Obudziłam się bardzo wypoczęta. Co jak co, ale łóżko w pokoju miałam wygodne. Przeciągnęłam się i zerknęłam na zegarek. Dwadzieścia po ósmej. Dobra pora, żeby wstać, ale przecież jestem na wakacjach. Napisałam maila do Sebastiana czy wszystko w porządku. Mam nadzieję, że nie będzie miał zbyt wiele zachodu z moimi zastępstwami. Zwlekłam się powoli z łóżka i poszłam pod prysznic. Nigdzie mi się nie spieszyło, więc dopiero godzinę później byłam gotowa do zejścia na śniadanie. W restauracji było dość pusto. Plusem wakacji w maju jest to, że nigdzie dookoła nie słychać krzyków goniących się dzieci. Zjadłam szybko śniadanie i nie tracąc czasu wyszłam z hotelu sprawdzić jaka jest pogoda. Było wspaniale. Ciepło, lekko wiało. Postanowiłam, że wybiorę się dzisiaj na wycieczkę rowerową. Wczoraj wieczorem niedaleko hotelu widziałam kilka wypożyczalni, sprawdziłam też, że z Puerto Del Carmen jest ścieżka rowerowa do stolicy wyspy, Arrecife. Wróciłam jeszcze tylko na chwilę do pokoju spakować kilka rzeczy i byłam gotowa do mojej wycieczki.
W drodze okazało się, że moja kondycja nie jest tak dobra jak myślałam. Słońce, które paliło coraz mocniej nie ułatwiało mi sprawy. Moje plany nie wypaliły i ledwo dojechałam do granicy miasta, a byłam tak zmęczona, że nie miałam siły jechać dalej. Kawa w Grand Hotelu w kawiarni z widokiem na ocean musiała poczekać na inną okazję. Odpoczęłam chwilę, po czym wsiadłam na rower i wróciłam z powrotem do hotelu.
Wróciłam do pokoju i mój wzrok od razu padł na wielki bukiet czerwonych róż stojący na stoliku obok łóżka. Co to ma znaczyć?! Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Podeszłam dwa kroki bliżej i zobaczyłam bilecik. Chwyciłam go i rozerwałam malutką kopertę targając przy tym krótki list, który był w środku.
Kocham cię, Klara!
Pamiętaj, nigdy przede mną nie uciekniesz.
Nie odpuszczę.
Will
No, kurwa! O co tu chodzi?! Mój nastrój w sekundę uległ pogorszeniu, puls przyspieszył. W mojej głowie zrodziło się mnóstwo pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Skąd on wiedział, w którym jestem hotelu? Jak mnie znalazł? Czy przyjechał tutaj za mną? I co ja mam, do cholery, teraz zrobić? Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. Raz. Drugi. Trzeci. Nie pomogło. Swoją drogą to było słodkie. Może jemu naprawdę na mnie zależy? Nie! Stop! Klara, pozbądź się z głowy takich myśli! To o Sebastianie powinnaś myśleć. To on był przy tobie zawsze kiedy tego potrzebowałaś, pomagał ci, troszczył się, dbał. Klara, pomyśl jak było z Williamem! Tajemnice, namiętność, nieustające pożądanie. Wybacz mu, Klara! Wybacz! Przez chwilę dwa sprzeczne głosy biły się w mojej głowie, zupełnie jak taki aniołek i diabełek, siedzące na moich ramionach i szepczące na zmianę pochwały na temat Sebastiana i Williama.
Potrzebowałam prysznica. I to zimnego.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Szybko się rozebrałam i poszłam do łazienki. Niestety zimny prysznic nie wchodził w grę na moje mocno spieczone po przejażdżce rowerowej ciało, ale i tak pozbyłam się z głowy tych wszystkich sprzecznych myśli. Przeczesałam włosy, poszłam na szybki obiad, a potem do sklepu po zapasy wina, które zamierzałam wypić wieczorem, żeby moja głowa była zajęta walką z procentami a nie zastanawianiem się czy na pewno dobrze zrobiłam, że odrzuciłam Williama.
***
Nazajutrz obudziłam się z ogromnym kacem. Plułam sobie w brodę czemu doprowadziłam się do takiego stanu. Po prysznicu, który niewiele pomógł na mojego kaca i śniadaniu, które pomogło, ale mniej niż się spodziewałam, wróciłam do pokoju i ubrałam się w granatowe bikini, narzuciłam białą narzutkę, wzięłam torbę i kapelusz i udałam się nad basen. Był wyjątkowo ciepły dzień. Była dopiero dziesiąta, ale słońce już wspaniale grzało. Podeszłam do jednego z wielu wolnych jeszcze leżaków, rozłożyłam ręcznik i położyłam się. Założyłam okulary przeciwsłoneczne, wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać. To znaczy próbowałam czytać, bo nie jest to proste, kiedy literki skaczą od prawej do lewej i na odwrót. Po dobrej półgodzinie lektury musiałam odłożyć książkę, bo w głowie czułam coraz silniejsze pulsowanie. No tak, naturalna kolej rzeczy. Helikopter powoli zamieniał się w ból głowy.
CZYTASZ
Troje to już tłum
RomanceWilliam zrobi kilka kroków do przodu. Atmosfera w mieszkaniu w sekundę zrobiła się tak gęsta, że można było ją ciąć nożem. - Co on tu robi? - zapytał wskazując na Sebastiana. - Nie twoja sprawa! - Chyba jednak moja. Dobrze cię pierdolił? Lepiej niż...