Rozdział 15

70 33 1
                                    

Wpatrywałam się w jasny sufit, na którym widniały różnorodne wzory. Czarne pętle co jakiś czas łączone z kreskami innych kolorów. Przyglądałam się im w skupieniu, próbując rozszyfrować znaczenie. Nawet nie raz zmrużyłam oczy w geście zamyślenia oraz bezwzględnego oddania się czynności. Bazgroły totalnie zawróciły mi w głowie, dlatego nie mogłam oderwać się od myślenia. Przegryzłam wargę, przenosząc wzrok na drzwi, których skrzypienie zwróciło moją uwagę.

— Cześć — powiedziała cicho Jessica, wchodząc do wnętrza pomieszczenia. Jej twarz była dziwnie poważna, lecz w oczach od razu dostrzegłam ten błysk. Oznaczało to, że coś ją dręczyło. — Możemy porozmawiać? — spytała, siadając na krześle obok łóżka, na którym wciąż leżałam bezwładnie. Nie protestowałam, nic się nie odezwałam. Trwałam w milczeniu, patrząc na nią zaciekawiona.

— Słucham cię — ponagliłam ją, bo nie mogłam zrozumieć, dlaczego milczała. Westchnęłam nieco zniecierpliwiona i mimowolnie spojrzałam na sufit. Te wzory cholernie mnie irytowało... a raczej fakt, że ich nie rozumiałam.

— Co tam się stało? — Słysząc pytanie, zacisnęłam mocno powieki. — Nie mów mi, że nie wiesz — dodała stanowczo. Jej głos był podenerwowany, przez co czułam się jak w pułapce. Wywierała na mnie presję, którą poniekąd ciężko było mi znieść. — Jak wydostałaś się spod gruzu? Nie wierzę, że to był przypadek — zarzuciła mi kłamstwo, a to bolało. Nawet jeżeli miała rację, to jej słowa dotknęły mojego zlodowaciałego serca.

— Byłam otępiała — odparłam beznamiętnie, nie chcąc dłużej słuchać jej oskarżeń. — To była sekunda — dorzuciłam słowa, przenosząc na nią spojrzenie. Jej twarz nie wyrażała zadowolenia z mojej wypowiedzi.

— Wiem, że tam coś się wydarzyło, ale ty kryjesz — oskarżyła mnie, zbliżając się do mnie.

— Kryję? Co kryję? — podłapałam. Chciałam wiedzieć, co przypuszczała. Jessica przyjrzała mi się uważnie, szukając zwątpienia w moim spojrzeniu. Trzymałam się twardo, więc nie było to takie oczywiste.

— Jeszcze nie wiem — wyznała wreszcie i odsunęła się nieco ode mnie. Rozejrzała się po pomieszczeniu, jakby to miało jej pomóc. — Ale się dowiem — obiecała, po czym wstała i puściła pokój, zostawiając mnie samą. Patrzyłam na miejsce, gdzie jeszcze chwilę wcześniej siedziała Jessica. Sprawiła, że miałam mętlik w głowie, a to nie był dobry rezultat. Nie dla mnie.

Westchnęłam przeciągle i podłożyłam sobie dłonie pod głowę. Przymknęłam na moment oczy, ale chwilę później je otworzyłam i ponownie spojrzałam na sufit. Intrygował mnie jak mało co – nawet jeżeli były to zwykłe bazgroły.

Zmarszczyłam zaciekawiona brwi, kiedy dobiegły mnie głosy gdzieś sprzed pokoju. Wytężyłam słuch, aby dobrze zrozumieć sens.

— Musimy przeczekać tutaj noc — rozpoznałam głos Samuela, dlatego poprawiłam się na swoim miejscu i nie przestawałam podsłuchiwać. — Z rana poszukamy pożywienia i potrzebnych rzeczy — dodał pewny siebie. Nawet za tyloma ścianami byłam przekonana o jego szerokim uśmiechu. Słyszałam to w jego głosie.

— Ale to dopiero jutro... — zaczęła Jessica nieco kuszącym tonem, dlatego wytrzeszczyłam oczy zaskoczona. — teraz możemy wyluzować — ciągnęła dalej z tym samym pożądaniem. Zrobiło mi się niedobrze, poczułam mdłości. Samuel i Jessica? Dwie osoby, na których zaczęło mi bardziej zależeć?

Zacisnęłam mocno szczękę, nie chcąc uronić ani jednej łzy. Nie zrobiłam tego. Patrzyłam pustym wzorkiem na drzwi, za którymi nakręcali się moi „znajomi", osoby mi bliskie. Chwilę później było słychać wyłącznie głuchą ciszę. Nie było ich tam już. Poszli zabawiać się wzajemnie. Coś nieznanego ukłuło mnie w serce. Poczułam... zazdrość? Nie, to na pewno nie była zazdrość. Już dawno nie posiadałam takich uczuć. Takie emocje były mi obce, po co miałabym czuć się gorsza skoro nie miałam wad? Prychnęłam zdegustowana, jednak wzrok samowolnie powędrował na ścianę, za którą najpewniej się znajdowali.

Ludzkie zmysłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz