cholernie ją skrzywdziłem, a ona zamiast wykopać mnie ze swojego życia, patrzy teraz na mnie z tym cudownym ogniem w zielonych oczach, na który zupełnie nie zasłużyłem...
Kurwa mać! Tylu rzeczy o mnie nie wie. Tylu rzeczy nigdy się o mnie nie dowie... Boję się, że stracę ją, tym razem na zawsze.
- Boże! – pocałowałem ją w czoło, dziękując Najwyższemu za moją Arielę. – Nie zasługuję na ciebie, skarbie, ale przysięgam zabiję każdego, kto będzie chciał mi ciebie odebrać...
Wystarczył zapach jej ciała... Szalejący we mnie niepokój uspokoił się. Ta kobieta działała na mnie na tylu poziomach. Niemiłosiernie mnie wkurza, wyprowadza z równowagi impertynenckimi odzywkami, albo tym olewatorskim traktowaniem. Setki razy z trudem powstrzymałem się przed przetrzepaniem jej tego zgrabnego tyłeczka, tak aby nabrała rozumu i bojaźni przede mną. Jednocześnie samym dotykiem, czy tak jak teraz, zapachem ciała przygaszała płonący we mnie ogień.
Była moim uzupełnieniem...
Dlaczego, na Boga, nie spotkałem jej kilka lat wcześniej? Wtedy wszystko byłoby lepsze, prostsze...
Ponownie potrząsnąłem głową i oddychając głęboko spojrzałem w kocie oczy mojej kobiety. Oddychała szybko, patrząc na mnie roziskrzonym wzrokiem. Uśmiechnąłem się, gdy z uniesioną brwią i wyzwaniem w oczach wysunęła w moją stronę złączone nadgarstki. Ja pieprzę! Jeszcze nie wie, co chciałbym z nią zrobić, a w tych cudnych oczach już jest pieprzony głód.
- Wahasz się, mecenasie?
Parsknąłem śmiechem i pochylając się nad Arielą, złożyłem na jej opuchniętych ustach szybki pocałunek, po czym wyprostowałem się patrząc na nią z góry. Mój fiut drgnął, gdy jęknęła niezadowolona. Mój kotek lubi być dotykany, pomyślałem kreśląc palcem zawiłe wzory na miękkiej skórze nadgarstka.
Szarpnąłem za węzeł, sprawdzając czy nie zacisnąłem zbyt mocno. Ariela spojrzała na swoje związane ręce, a na jej twarzy pojawił się taki wyraz, że z trudem zdusiłem śmiech. Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że ją wiążę. Dosłownie urosłem wzdłuż i wszerz, bo sama świadomość tego, jak działam na zmysły Arieli zajebiście mnie podniecała.
Gdyby jeszcze tak poza łóżkiem była taka posłuszna...
- Sprawię, że oszalejesz, kociątko – wyszeptałem dotykając ustami i językiem miękkiej skóry pomiędzy kształtnymi piersiami. – Będziesz mnie błagała, kochanie...
- Przekonamy się – jęknęła wyprężając się pode mną.
- Trzymaj ręce za głową – ostrzegłem, żałując, że nie mam jej do czego przywiązać, ponieważ za zagłówek służył wysoki i miękki headboard. Pieprzone nowoczesne wymysły dekoratorów. – Dotkniesz mnie, a nie pozwolę ci dojść.
Chwyciłem w palce twardy sutek i ściskając pociągnąłem skręcając nadgarstek. Mój fiut zadygotał niecierpliwie, gdy Ariela jęknęła. Moje usta zamknęły się na drugiej piersi. Tak kurewsko dobrze smakowała...
CZYTASZ
Ariela. Parzący lód... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 4
RomanceCyniczny i zimny jak lód prawnik kontra pełna ognia i pyskata dziewczyna. Ich starcia przyprawiają o dreszcze jej przyjaciółki, które tylko patrzą, czy dach nie wali im się na głowy. Ale właśnie dla jednej z nich, lady Ariela postanowiła wrócić do z...