Veronica ( tak wiem, że jej strona już była, ale no)
-ja też muszę?
Podniosłam wzrok i zobaczyłam Caluma. Nie mam pojęcia co mam zrobić.
-um...nie, nie musisz wejdź proszę i zamknij drzwi- powiedziałam lekko zestresowana
- możemy pogadać?- powiedział gdy zamknął drzwi i zasiadł na fotelu przede mną.
- Jasne- unikałam kontaktu wzrokowego. Może za wcześnie mu to zaproponowałam, a mozs tu chodziło tylko o seks? Nie... Przecież Calum taki nie jest...dobra Veronica do kurwy wysłuchaj go, a nie snujesz domysły
- więc czemu się rozłączyłaś?- spytał, a jego wzrok wywierał we mnie dziurę, ale i tak nie skłoniło mnie to do spojrzenia mu w oczy.
-umm.... Miałam...dużo pracy?- japierdole jaka ja jestem głupia. Czemu się go pytam, że miałam dużo pracy... Wyminelam przed nim... Japierdole..
- to było pytanie?- zapytał Cal
-po prostu się wystraszyłam okej? Wiem, że za wcześnie to proponuję, ale myślałam, że chcesz myślę, że twoi rodzice też nie mieliby nic przeciwko no i przecież ja.... Dobra nie wiem co sobie o tym myślałam po prostu nie przemyślałam tego i po prostu zapom...- przerwał mi pocałunkiem. Szczerze to nawet nie wiem kiedy znalazł się obok mnie. Ja jak to ja nie mogłam przepuścić takiej okazji, więc oddałam pocałunek. Gdy pocałunek się zakończył spojrzałam mu w oczy, a on podniósł mnie i usiadł na moim fotelu kładąc sobie mnie na kolanach. Wtuliłam się w niego i dałam buziaka.
- Przepraszam Calum. Nie powinnam tak szybko z tym wyskakiwać w końcu chodzimy jeszcze do liceum i pewnie nie chcesz takiego stałego związku no i...- znów mi przerwał tylko tym razem słownie. Szczerze to wolę jak przerywa mi pocałunkiem.
-Rozłączyłaś się zanim cokolwiek mogłem powiedzieć. Na początku byłem zaskoczony, ale nie zmienia to faktu, że cieszę się, że wyszłaś z taką decyzją. Jest teraz tylko jedno do załatwienia, ale to z moimi rodzicami jak znajdą czas i okej. Możemy z tobą zamieszkać
-naprawde?!- pisknelam, a chłopak się zaśmiał i pocałował mnie w policzek
-jasne, że tak, a teraz jedzmy już i pokaż mi co mogę ci pomóc, bo widzę niezły bajzel tutaj- mówi pewnie Calum i wstaje sadzając mnie na fotelu, a sam idzie na drugą stronę. Podaje mi jeden worek z maka, a sam bierze drugi. Oczywiście odrazu zaczynamy jeść
-chcesz mi pomóc?- pytam trochę zdziwiona
-jasne. Czemu miałbym nie chcieć?
-no nie wiem. Może dlatego, że trzeba najpierw posegregować te które są ważne, a które nie potem trzeba posegregować na wydarzenia i datami no i muszę poczekać na segregatory po które poszła moja nowa asystentka no, a potem wpisać to do komputera. Narazie tyle jeśli chodzi o papiery
-no niezły syf zrobił tu twój ojciec...- mówi chłopak zrezygnowany
-no...jak tu przyszłam to bzykal się ze swoją asystentko sekretarką- przewróciłam oczami
-tą co jest teraz twoja asystentką?
-cos ty... Zwolniłam ją
- no i prawidłowo. Dobra bierzemy się za pracę, bo nie skończymy do jutra -mówi Cal i wyrzuca swoje papierki co zostały mu z jedzenia zostawiając jedynie napój, który się jeszcze nie skończył. Ponawiam jego ruch i bierzemy sobie po kilka plików papierów i je segregujemy.
Nagle na ekranie z komputera kamer wyskakuje mi, że na zewnątrz ktoś zaczepia Adel, więc szybko wstaje i wybiegam z gabinetu. Cal biegnie za mną i tak dobiegamy na sam dół. Jest to dwóch zamaskowanych facetów, którzy ją szarpią i próbują wyszarpać zakupy. Podbiegłam do jednego, a Calum do drugiego i zaczynamy z nimi walczyć. Po chwili obydwóch wprowadzamy jak policjanci do środka i popychamy ich tak, że siadają na krzesła. Sekretarka jest przestraszona, a ja jej pokazuje, żeby zadzwoniła na policję. Biorę tretytki i przypinam ich do krzeseł. Ściągam ich maski i nie wierzę, że znów go widzę... Japierdole ani jednego dnia spokoju... Przede mną jest Mark...mój gwałciciel
![](https://img.wattpad.com/cover/242574050-288-k5595.jpg)
CZYTASZ
~bad boy loves bad girl ~ ZAKOŃCZONA
FanficWejdź na prolog on nie gryzie skarbie👼💕 No dobra będę taka łaskawa i napiszę ci tutaj, żebyś się za bardzo nie zmęczyła...😏 Veronica Black- dziewczyna o twardym charakterze, dużo przeżyciach, bez matki i ojciec zadufany w sobie, macocha lecąca na...