Rafael...
Dwa dni... niespełna czterdzieści osiem godzin. Tyle wytrzymałem z dala od niej. Przez te wszystkie godziny tęsknota za nią dusiła mnie jak zaciśnięta na gardle pięść. Przysięgam! Nie chciałem czuć tego wszystkiego. Tych pomieszanych myśli w głowie, tych zawieszek, gdy nagle z dupy franc unoszę wzrok i patrzę przed siebie, kompletnie oderwany od rzeczywistości, jak kompletny debil. O proszę! Nawet teraz, na mojej twarzy maluje się ten kretyński uśmiech zajebiście zadowolonego faceta.
Cristo ma rację. Zmieniłem się. Ona mnie zmieniła. Jeszcze do końca nie rozgryzłem jak się z tym czuję, ale dojdę i do tego. To jak wbicie się w garnitur o zupełnie innym kroju, niż te, w których chodzę od lat. Muszę się przyzwyczaić do zmiany, bo ona jest już na zawsze.
Nie mam cholernego pojęcia, w jaki sposób mam przeprosić Arielę. Czy same przeprosiny wystarczą? Znając moją małą wredotę, raczej nie. Będzie się spodziewała pokutnego przemarszu i to na kolanach, przez główne ulice Edynburga, w godzinach największego szczytu. Jestem cholernie upartym gościem. Dobre ochraniacze na kolana i będę gotowy na pielgrzymkę.
Powtórzę to. Cristo ma cholerną rację. Miłość do kobiety nie jest słabością.
Miłość... Gdyby ktoś, jeszcze kilka tygodni temu powiedziałby, że z moich ust usłyszy to słowo w odniesieniu do mojej osoby, zaprosiłbym delikwenta na bok na rozmowę. Mam swoją reputację i żaden żartowniś nie będzie mi robił na wycieraczkę.
Jednakże, wracając do tematu tej całej miłości... Skoro miłość do kobiety, tej jedynej, skrojonej przez przeznaczenie dla jednego konkretnego faceta, nie jest słabością, to skąd to cholerne trzepotanie w żołądku?
Pieprzona inwazja obcych, przysięgam. To coś w mojej piersi nadal tam tkwi i odzywa się w chwilach, gdy popadam w najmniejsze zwątpienie w związku z tym, co chcę zrobić. Do tego te cuda buszujące w brzuchu, a jak dodam głos, który póki co milczy, to zaraz się okaże, że miłość to utrata wszystkich pieprzonych zmysłów, łącznie z rozumem.
Czterdzieści osiem godzin... Tyle wytrzymałem bez tej mojej cudownej małej wredoty. Mojego diablęcia w szpilkach z zadziornym uśmiechem na tej ślicznej twarzy. Najpiękniejsza wredota na całym pieprzonym świecie.
Arielo Russell... Wracam do ciebie i przysięgam... Nie pozwolę nikomu wyrwać ciebie z moich ramion.
Niech mi dobry Bóg dopomoże... Nie spodziewałem się pieprzonego Piekła na ziemi.
Jedna mała wredota i masz facet, przejebane...
***
Arii...
Po małej niedyspozycji nie pozostał żaden ślad.
Chciałabym powtarzać to sobie w nieskończoność, ale prawda jest taka, że ta cholera wciąż siedzi we mnie. Ten żal, wręcz wściekłość, bo za cholerę nie rozumiem, co się stało. Za wcześnie opuściłam tarczę pozwalając tym wszystkim uczuciom do Rafaela wydostać się na zewnątrz. Została z nich wielka krwawiąca rana. Wciąż niezabliźniona i boląca.
Nie poprawiał mojego samopoczucia dowód podłości i wyrachowania mojego smoka, w postaci żywej gotówki. Prawie trzech tysięcy funtów, które postanowiłam spożytkować we własnym zakresie. No chyba zarobiłam je, to mogę, prawda? Czy powinnam być wdzięczna, że tak wysoko wycenił moje dziewictwo i marne jak na nowicjuszkę doświadczenie? Koperta, w której znajdują się pieniądze jest jak puszka cholernej Pandory. Kusi, żeby do niej zajrzeć, ale jestem świadoma tego, że wtedy nastąpi upadek wszechświata, a żywa i wściekła Ariela ruszy na krucjatę ukatrupić podłego gada.
CZYTASZ
Ariela. Parzący lód... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 4
RomanceCyniczny i zimny jak lód prawnik kontra pełna ognia i pyskata dziewczyna. Ich starcia przyprawiają o dreszcze jej przyjaciółki, które tylko patrzą, czy dach nie wali im się na głowy. Ale właśnie dla jednej z nich, lady Ariela postanowiła wrócić do z...