Rozdział 3 - Przyczajony smok...

8.4K 334 93
                                    

Drukarka wypluwa z siebie kolejne zapisane kartki z prędkością światła, układając je w elegancki równy stosik. Maszyna jest z gatunku tych najlepszych, najdroższych i najnowocześniejszych, z resztą jak wszystko co się tu znajduje.

Dwie młode kobiety siedzące po przeciwnych stronach monstrualnego biurka ze znudzonymi wyrazami twarzy patrzą na wciąż powiększającą się ilość dokumentów, które niedługo trzeba będzie zanieść jemu do podpisania. Już sam fakt konieczności wejścia do jaskini smoka, odbiera młodszej z nich apetyt i przyprawia o niestrawność.

- Wiesz Kate, czasami myślę sobie, że pan Royston chciał się mnie pozbyć z biura, dlatego przydzielił mnie do niego - ruchem głowy wskazuje na zamknięte drzwi naprzeciwko siebie.

- Głuptas z ciebie. Nie masz co narzekać. Twój nowy szef rzadko bywa w biurze i nie krzyczy. A poza tym wiesz, że to tylko na kilka tygodni, tak powiedział Royston. Po prostu miałaś pecha, bo jako jedyna znasz japoński i hiszpański.

Kate uważnie przyjrzała się narzekającej Eli nie rozumiejąc, o co tej może chodzić. Gdyby nie zastrzeżenia, jakie poczynił mecenas Rafael Sato dotyczących kwalifikacji sekretarki, sama starałaby się o przeniesienie. Był młody, cholernie bogaty i do tego był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego spotkała w swoim dwudziestoczteroletnim letnim życiu.

Aura chłodu, jaką emanował przystojny szef Eli aż korciła, aby postarać się ją nieco rozgrzać, najlepiej w łóżku. Kate przymknęła oczy z rozkoszy, wyobrażając sobie Rafaela. On z całą pewnością wiedział, co robić z dziewczyną. Niestety, Eli nie potrafiła wykorzystać możliwości, jakie dawała jej praca przy boku seksownego prawnika. No cóż, jest jeszcze młoda, ma zaledwie dwadzieścia jeden lat, a chociaż na jej widok facetom miękły kolana a twardniała inna część ciała, zdawała się nie zauważać zainteresowania, jakie budziła.

- A gdzie jest teraz przystojny pan mecenas?

- Nie wiem – Eli wzruszyła szczupłymi ramionami. - Był rano w biurze, ale przed lunchem wyszedł i nie powiedział czy, i o której wróci.

- Eli, dziewczyno. Brzmisz jak znudzona żona. Czy ty aby nie zakochałaś się w swoim szefie? Powiedz, masz ochotę pójść z nim do lóżka i trochę pofiglować?

Piękna twarz młodej kobiety w jednej chwili zrobiła się biała jak płótno, a w oczach błysnęła odraza.

- Czyś ty zwariowała, Kate? Nawet nie mów takich rzeczy, jeszcze ktoś usłyszy!

- Przecież żartowałam, nie denerwuj się – starała się uspokoić młodszą koleżankę.

Za nic nie chciała zrobić sobie wroga z Eli, bo tylko dzięki niej będzie mogła zaprezentować się przystojnemu prawnikowi z Nowego Jorku. Rafael Sato, poza bywaniem w biurze, raczej nie udzielał się towarzysko. Oczywiście Katy sprawdziła go w internecie, a widząc go w towarzystwie tych wszystkich pięknych kobiet, postanowiła zostać jedną z nich. Marzył jej się związek z tym tajemniczym mężczyzną, ale aż tak głupia nie była. Rafael Sato gustował w zupełnie innym kalibrze kobiet. Ale może mały seks po pracy na odprężenie? Taki mężczyzna jak on musiał mieć niespożyte siły witalne. Za każdym razem, gdy z daleka mignęła jej sylwetka mecenasa, Katy odczuwała trudną do zaspokojenia ochotę na seks.

On był czystym seksem!

- Dziękuję za takie żarty.

Katy nie zdążyła odpowiedzieć, gdy na korytarzu dały się słyszeć szybkie kroki. Ponieważ gabinet, w którym się znajdowały był jedynym w tej części kancelarii, znaczyło to, że Sato wrócił z tajemniczego spotkania. Kate zerwała się ze swojego miejsca, wygładziła na biodrach czarne, obcisłe spodnie i poprawiła dekolt białej bluzeczki, odsłaniając duże piersi.

Ariela. Parzący lód... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz