Rafael...
Miałem plan. Może nie był zajebiście doskonały, bo nie miałem czasu doprowadzić wszystkiego do perfekcji. Plan praktycznie pisany na kolanie w trakcie tego pieprzonego bankietu. Byłem pewien, że wszystko co chcę zrobić, jest słuszne. Ariela musiała zostać ukarana. Za zdradę i za to, że przez jej zmysłową rozwiązłość złamałem jedno z najważniejszych postanowień w swoim życiu.
W najgorszych koszmarach będę śnił o ostatnich minutach, które spędziłem w tej kurewskiej sypialni, stojąc nad Arielą. Jak kat. Jak pieprzony kat stojący nad złotowłosym aniołem, w oczach którego widziałem tak, kurwa, przeszywający ból, że do tej pory czuję go w swoim ciele. Jakbym siebie zranił. Sama świadomość, że to ja zrobiłem Arieli taką krzywdę rozpieprza mnie na każdym kroku.
Dwa dni spędziłem praktycznie zamknięty w wielkim luksusowym penthousie. Z początku myślałem, że to uczucie szarpiące się we mnie to nadal złość. No wiecie... Ten pieprzony potwór we mnie, który podniósł łeb po wielu latach siedzenia pod moją samokontrolą, wyczuł krew i postanowił sobie pohulać.
Jeżeli uważacie, że jestem dwubiegunowy i mam dwie zupełnie inne osobowości, to nic bardziej mylnego. To co dzieje się ze mną, gdy to stworzenie przejmuje nade mną kontrolę, zostaje w mojej pamięci. Sam steruję nim i doskonale jestem świadomy każdego czynu. Nie ma doktora Jekyll i pana Hyde. Jestem tylko ja. Pieprzony Rafael Sato ze swoją popieprzoną przeszłością...
Po tym, jak wyżyłem się na tym dupnym worku w sypialni Crista na pokładzie odrzutowca, a po którym pozostał jedynie kawałek pękniętej skóry i bałagan, przeszedłem wszystkie fazy wkurwienia, jakie znałem. Brakowało jedynie morza krwi.
Powrót do Nowego Jorku, który miał mi przynieść upragniony spokój i powrót do równowagi, którą zachwiała pewna zmysłowa kusicielka, okazał się póki co bezcelowy. Miotałem się od ściany do ściany, przeganiając z głowy coraz to inne pomysły. Miałem już taki rozpierdol we łbie, że nic tylko przypieprzyć nią w najbliższy mur, może coś wskoczy na swoje miejsce.
Zżerało mnie jebane poczucie winy!
Po kolejnym drinku i kolejnej godzinie nastąpił reset, po którym ponownie uznałem, że postąpiłem całkowicie słusznie, a Ariela jest kłamczuchą, która wskoczyła nie do tego łóżka, co powinna i miałem, kurwa, prawo ukarać ją za wiarołomność, tym bardziej, że przede mną pieprzyła się też z tym patałachem, Moreau.
Sama myśl, że po moim wyjeździe znowu się z nim pieprzy jest kurewsko nieznośna i tylko z tego powodu mam zamiar rozpierdolić gnoja, jak tylko stanie na mojej drodze. Nie mam pieprzonego pojęcia jak to zrobię, skoro moja dupa nie pokaże się więcej w tym cholernym kraju, ale plan na mały sparing z tym najemnikiem wpisałem już w swój kalendarz.
To, czy jej, pożal się Boże, narzeczony jest świadomy wyskoków swojej połówki, mało mnie obchodziło. Bez znaczenia dla mnie było to, czy ich związek ma być tylko na papierze, czy uzgodnili, że będą się pieprzyć z kim chcą. O takich rzeczach powinna mi powiedzieć wcześniej.
Jasne, kurwa! Jakbym ja miał czas i sposobność zapytać ją o cokolwiek poza tym, żeby zdjęła majtki. Szlag by to trafił! Nawet tego nie miała, bo porwałem jej bieliznę zanim miała szansę sama ją zdjąć. Każde wspomnienie o tych przeklętych skrawkach prawie nieistniejącego materiału powoduje, że wielka piącha najpierw wali mnie prosto w splot słoneczny, a zaraz potem zaciska się na gardle.
Przed oczami pojawia mi obraz Arieli, gdy patrzyła na mnie leżąc na moim biurku. Te cholerne złotozielone oczy. To jak zmieniał się ich kolor, gdy się na mnie wściekała i gdy była podniecona. Ja pieprzę!
CZYTASZ
Ariela. Parzący lód... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 4
RomanceCyniczny i zimny jak lód prawnik kontra pełna ognia i pyskata dziewczyna. Ich starcia przyprawiają o dreszcze jej przyjaciółki, które tylko patrzą, czy dach nie wali im się na głowy. Ale właśnie dla jednej z nich, lady Ariela postanowiła wrócić do z...