Podniosłam się z wysokiej trawy i stanęłam na równe nogi. Przelotnym i krótkim spojrzeniem obdarowałam każdego z Pozostałych. Kiwnęłam potakująco do Sama, dając znać, że pora ruszać. Odpowiada mi w sposób niemy, co w zupełności mi wystarcza.
Idąc, zerkam na słońce, które ostatnimi swoimi siłami próbowało osuszyć nasze przemoczone ubrania. Czułam ciepło, które od niego biło. Na moich ustach pojawił się mimowolny uśmiech, lecz był on przeplatany delikatnym drżeniem szczęki. Mimo wszystko odczuwałam wszechstronne zimno, a moje ciało niekontrolowanie drżało. Obawiałam się tylko przeziębienia.
— Wreszcie — wysapał Samuel, kiedy dotarliśmy przed budynek, będący naszym celem. Patrzyłam na niego w zaskoczeniu, że tak wiele z niego pozostało. Spodziewałam się czegoś więcej niż powybijanych szyb oraz ogromnej rdzy. Zmarszczyłam brwi zdegustowana.
— Jest w naprawdę świetnym stanie — stwierdziła zdumiała Jessica i podeszła bliżej wejścia. Przyjrzała się mu dokładnie, analizując każdy detal. — Mocno zardzewiałe — zauważyła po chwili, nie odrywając wzroku od drzwi. Kobieta szarpała się z klamką, ale jej chęci były na nic. — Ani drgną — powiedziała w końcu zrezygnowanym głosem.
— Ja spróbuję. — Przed szereg wyszedł Sam i zaczął siłować się z metalowym wejściem. Po chwili jednak zawołał Milo i wspólnymi siłami otworzyli mocno zardzewiałe drzwi.
Pierwsze co do nas dotarło do ogromny pył, który zaczął unosić się nad naszymi głowami. Kaszlnęłam charakterystycznie i przebiłam się przed dym, aby znaleźć się wewnątrz centrali. Wszędzie panował odór i ogromne ilości kurzu. Rozejrzałam się przelotnie, po czym dokładnie analizowałam każde miejsce pomieszczenia.
— Od lat nikogo tu nie było — stwierdziła Larissa, ale nie była zbytnio zaskoczona.
Kiedy my badaliśmy wnętrze, Samuel wziął się za rozpracowywanie systemów łączności. Kątem oka dostrzegłam jak blondynka siada na starym i poniszczonym fotelu, sycząc przy tym cicho, ale wystarczająco, aby dotarło to do moich uszu. Skrzywiłam się, widząc jej przykrą sytuację.
— Kurwa. — Przeniosłam spojrzenie na zdenerwowanego Sama, który nadal grzebał coś przy odbiorniku. — Kable są niesprawne — wypowiedział w końcu z bólem w głosie. — Nie ma zasięgu.
— A czego się spodziewałeś? — prychnęła z wyrzutem Jess, która podeszła bliżej niego.
Mimo wszystko Samuel nie poddawał się i z wielkim zapałem grzebał przy okablowaniu stacji nadawczej oraz odbiorczej. Miał ogromną nadzieję, a to czyniło go człowiekiem ambitnym. Uśmiechnęłam się do niego, chociaż nie był w stanie tego dostrzec. Jedynie tył głowy wystawał mu spod biurka.
Podeszłam do ściany, gdzie znajdowały się długie stoły i dotknęłam nawierzchni jednego z nich. Kurz. Ogromne jego sterty zaatakowały moje palce. Sunęłam dłonią po wierzchu blatu aż dotarłam do interesującego mnie przedmiotu. Było to bardzo stare zdjęcie, przedstawiające dwóch mężczyzn. Stali blisko siebie, obejmując się przyjacielsko. Miły widok szczęśliwych osób... zapewne jeszcze przed Bestiami... Czysta ciekawość skłoniła mnie do odwrócenia fotografii na drugą stronę. Miałam cichą nadzieję, że mogę tam zobaczyć jakiś prywatny dopisek. Korciło mnie to – widocznie dlatego to zrobiłam. Jednak szybko odrzuciłam zdegustowana zdjęcie, które wylądowało nieopodal mnie na podłodze.
— Pewnie to ich krew — zauważyła Jessica, kiedy dostrzegła to samo co ja. Na odwrocie zdjęcia, które wylądowało na podłodze nieopodal mnie, znajdowała się spora ilość ciemnoczerwonej cieczy. Skrzywiłam się mocno, nie mogąc na to patrzeć. — Boisz się krwi? — Patrzyła na mnie z lekko uniesioną brwią.
CZYTASZ
Ludzkie zmysły
General FictionŚwiat nie jest już taki jak wcześniej. Niczym nie przypomina początku lat dwutysięcznych... ludzkość całkowicie wymiera za sprawą śmiertelnej choroby. Niszczy ona człowieczeństwo, zamieniając każdego w bestialskie zwierzę, pragnące wyłącznie pożywie...