Rafael...
Nowy York...
Dosłownie rzygać mi się chce, gdy pomyślę o tym, że znowu muszę to zrobić. Niby cel uświęca środki i te inne bzdury, ale nagle dotarło do mnie, że za cholerę nie ma we mnie tej cierpliwości, z którą zawsze podchodziłem do życia. Logika i brak pośpiechu stały się moim największym wrogiem.
Chciałem już wrócić do Arieli. Kurwa! Dopiero teraz w pełni zrozumiałem wszystkie te uczucia, które zaciskały się na moim gardle za każdym pieprzonym razem, gdy jej nie widziałem. Pieprzona tęsknota... Wariowałem bez niej... Za dnia, o ile nie musiałem nigdzie wychodzić, obijałem się od ściany do ściany, zastanawiając się, czy rozsądnie będzie zadzwonić do niej. Choćby po to, żeby usłyszeć jej głos.
Jednak za każdym razem zdrowy rozsądek zwyciężał. Za nic na świecie nie narażę jej, bo gdyby coś się jej stało z rąk Roxany, albo któregoś z jej pomagierów, spaliłbym pieprzony świat szukając zemsty i sprawiedliwości.
Patrząc jak za oknami zapada zmrok przymknąłem na chwilę powieki i opierając czoło o zimną szybę oddychałem głęboko. Czas nieubłaganie zbliżał mnie do tej chwili, gdy znowu będę musiał to zrobić. Za każdym razem czułem się wręcz chory, ale gdy tylko w mojej głowie pojawiał się obraz złotych oczu, mimowolnie uśmiechałem się jak idiota.
Co ta mała wredota ze mną zrobiła... Pogodziłem się już z tym, że w jakiś sposób jestem przez nią słabszy. Ale ta słabość, którą czuję do niej i przez nią, daje mi jednocześnie taką, kurwa, siłę, że potrafiłbym zmierzyć się z cała armią pieprzonych najemników.
Od siedmiu dni jestem w Nowym Yorku, w penthousie Crista na Manhattanie. Pierdolony tydzień, w trakcie którego nic w zasadzie się nie wydarzyło. Nic, poza tym, że dwa dni po mnie przyleciała Roxana. Jej mieszkanie na 230 East 68th Street jest pod stała obserwacją. Nie chciałem zakładać podsłuchu czy też kamer, obawiając się, że Roxana może to odkryć, a przed sądem wykorzystać przeciwko mnie. Głupia nie jest, choć jej zachowanie i pieprzona obsesja, którą ma na moim punkcie jest więcej niż chora.
Jeszcze w samolocie do Nowego Yorku miałem czas, żeby opracować najlepszy plan. Kurewska rosyjska ruletka z jednym nabojem... Doszedłem do wniosku, że tym razem dopilnuję, aby trafiła do więzienia, a nie na oddział psychiatryczny. Roxana sama dała mi do ręki odpowiednią broń. Nie wiem jak to zrobiła, ale zbadali ją najlepsi specjaliści w kraju w zakresie psychiatrii. Orzekli, że jest całkowicie zdrowa i jako taka nie stanowi zagrożenia.
A skoro jest zdrowa, to nie pomoże jej nawet chwilowa niepoczytalność, gdyby chciała użyć przed sądem tego argumentu. Na ten argument mam wystarczającą ilość dowodów.
Tak jak się tego domyślałem, Roxana nie działa sama. Starszym mężczyzną, który pojawia się w jej mieszkaniu trzy razy w tygodniu jest nieszkodliwy. Po prostu, dorabia sobie do skromnej emerytury, zajmując się kilka godzin w tygodniu jej domem. Drugi z mężczyzn... Całe szaleństwo Roxany to ten facet. Ma niespełna dwadzieścia lat i gdyby nie inne rysy twarzy mógłby być moim bliźniakiem. Ma nawet podobny tatuaż na plecach. Nic więc dziwnego, że widząc go w łóżku, Ariela była przekonana, że to ja.
Drgnąłem słysząc dochodzące z korytarza spokojne kroki. Zacisnąłem zęby powstrzymując warknięcie, gdy stukot obcasów rozległ się za moimi plecami. Uniosłem wzrok spoglądając na odbicie kobiecej sylwetki w szybie. Ile jeszcze?
- Gotowy?
- Jak cholera – warknąłem odwracając się.
Jak zwykle miała na sobie seksowną sukienkę opinającą jej gibkie ciało, tym razem w kolorze kremowym, a długie nogi oplecione paskami złotych szpilek, na które po prostu nie mogłem patrzeć!
CZYTASZ
Ariela. Parzący lód... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 4
RomansaCyniczny i zimny jak lód prawnik kontra pełna ognia i pyskata dziewczyna. Ich starcia przyprawiają o dreszcze jej przyjaciółki, które tylko patrzą, czy dach nie wali im się na głowy. Ale właśnie dla jednej z nich, lady Ariela postanowiła wrócić do z...