Rozdział 11

69 2 0
                                    

Kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju od razu zauważyłam, że na moim łóżku leży długa czerwona róża i koperta. Podeszłam zaciekawiona. W pierwszej kolejności chwyciłam do ręki różę. Była piękna, w idealnym ciemno czerwonym kolorze, zapach także miała zniewalający. Odłożyłam różę, usiadłam na brzegu łóżka i otworzyłam kopertę. Był tam krótki liścik od Willa:

" Bądź gotowa na dwudziestą,

Will"

Pod wiadomością zobaczyłam dwa bilety na koncert w pubie The Spice Of Life. A miał grać Daniel Davies. O matko, aż zapiszczałam z radości. Uwielbiałam jego kawałki. Marzyłam, żeby iść na jego koncert, ale zawsze było mi szkoda kasy na bilety. Zresztą nigdy nie grał w Krakowie, a jak do wejściówki musiałabym doliczyć dojazdy i hotel, koncert całkiem stawał się dla mnie nieosiągalny. Cieszyłam się jak mała dziewczynka. Tym bardziej było to miłe, że William zapamiętał gdy mu opowiadałam, jaką muzykę lubię.

Wstałam z łóżka i sięgnęłam z torebki telefon. Wykręciłam numer do Williama. Odebrał po drugim sygnale:

– Znalazłaś prezent? – powiedział swoim seksownym głosem.

– Rany, Will, jest idealny! Dziękuję! – zapiszczałam radośnie do słuchawki.

– Cieszę się, że ci się podoba.

– Nie mogę się doczekać! Jeszcze raz dziękuję!

– Podziękujesz po koncercie, skarbie... – odpowiedział takim głosem, że przeszył mnie dreszcz podniecenia, a moja cipka zapulsowała w oczekiwaniu. Przygryzłam wargę.

– Przyjadę po ciebie do hotelu. Szykuj się, mała – powiedział William.

– Will... – zaczęłam niepewnym głosem. – Mam jeszcze jedną sprawę – dodałam zrezygnowana. Chyba żaden moment nie będzie lepszy na opowiedzenie Williamowi mojej rozmowy z Sebastianem.

– Coś się stało?

– Sebastian o nas wie – powiedziałam cicho do słuchawki siadając na fotelu.

– Co masz na myśli?

Opowiedziałam mu całą naszą wcześniejszą rozmowę, włącznie z tym, że czytał jedną z naszych prywatnych rozmów. W słuchawce zapadła cisza. William się przez chwilę nie odzywał.

– Will... jesteś? – zapytałam.

– Tak.

– Nie powiesz nic? – zapytałam smutno.

– A co mam ci powiedzieć? Można się było tego spodziewać. Dobrze wiesz, że to musiało wypłynąć.

– Tak, ale nie spodziewałam się, że wypłynie tak szybko. Zresztą to twoja wina! Gdybyś mi nie załatwił awansu wcale nie musiałabym się przejmować.

– Czy ty się słyszysz?! Nikt nie zawinił, oprócz Sebastiana, a ty masz pretensje do mnie?! Uspokój się! Czekaj w lobby o dwudziestej, potem pogadamy.

Rozłączył się, a ja siedziałam zdezorientowana. Ta rozmowa chyba nie przebiegła tak jak powinna. Trudno. Nie będę się tym przejmować. Idę na koncert, więc muszę wyglądać tak, że Williamowi opadnie szczęka, a czasu na przygotowania mam niedużo. W podskokach pobiegłam do łazienki i od razu wskoczyłam pod prysznic.

Tak jak się umówiliśmy, o dwudziestej czekałam na Williama w recepcji. Krążyłam po dość dużym holu w niebotycznie wysokich szpilkach. Dobrze, że nie zabrałam ze sobą samych biznesowych ubrań, tylko dorzuciłam do walizki coś na wieczór. Włosy zostawiłam rozpuszczone, delikatnie podkręcone na lokówce, podkreśliłam oczy mocniej niż zwykle czarną kredką. Na sobie miałam opięte, mocno poprzecierane dżinsy, które idealnie podkreślały mój tyłek, natomiast najlepsza była góra. W ostatniej chwili przed wyjazdem kupiłam dość odważny gorset. Czarny, z satyny, na cienkich ramiączka, z bardzo głębokim dekoltem, który ściskał i opinał moje piersi, podnosząc je przy okazji tak, że wydawały się o dobry rozmiar większe. Na dekolcie był przyozdobiony kryształkami i tylko to nie sprawiało, że wyglądał jak bielizna. W Londynie było chłodno, więc na ramiona i tak musiałam zarzucić płaszcz, który teraz trzymałam w ręce. Kiedy tak stukałam obcasami kręcąc się w kółko i czekając na Williama widziałam, że kilku pracowników hotelu uśmiechało się na mój widok. Chryste... Oby z powodu, że wyglądałam jak milion dolarów, a nie dlatego, że coś było nie tak. Podeszłam do lustra nieopodal recepcji i sprawdziłam jeszcze raz jak wyglądam. Wszystko było w porządku. Zerknęłam na zegarek. William się spóźniał, a mnie zachciało się palić. Założyłam płaszcz i wyszłam przed hotel.

Troje to już tłumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz