Rozdział 17 - Dlaczego ty?

6.4K 307 19
                                    

Arii...

To chyba jakiś pieprzony żart! Do tej pory nie mogę uwierzyć w tak cholernie nieśmieszne zrządzenie losu. Czy naprawdę jestem aż tak złą osobą, że mimo moich starań przeznaczenie wciąż stawia na mojej drodze moją japońską słabość?

Od piątkowego spotkania w biurze Rafaela i awantury z de la Hoja, który najpierw uwięził Lucy, a potem doprowadził do omdlenia, przez cały czas walczę z własnymi uczuciami. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo nalegał na spotkanie, skoro doskonale wiemy, jaki od samego początku był jego cel.

Bycie elementem jakiejś chorej gry i środkiem do celu nie jest miłym uczuciem. To zdecydowanie niesie ze sobą smak goryczy, który pali niczym kwas. Po całej tej biurowej aferze, chciałam nadać naszym kontaktom wyłącznie charakter zawodowy. Bez tych wszystkich osobistych wycieczek i drażniącego wszystkie zmysły oczekiwania.

Do jasnej cholery! To nie miało tak wyglądać! Nie planowałam, że pojawią się uczucia i to tak silne, że odbierały mi zdrowy rozsądek. Rafael Sato nie był mężczyzną, za którego go miałam. Myślałam, że będę miała do czynienia z zarozumiałym bufonem z Nowego Jorku, zimnym, cynicznym sukinsynem i chęć utarcia mu nosa była silniejsza ode mnie. Poza tym jest prawnikiem... A co sądzę o prawnikach wiecie od dawna.

Tak oto w moje szalone, ale w jakiś sposób poukładane życie wleciał japoński smok i zamiast zmrozić wszystko, rozpalił do białości.

Tym jak na mnie patrzy... Tym jak mnie dotyka... Tym cholernym uśmiechem i dołeczkami w policzkach... To naprawdę niesprawiedliwe, że facet taki jak Rafael ma wszystko, w jednym cudownym pakiecie. Zajebiście seksowny z tą mroczną stroną, którą widzę. Czy dlatego jest tak wycofany? Trzyma ludzi na dystans, a swoim spojrzeniem mrozi wszystkich ostrzegając przed zbytnią poufałością. Ta mroczna strona przyciąga do niego kobiety. Staram się nie reagować na te wszystkie spojrzenia, które rzucają mu kobiety, ale to diabelnie trudne.

Szczególnie, gdy widzę jak flirtuje z tą pustogłową Barbarą, dla której Rafael może stać się doskonałą odskocznią od nudnego życia panienki z dobrego domu, która tak naprawdę jest puszczalską suką. To cud, że jeszcze ma na sobie ubrania, pomyślałam z trudem powstrzymując jakieś durnowate łzy, gdy na moich oczach uśmiechał się do taj flądry, muskając dłonią jej plecy. Znając Barbarę i jej zamiłowanie do wszelakich romansów, spodziewałabym się, że pozbawi Rafaela przynajmniej spodni już po pierwszych dziesięciu minutach od poznania.

Jednak to prawda co mówią. Wraz z wiekiem tracisz zdolności manualne... Wiecie, jakiś przykurcz w palcach, sztywność stawów, słaba koordynacja ruchowa... Przykre, prawda?

Tak samo jak to co robił patrząc mi w oczy z drugiego końca sali. Uśmiechał się, rozumiecie? Nawet w trakcie kolacji próbowałam usunąć z ust ten gorzki smak. Jakoś poradziłam sobie z tym, że jej dotykał, ale tego cholernego uśmiechu i pieprzonych dołeczków to mu nie daruję! Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć ile razy widziałam ten uwodzicielski uśmiech skierowany do mnie. Ten sam, który pozbawiał kobiety bielizny, a którym teraz trzaskał po ścianach patrząc na uwieszoną jego ramienia blondi. Ale jak w czasie kolacji zerkał na nią ponad moją głową...

Zniosłabym wszystko, ale nie to.

Byłam bardziej wściekła niż pijana, gdy pod pretekstem udania się do toalety, ewakuowałam się jak najdalej od Rafaela. Te słowne potyczki, ukradkowe spojrzenia na siedzącą za moimi plecami Barbarę... Dlaczego on mi to robi, do licha?!

Potrzebowałam chociaż chwili na pozbieranie się i poukładanie myśli w głowie. Potyczki z Rafaelem zawsze w dziwny sposób mnie pobudzały, a w obecnym stanie lepiej, abym była jak pieprzony kwiat lotosu, a nie tlące się popioły Feniksa.

Ariela. Parzący lód... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz