Pół godziny później do mojego mieszkania jak burza wpadła Kama. Nie wiem jak zdążyła tu dotrzeć tak szybko. Miała ze sobą żelazne zapasy na kryzys: wino i ciastka. Za to właśnie ją kochałam. Nigdy nie zawodziła. Kama doskonale czuła się w moim mieszkaniu, więc zaraz znalazła kieliszki do wina. Ustawiła wszystko na stoliku przed kanapą, a sama usiadła na podłodze. Leżałam na kanapie zwinięta w kulkę i opatulona kocem. Pomiędzy kolejnymi zjedzonymi ciastkami, zapijanymi obficie winem, opowiedziałam jej wszystko.
– Gówniana sytuacja, Klara. Myślisz, że Will jeszcze coś ukrywa? – zapytała zmartwiona Kama.
Wzruszyłam ramionami i podłożyłam pod głowę poduszkę, żeby ułożyć się wygodniej na kanapie.
– Nie mam zielonego pojęcia. Chyba nie jestem obiektywna.
– Nie dziwię ci się...
– No co ty nie powiesz – odpowiedziałam gorzko. – Kama, co ja mam teraz zrobić? Zakochałam się w nim, nie wiem czy dam radę z nim pracować. Może powinnam się zwolnić?
– Nie żartuj. Znowu zaczniesz od zera za marne grosze?
– Sama nie wiem...
Kama poszła do kuchni po drugą butelkę wina. Przez chwilę się nie odzywała, a kiedy wróciła powiedziała:
– Słuchaj... Sama nie wierzę, że to teraz powiem... ale może on cię naprawdę kocha? Może da się to jakoś poskładać?
– Kama! Zwariowałaś?! Czy ty w ogóle słuchałaś co ja do ciebie mówiłam? On potrzebuje ode mnie informacji, raportów, sprawozdań. Mam zostać jego wspólniczką?
– Nie! Oczywiście, że nie – powiedziała Kama, ale zabrzmiało to jakoś dziwnie. Jakby mówiła to bez przekonania. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Boże! Czy jej się coś w głowie poprzestawiało? Wyglądało to tak, jakby mówiła mi to co ja chcę usłyszeć, a nie to co naprawdę myśli.
– To co teraz? Co powinnam zrobić?
– Znam dobre lekarstwo na wszelkie smutki!
– Niby jakie... – kontynuowałam, jakoś mało przekonana do jej metod. Na ile ją znałam miała na myśli imprezę i chlanie. Cała Kama.
Kama chwyciła butelkę z winem, potrząsnęła nią pod moim nosem i pociągnęła łyka prosto z butelki.
– Szykuj się! Idziemy na imprezę! – krzyknęła.
– Kama, nie mam ochoty! Czy ty widzisz jak ja wyglądam?
– Zaraz się tym zajmiemy, ale najpierw wskakuj pod prysznic. – Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku łazienki.
Tu mogła mieć rację, gorąca woda na pewno w jakimś stopniu mi pomoże. Rozebrałam się, odkręciłam wodę i zaczekałam kilkanaście sekund aż poleci gorąca. Weszłam do kabiny. Dziesięć minut później Kama zaczęła dobijać się do łazienki.
– Klara! Wyłaź! – krzyczała zza drzwi.
Westchnęłam i zakręciłam wodę. Koniec tego dobrego. Owinięta ręcznikiem otworzyłam Kamie drzwi do łazienki. Czekała już na mnie z czarną, krótką sukienką w jednej ręce i szpilkami w drugiej.
– Majtek mi nie przyniosłaś?
– A po co ci majtki? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Chyba nie mówi poważnie?
– Kama, chyba żartujesz? Nie ruszę się nigdzie bez majtek!
CZYTASZ
Troje to już tłum
RomanceWilliam zrobi kilka kroków do przodu. Atmosfera w mieszkaniu w sekundę zrobiła się tak gęsta, że można było ją ciąć nożem. - Co on tu robi? - zapytał wskazując na Sebastiana. - Nie twoja sprawa! - Chyba jednak moja. Dobrze cię pierdolił? Lepiej niż...