Rozdział 3 - Zakład

867 58 0
                                    

Sato była dziś w amoku przez cały dzień. Wczorajsze słowa dziewczyny z klasy Korry rozzłościły ją niebiańsko. Nie można było ukrywać, że Kuvira nie jest ładna. Była bardzo blisko niebieskookiej.
- Asami? Wszystko okej? - zapytał Mako. Cała trójka spotykała się co weekend aby spędzić razem czas. Tylko ona, Mako i Bolin. Przechadzali się właśnie ścieżkami w parku, oddalonym nie daleko szkoły. Zazwyczaj tutaj chodzili. Był to największy park w całym mieście. Śmiali się w najlepsze. Dźwięki muzyki której nigdy nie słyszeli rozbrzmiewały po parku. 
- Pewnie grajek uliczny, oni zawsze tak świetnie grają! - z entuzjazmem wypowiedział Bolin
- Nigdy tutaj nie grali, jak już to w centrum, sprawdźmy to - powiedział Mako. Jakie było ich ździwienie gdy zobaczyli Korrę grającą wesoło na gitarze i rodziców z dziećmi które wrzucały jej pieniądze do pokrowca.
- No no ile my o tobie jeszcze rzeczy nie wiemy - powiedział z uśmiechem starszy z braci gdy niebieskooka przestała grać.
- Hej wam! To? Ou, gram tutaj co jakiś czas, zbieram pieniądze na zbiórki charytatywne - odpowiedziała zarumieniona. W oczach Bolina był podstęp, wiedziałam że coś kombinuje.
- Asami gra na skrzypcach, co powiecie na duet? - spytał. Zabiła go wzrokiem Sato.
- Wole grać solo, ale kiedyś chętnie posłucham twojej gry - uśmiechnęła się przyjaźnie do Asami Korra. Policzki zaczynały powoli piec zielonooką. 
- Może się do nas dołączysz? - spytał Bolin 
- Jasne, dajcie mi tylko gitare do domu - uśmiechnęła się. Brzuch brata Mako dał o sobie znać. Korra zachichotała uroczo.
- Może pójdziecie na chwile do mnie? Pan amor jeszcze zacznie wam marudzić - dalej się śmiała. Właśnie szli do domu Korry. Jej mieszkanie może nie był duże, ale przyjemne. Mały domek bardzo blisko parku.
- Mamo, tato jestem w domu! - krzyknęła
- Słychać - zaśmiałą się jej mama. Na samym starcie przywitała nas Naga, pies brązowowłosej o maści białej i słodkiej mordce. 
- Bolin wiesz gdzie jest kuchnia? Mama coś ci da - powiedziała i ruszyła do pokoju aby odłożyć gitarę. Do przedpokoju wszedł jej tata. Był dobrze zbudowanym, wysokim mężczyzną. 
- Jesteście przyjaciółmi mojej córki? - spytał niskim głosem patrząc na Mako zimno. Asami myślała, że to spotkanie dotrze i do niej. Jednak kiedy tylko Tonraq na nią spojrzał, w jego oczach dostrzegła ciepło.
- Asami Sato, zgadza się? - spytał
- Tak proszę pana - odpowiedziała grzecznie.
- Moja cór-
- My już idziemy - odezwała się Korra z Bolinem u boku zabijając ojca wzrokiem. 
- Chwila... CZY ONA SIĘ RUMIENI!? - pomyślała Asami na co też lekko się zarumieniła. Cała czwórka opuściła mieszkanie Korry.
- To jaki jest nasz cel teraz? - zapytał Mako 
- Wesołe miasteczko - jednocześnie powiedzieli Bolin i niebieskooka. Tak jak powiedzieli tak zrobili. Po minutach marszu przy ciekawych rozmowach byli już na miejscu. Dwójka przyjaciół zachowywała się jak dzieci, a starszy brat Bolina i Asami tylko patrzyli i śmiali się z nich. Kiedy szli obok stoiska z nagrodami, uwagę Asami przykuł mały pluszowy kij do baseball'a. Automatycznie spojrzała na Korrę. 
- Chcesz go? - spytała dziewczyna. Asami zarumieniła się, a Korra cicho się zaśmiała. Złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę stoiska. Dziewczyna z trudem ukryła swój rumieniec gdy ta dawała jej pluszowy kij.
- Słodkie rumieńce - powiedziała szatynka, na co w odpowiedzi dostała kijem. Weekend minął jej jak w bajce, jednak w szkole wszystko zaczęło się od nowa. 
- Sato - zatrzymała ją Kuvira 
- Co? - odpowiedziała niechętnie.
- Zostawisz Korrę czy mam ci pomóc? - zapytała z pogardą - i tak ja będę ją miała pierwsza.
- Zakład? - zakpiła Asami
- Stoi - przystała Kuvira. Brunetka wyszła ze szkoły.
- I w co ja się wplątałam - westchnęła.

Boiskowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz