Rozdział 5

97 4 0
                                    

Przebudziłam się, kiedy ktoś podniósł mnie z kanapy i przeniósł do łóżka, ale jak tylko moja głowa dotknęła poduszki, zasnęłam ponownie. Rano obudziłam się wcześnie, było mi bardzo gorąco. Okazało się, że za moimi plecami leży William i obejmuje mnie ręką. Stąd było mi tak niewygodnie. Skąd on w ogóle się tutaj wziął? Pewnie nie zamknęłam drzwi do mieszkania. Wyswobodziłam się z objęć Williama, poszłam do kuchni napić się wody i zobaczyłam na blacie spory bukiet pięknych, żółtych tulipanów. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pamiętał że to moje ulubione kwiaty. Tak jak wczoraj wyciągnęłam z zamrażarki bułeczki cynamonowe i wstawiłam do mikrofalówki na rozmrażanie, włączyłam ekspres do kawy i poszłam pod prysznic. Myłam włosy, kiedy dołączył do mnie William. Obserwował mnie, kiedy spłukiwałam szampon z włosów. Niestety nie mógł wejść do mnie pod prysznic. Moje mieszkanie, chociaż nie było mikroskopijne, łazienkę miało raczej niewielką. Prysznic zdecydowanie był jednoosobowy. Zawinęłam się w ręcznik, minęłam Willa dając mu szybkiego buziaka i wyszłam z łazienki. Chciałam poczekać na niego w łóżku. Było jeszcze wcześnie, miałam nadzieję, że dokończymy to, czego wczoraj chyba nie zaczęliśmy. Poprawiłam pościel, położyłam się na łóżku i czekałam. William przyszedł po chwili. Miał na sobie tylko ręcznik, owinięty wokół bioder. Szybko go zrzucił, a moim oczom ukazał się jego penis we wzwodzie. Podobało mi się to, że zawsze jest tak szybko gotowy. Nie tracił czasu na zbędne rozmowy. Ja zresztą też nie. Nachyliłam się i oblizałam główkę jego kutasa językiem, po czym wzięłam go do ust i zaczęłam ssać. Czułam, że Williamowi bardzo to odpowiada. Chwycił moją głowę i zaczął mnie mocno pieprzyć w usta, chwilami nie dając mi nawet złapać oddechu. Po dłuższej chwili jego penis zaczął pulsować i trysnął w moje usta. William puścił moją głowę dając mi wybór czy chcę to połknąć czy wypluć.

Nagle zadzwonił telefon Willa. Żadne z nas nie było w stanie się tak od razu ruszyć. Opadliśmy na łóżko, ale telefon nie przestawał dzwonić. William sięgnął do telefonu, żeby zobaczyć kto dzwoni. Kątem oka zauważyłam, że to nieznany numer. William zacisnął zęby i pobladł, ale nie odebrał telefonu, jedynie wyciszył dźwięki.

– Nie odbierzesz? – zainteresowałam się.

– To nic ważnego. – odpowiedział zimno, wstał z łóżka i zaczął się ubierać. – Muszę już iść. – dodał.

– Co proszę? – zdziwiłam się i lekko zdenerwowałam. – Tak po prostu? Dostałeś czego chciałeś i już musisz iść?

– Przepraszam. – pocałował mnie w czubek głowy, wziął marynarkę i wyszedł.

William sobie poszedł, zostawiając mnie zdezorientowaną i niezaspokojoną. O co tu, kurwa, chodzi? Wczoraj jakieś tajemnicze rozmowy, dzisiaj nie odbiera. Obu sytuacjom towarzyszyło zdenerwowanie. Bez lepszego planu, poszłam pod drugi dzisiaj, tym razem zimny, prysznic. Wysuszyłam włosy, ubrałam się i zjadłam bułeczkę na śniadanie. Żałowałam, że nie mam ze sobą komputera, żebym mogła pracować dzisiaj z domu.

W biurze na szczęście dzisiaj było spokojnie, Sebastiana nigdzie nie było widać, Ani również nie było. Dokończyłam pierwszą analizę dla klienta i zabrałam się za kolejną. W słuchawkach na uszach i z dobrą muzyką, całkowicie odcięta od otoczenia, pracowałam do końca dnia. William się nie odzywał, więc nawet nie wiedziałam, czy spotkamy się wieczorem, ani czy zostaje na weekend, tak jak planował wcześniej. Po pracy zajrzałam jeszcze do pobliskiego centrum handlowego. Nie miałam dzisiaj ochoty spędzić całego popołudnia przed telewizorem, a małe zakupy wydawały się dobrym pomysłem. Po trzech godzinach chodzenia po sklepach stwierdziłam, że mam dość. Kupiłam dwie pary butów, nowe spodnie i marynarkę do pracy. Na koniec weszłam jeszcze do sklepu z bielizną i kupiłam dwa, zupełnie mi niepotrzebne koronkowe komplety bielizny. Wróciłam do domu po dwudziestej i pierwsze co zrobiłam to otwarcie butelki Prosecco i włączenie muzyki. Wypiłam kieliszek, skacząc po kuchni w rytm muzyki i szykując risotto na kolację. Zjadłam przed telewizorem, oglądając Bridget Jones 3, co rusz dolewając sobie wina. Zanim się obejrzałam, butelka była pusta, a ja byłam nieźle wstawiona. Złapałam się na tym, że miałam ochotę zadzwonić do Williama. Byłam wkurzona za jego wcześniejsze zachowanie. Było fajnie, ale widocznie dla niego nie aż tak bardzo, żeby chciał to kontynuować. Zupełnie nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Nie miałam wielkiego doświadczenia z mężczyznami. Mieszkając z rodzicami, przez kilka lat spotykałam się z jednym chłopakiem, Karolem. Byliśmy ze sobą na tyle długo, że wszyscy spodziewali się, że niedługo weźmiemy ślub i spłodzimy gromadkę dzieci. Mój wyjazd wszystko zmienił. Nie mogłam dłużej mieszkać w domu rodzinnym, zerwałam więc z Karolem i wyjechałam. Od tamtej pory nie mieliśmy ze sobą kontaktu.

Troje to już tłumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz